Pielęgniarki protestują w Warszawie. “Dla nas pieniędzy nie ma nigdy”
6 czerwca w Warszawie odbył się protest pielęgniarek i położnych, które domagają się wznowienia i przyspieszenia prac nad obywatelskim projektem dot. wynagrodzeń. Zapytaliśmy Krystynę Ptok, przewodniczącą OZZPiP, na ile realne jest jej zdaniem dalsze procedowanie projektu w obliczu bardzo trudnej sytuacji finansowej NFZ, o której coraz głośniej.

6 czerwca o godz. 12.00 pod pomnikiem Armii Krajowej i Polskiego Państwa Podziemnego w Warszawie pod Sejmem RP odbył się protest pielęgniarek i położnych pt. “Polityka tworzy armię pielęgniarek z tektury”.
Po wyborach politycy zapomnieli o pielęgniarkach, a przypomnieli sobie o liczeniu pieniędzy?
Ma on zwrócić uwagę rządzących na braki kadrowe i lukę pokoleniową wśród pielęgniarek i położnych oraz skłonić do przyspieszenia prac nad obywatelskim projektem ustawy dot. wynagrodzeń, o którą walczą pielęgniarki. Pielęgniarki zwracają uwagę, że przed wyborami politycy obecnej opcji rządzącej popierali projekt, a dziś - gdy sami rządzą - wycofują się rakiem z tego poparcia.
Już w kwietniu wiceminister Marek Kosi informował, że w MZ ustalono główne kierunki działań w zakresie podwyżek dla pielęgniarek i położnych. Rozwiązania proponowane przez resort obejmują dłuższą perspektywę czasową. Wzrost współczynników dla grup 2,5 i byłby dwustopniowy - pierwszy nastąpiłby od 1 stycznia 2025 r., drugi od 1 stycznia 2026 r.
Problem w tym, że wiele wskazuje na to, że finanse NFZ są w katastrofalnym stanie. Już teraz NFZ ma istotne problemy w terminowej wypłacie szpitalom środków za nadwykonania. A zdecydowana ich część jest wykorzystywana przez świadczeniodawców na wypłatę podwyżek, które obowiązują dzięki obecnej ustawie - tak przez pielęgniarki krytykowanej. Czy wobec tego w ogóle istnieje szansa, by projekt obywatelski był dalej procedowany?
– Zaproponowany przez MZ dwustopniowy wzrost współczynników jest zbyt mały, patrząc na rzesze pielęgniarek brakujących w systemie. Działania, by sytuację uratować, powinny być podejmowane znacznie szybciej. Nam zawsze mówiono, że pieniędzy nie ma. Skąd wziąć na podwyżki dla pielęgniarek i położnych? Mówiłam to już wcześniej wielokrotnie. Pamiętamy przecież, że do nowelizacji ustawy o zawodzie lekarza i lekarza dentysty wprowadzono zapisy, dzięki którym część świadczeń nie jest już finansowana z budżetu, ale przez NFZ. Chodzi np. o ratownictwo medyczne. Część środków w budżecie została więc “uwolniona”. Mimo to cały czas słyszymy to, co zawsze: dla pielęgniarek pieniędzy nie ma. Nas jest zawsze za dużo w systemie, gdy przychodzi do płacenia, ale jednak za mało do pracy. Pracodawcy zawsze podkreślają, że mają za mało pieniędzy i złą wycenę świadczeń - ocenia Krystyna Ptok, przewodnicząca OZZPiP.
Przypomnijmy: 5 czerwca minister finansów Andrzej Domański przyznał w rozmowie z Polsat News, że problem wydolności finansowej NFZ jest - i wymaga międzyresortowych działań.
– To problem, który musi zostać rozstrzygnięty wspólnie z Ministerstwem Zdrowia. Trudno mi dyskutować o sytuacji w konkretnych oddziałach czy szpitalach. Jako minister finansów mogę zagwarantować to, że wydatki na ochronę zdrowia jako całość będą rosły zgodnie z ustawą - dodał minister finansów.
Prawie 50 szpitali zagrożonych zamknięciem?
Zdaniem środowiska prace nad obywatelskich projektem dot. wynagrodzeń postępują opieszale, a obecnie obowiązująca w tym zakresie ustawa jest pełna błędów. Zdaniem OZZPiP:
- dopuszcza nieuznawanie kwalifikacji posiadanych pielęgniarki i położne, które codziennie wykorzystują w codziennej pracy.
- pozwala na nierówne traktowania pielęgniarek i położnych.
- marnuje unijne środki przeznaczone na specjalizacje pielęgniarskie i położnicze.
- nie wspiera i nie zachęca młodych absolwentów do podejmowani pracy w zawodzie w publicznym systemie i nie motywuje do podejmowania studiów pielęgniarskich.
W Polsce średni wiek praktykującej pielęgniarki to ponad 54 lata. Prawie co trzecia pielęgniarka i położna ma 51-60 lat, ok. 30 proc. przekroczyło już 60. rok życia, a tylko co szósta ma mniej niż 40 lat.
34 proc. pielęgniarek i niemal 30 proc. położnych osiągnęło już wiek emerytalny lub od wielu lat przebywają na emeryturze, a według prognoz do 2030 roku aż 65 proc. obecnie zatrudnionych pielęgniarek i 60 proc. położnych będzie w wieku uprawniającym do świadczeń emerytalnych.
Do zawodu trafia coraz mniej absolwentów. W roku 2010 pielęgniarstwo skończyło 9653 osób. W roku 2023 prawo wykonywania zawodu uzyskało już zaledwie 6206 osób. Warto zaznaczyć, że wśród tych osób są także pielęgniarki, które podnoszą swoje kwalifikacje na studiach wyższych II stopnia i od wielu lat pracują już w zawodzie. Oznacza to pogłębianie ubytku kadry od poziomu 2,5 tys. osób w 2023 roku do prawie 3,9 tys. w 2029 i 3,7 tys. w 2030 roku. Łącznie w latach 2023-2030 wyniesie on ponad 26 tys. osób. OZZPiP prognozuje, że jeśli trend się utrzyma, będzie to oznaczało konieczność zamknięcia nawet 50 szpitali z powodu braku obsady pielęgniarskiej.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Minister zdrowia: wynagrodzenia pielęgniarek naprawdę nie są dzisiaj niskie
Źródło: Puls Medycyny