Sieć klinik kardiologicznych AHP (American Heart of Poland, Polsko--Amerykańskie Kliniki Serca) poprzez akwizycje weszła na Podlasie. Grupa poinformowała, że przejęła 100 proc. udziałów w spółce ProCardia, która w Suwałkach i Augustowie prowadzi dwa szpitale specjalizujące się w leczeniu chorób serca i naczyń.
Konsolidacyjny model rozwoju
Prof. Paweł Buszman, prezes i współzałożyciel AHP, zapewnia, że ProCardia doskonale wpisuje się w model Polsko-Amerykańskich Klinik Serca, a przejęte ośrodki zyskają organizacyjnie, naukowo i technologicznie. Lekarze szpitali ProCardia będą mogli liczyć m.in. na szkolenia w ramach grupy AHP.
ProCardia ma podpisane z Narodowym Funduszem Zdrowia osiem umów o wartości 18 mln zł. AHP skupi się na rozwoju przejętych placówek, choć jeśli pojawią się ciekawe propozycje dotyczące inwestycji i przejęć, z pewnością je rozważy. W ciągu ostatnich kilku lat AHP było bardzo aktywne na rynku przejęć. Obecnie w skład grupy wchodzi 30 oddziałów kardiologii inwazyjnej, chirurgii naczyniowej i kardiochirurgii.
Zdaniem Krzysztofa Jeżowskiego, eksperta Pharmed Consulting, ProCardia to ciekawa, dynamicznie rosnąca spółka. Konsolidacja, jego zdaniem, to jedyna droga rozwoju dla dużych klinik kardiologicznych, takich jak AHP.
„Inwestycje w nowe placówki są zbyt ryzykowne ze względu na niepewne finansowanie świadczeń. W grę wchodzi więc przejmowanie już działających. Szpitale też będą coraz mniej chętne do outsourcowania oddziałów kardiologicznych do inwestorów. Podejrzewam, że nawet publiczne placówki, które dzisiaj współpracują w tym zakresie z prywatnym inwestorem, po wygaśnięciu umowy będą chciały wrócić do samodzielnego prowadzenia oddziałów. Zobaczyły, że można na tym zarobić, więc będą chciały spróbować” — uważa Krzysztof Jeżowski.
Coraz intensywniej inwestują również rywale AHP. Na zielone światło od urzędu antymonopolowego czeka grupa Scanmed, która chce przejąć Polską Grupę Medyczną, prowadzącą centra kardiologii w Chorzowie, Częstochowie, Kluczborku i Sosnowcu.
OPEN szuka dodatkowego finansowania
Ożywienie inwestycyjne jest zauważalne także w onkologii. Ośrodek Profilaktyki i Epidemiologii Nowotworów im. Aliny Pieńkowskiej (OPEN) w Poznaniu planuje inwestycje w nowe technologie oraz rozbudowę placówki, w związku z czym planuje debiut na giełdzie.
„Dynamiczny rozwój spółki wymaga pozyskania dodatkowego finansowania. Dzięki temu możliwe będzie rozszerzenie zakresu działań ośrodka, inwestycja w nowe i specjalistyczne technologie oraz w sprzęt, zarówno diagnostyczny, jak i zabiegowy” — mówi Dariusz Godlewski, prezes OPEN.
Największym akcjonariuszem OPEN jest województwo wielkopolskie (69,99 proc.).Ośrodek od 1998 r. prowadzi działalność w zakresie profilaktyki, diagnostyki i leczenia nowotworów złośliwych. Zajmuje się też edukacją i organizuje kursy dokształcające m.in. pielęgniarki środowiskowe. Firma posiada stacjonarną pracownię badań mammograficznych i mammobus.
Szpitale publiczne czekają w kolejce
Największe inwestycje są jednak planowane w sektorze publicznym. Stołeczny Szpital Południowy ma kosztować ponad 400 mln zł. Rozpoczęcie budowy przedłuża się, ponieważ jedna z firm, która nie dostała się do finałowej piątki podmiotów zainteresowanych budową placówki, zaskarżyła decyzję. W planach jest też budowa szpitala w warszawskiej dzielnicy Białołęka za 40-50 mln zł. Na tę lecznicę trzeba będzie jednak poczekać jeszcze dłużej, ponieważ inwestycja nie została przewidziana w przyszłorocznym budżecie. W czasie odsuwa się też budowa szpitala dziecięcego w Poznaniu. Do tej pory nie ogłoszono przetargu na jego budowę, w związku z czym coraz częściej mówi się, że ruszy ona dopiero w 2017 r.
Zdaniem Marka Wójcika, eksperta ds. zdrowia w Związku Powiatów Polskich (ZPP), największe potrzeby inwestycyjne mają obecnie działające szpitale, a dokładniej ich mury. Z raportu ZPP wynika, że do 2030 r. szpitale muszą przeprowadzić inwestycje o wartości ponad 50 mld zł, z czego ponad 30 mld zł potrzebują „mury”, a pozostałą część pochłonie sprzęt medyczny.
Szacunki są oparte na badaniach ankietowych, w których wzięło udział 200 placówek. Najwięcej pieniędzy potrzebują szpitale wojewódzkie i resortowe, oceniające inwestycyjne braki na ponad 20 mld zł. Co zaskakujące, prywatni przedsiębiorcy, którzy mają kilkuprocentowy udział w rynku, również mają duże apetyty. Chcą zainwestować w remonty, rozbudowę oraz sprzęt medyczny 8 mld zł.