Prof. Hartleb: konstrukcja programów lekowych dla pacjentów z NChZJ ogranicza liczbę ich uczestników
Prof. Hartleb: konstrukcja programów lekowych dla pacjentów z NChZJ ogranicza liczbę ich uczestników
Refundacja leków stosowanych w leczeniu dorosłych pacjentów z nieswoistymi chorobami zapalnymi jelit to jedna z pozytywnych zmian w polskiej gastroenterologii w ostatnich miesiącach. Prof. Marek Hartleb zwraca jednak uwagę na ograniczony dostęp do tego typu leczenia, czego przyczyną są nadmiernie restrykcyjne kryteria kwalifikacyjne oraz konstrukcja programów lekowych, wymagających hospitalizacji i wikłających lekarzy w administracyjnie czasochłonną obsługę tych terapii.

– Mimo rosnącej liczby leków objętych refundacją, z tego typu leczenia korzysta tylko 3,3 proc. pacjentów z wrzodziejącym zapaleniem jelita grubego oraz 12 proc. pacjentów z chorobą Leśniowskiego-Crohna, czyli zdecydowanie mniej niż w krajach Europy Zachodniej — informuje prof. dr hab. n. med. Marek Hartleb, prezes Polskiego Towarzystwa Gastroenterologii.
W ostatnich miesiącach na listę leków refundowanych dla pacjentów z nieswoistymi zapalnymi chorobami jelit trafiły ozanimod i filgotynib. Ozanimod jest selektywnym modulatorem 2 izoform receptora S1P, zmniejszającym migrację limfocytów z węzłów chłonnych poprzez układ krążenia do jelita. Z kolei filgotynib jest selektywnym inhibitorem kinazy janusowej JAK 1, hamującym ważną ścieżkę sygnałową promującą zapalenie.
Obydwa preparaty są przeznaczone do leczenia dorosłych pacjentów z czynnym wrzodziejącym zapaleniem jelita grubego o nasileniu umiarkowanym do ciężkiego, u których wystąpiła niewystarczająca odpowiedź, utrata odpowiedzi lub nietolerancja leczenia konwencjonalnego bądź biologicznego. Ponadto obydwa leki są stosowane w formie tabletek, co zwiększa szanse na leczenie chorych w warunkach domowych.
Bariery w korzystaniu z innowacyjnych terapii
Mimo rosnącej liczby leków objętych refundacją, zwraca się uwagę na ograniczony dostęp do tego typu leczenia, korzysta bowiem z niego tylko 3,3 proc. pacjentów z wrzodziejącym zapaleniem jelita grubego oraz 12 proc. z chorobą Leśniowskiego-Crohna, czyli zdecydowanie mniej niż w krajach Europy Zachodniej. Przyczyną są nadmiernie restrykcyjne kryteria kwalifikacyjne oraz konstrukcja programów lekowych, wymagających hospitalizacji i wikłających lekarzy w administracyjnie czasochłonną obsługę tych terapii. Czynniki te stanowią naturalną zaporę dla poszerzania kręgu chorych korzystających z innowacyjnych terapii.
Rozwiązaniem byłoby stworzenie systemu „otwartego” — z dostępem wybranych leków w aptekach ogólnodostępnych, co znacznie poprawiłoby warunki leczenia, niezależnie od miejsca zamieszkania pacjenta, wygodę długoterminowej terapii i obniżenie kosztów pośrednich.
Potrzeba dwustopniowego skriningu w kierunku raka jelita grubego
Badania przesiewowe wykrywające stany przedrakowe i wczesne raki jelita grubego mają dobre uzasadnienie teoretyczne, podobnie jak badania skriningowe ukierunkowane na raka piersi u kobiet czy raka prostaty u mężczyzn. W różnych krajach stosuje się różne programy skriningowe — w zależności od częstości występowania raka jelita grubego i nakładów finansowych na prewencję chorób onkologicznych.
W Polsce przez ponad 10 lat program skriningu raka jelita grubego był finansowany przez Ministerstwo Zdrowia i oparty był na populacyjnych badaniach kolonoskopowych. Procesowi przekazywania regionalnym oddziałom NFZ obowiązku finansowania programu towarzyszyła roczna przerwa w jego realizacji. Badania oparte na kolonoskopiach w ramach tzw. programu oportunistycznego dają jednak nikłe nadzieje na zmniejszenie globalnej umieralności na raka jelita grubego, bowiem obejmują mały odsetek społeczeństwa.
W większości krajów Europy Zachodniej w odniesieniu do raka jelita grubego przyjęto dwustopniowy skrining. Jego pierwszym etapem jest ilościowy test immunochemiczny wykrywający krew w kale (FIT), charakteryzujący się wyższą czułością i swoistością ujawniania istotnej klinicznie patologii jelitowej od testu gwajakolowego. Dopiero u osób z pozytywnym wynikiem FIT wykonuje się badanie kolonoskopowe. Sekwencyjne wykonywanie badań zwiększa udział społeczeństwa w programie i przynosi oszczędności finansowe. Należy zatem jak najszybciej przestawić się w Polsce na tę formę skriningu.
Dokuczliwe konsekwencje presji hospitalizacyjnej
Poza sukcesami, gastroenterologia boryka się z wieloma problemami, których nasilenie po pandemii COVID-19 zdaje się narastać. Oprócz bolączek wspólnych dla większości krajów Europy, wynikających z niewystarczającego finansowania, braków w infrastrukturze i deficytów kadrowych oraz fragmentarycznego, a nie całościowego charakteru opieki nad pacjentami z chorobami przewodu pokarmowego, wątroby i trzustki, w naszym kraju występują dodatkowe zjawiska. Są nimi: brak przejrzystej i przemyślanej polityki zdrowotnej oraz nierównomierny podział zadań.
Oddziały gastroenterologiczne szpitali uniwersyteckich, które oferują najszerszy wachlarz usług endoskopowych, są pod rosnącą presją hospitalizacyjną ze strony onkologów, chirurgów, lekarzy chorób wewnętrznych i lekarzy rodzinnych, stając się jednocześnie oddziałami referencyjnymi i ratunkowymi pierwszego kontaktu. Presja hospitalizacyjna sprawia, iż terminy pilnych przyjęć znacząco się wydłużają, podobnie jak ma to miejsce w ambulatoryjnej opiece specjalistycznej, w której na pierwszą konsultację pacjent musi czekać absurdalnie długo.
Brak zapowiadanej opieki koordynowanej na linii lekarz rodzinny-specjalista, brak nadzoru nad przestrzeganiem publikowanych przez towarzystwa naukowe standardów postępowania oraz sztywne reguły finansowania procedur generują liczbę niepotrzebnie wykonywanych badań obrazowych i endoskopowych, a co za tym idzie skierowań do szpitali. Sytuację pogarsza deficyt specjalistów w publicznej ochronie zdrowia z powodu ich odpływu do sektora prywatnego, do którego nie mają dostępu pacjenci podwyższonego ryzyka.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Nowotwory układu pokarmowego i trzustki poważnym problemem krajów Europy Środkowej
Źródło: Puls Medycyny
Refundacja leków stosowanych w leczeniu dorosłych pacjentów z nieswoistymi chorobami zapalnymi jelit to jedna z pozytywnych zmian w polskiej gastroenterologii w ostatnich miesiącach. Prof. Marek Hartleb zwraca jednak uwagę na ograniczony dostęp do tego typu leczenia, czego przyczyną są nadmiernie restrykcyjne kryteria kwalifikacyjne oraz konstrukcja programów lekowych, wymagających hospitalizacji i wikłających lekarzy w administracyjnie czasochłonną obsługę tych terapii.
Prof. dr hab. n. med. Marek Hartleb - specjalista w dziedzinie chorób wewnętrznych i gastroenterologii, kierownik Kliniki Gastroenterologii i Hepatologii Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w Katowicach, prezes Polskiego Towarzystwa Gastroenterologii.Fot. Archiwum
Dostęp do tego i wielu innych artykułów otrzymasz posiadając subskrypcję Pulsu Medycyny
- E-wydanie „Pulsu Medycyny” i „Pulsu Farmacji”
- Nieograniczony dostęp do kilku tysięcy archiwalnych artykułów
- Powiadomienia i newslettery o najważniejszych informacjach
- Papierowe wydanie „Pulsu Medycyny” (co dwa tygodnie) i dodatku „Pulsu Farmacji” (raz w miesiącu)
- E-wydanie „Pulsu Medycyny” i „Pulsu Farmacji”
- Nieograniczony dostęp do kilku tysięcy archiwalnych artykułów
- Powiadomienia i newslettery o najważniejszych informacjach