Redaktor do ministra, czyli kobieta do kobiety
Przyglądam się poczynaniom Ewy Kopacz z coraz większym zdumieniem. Czy sama wymyśliła akcję z rejestrowaniem kobiet w ciąży? Pomysł na szczęście upadł. Czy sama doszła do wniosku, że znieczulenie przy porodzie wykracza poza opis czynności w ramach współczesnej, a nie średniowiecznej procedury, za którą płaci szpitalowi Narodowy Fundusz Zdrowia, a w związku z tym należy żądać od rodzącej dodatkowych opłat? To przecież lekarz, a nie fundusz czy minister, decyduje wspólnie z rodzącą kobietą o przebiegu porodu. Są wytyczne towarzystw naukowych, które pomagają mu w podjęciu decyzji w każdym indywidualnym przypadku. I jeśli lekarz decyduje o cięciu cesarskim lub podaniu znieczulenia, jego decyzja nie powinna oznaczać dodatkowych kosztów dla pacjentki.
Prof. Romuald Dębski z Kliniki Położnictwa i Ginekologii CMKP w Warszawie uważa, że w trudnej sytuacji finansowej opieki zdrowotnej znieczulenie porodowe bez wskazań medycznych jest działaniem ponadstandardowym, a sam ból nie jest powodem do ponoszenia kosztów z budżetu państwa. "Przecież wiadomo, że poród boli i jeśli ktoś nie chce zaakceptować takiej sytuacji, to ma dziewięć miesięcy, żeby zebrać 500 zł" - powiedział Pulsowi Medycyny. Z kolei dr Grzegorz Południewski, ginekolog-położnik z Warszawy, mówi krótko: skoro pani minister uważa, że nie ma wystarczającej ilości pieniędzy i w związku z tym nie chce wprowadzać europejskich standardów, to co tu komentować. "W końcu to także te kobiety pracują na budżet, którym teraz rozporządza pani minister i nie wolno jej o tym zapominać" - podkreśla dr Południewski.
Może przy okazji dyskusji o znieczuleniach podczas porodu pora skończyć z hipokryzją o bezpłatnym leczeniu w szpitalu, który ma kontrakt z publicznym płatnikiem? Może warto podyskutować, co jest medycznie wskazane, a co nie. Jak tę subtelną różnicę rozumie dyrektor odpowiadający za finanse szpitala? Jakie jest podejście NFZ? Niech minister zdrowia jasno określi, jakie "dobrowolne" opłaty dopuszcza na oddziałach położniczych finansowanych z publicznych pieniędzy - tworzy przecież koszyk świadczeń gwarantowanych. Minister kobieta, na dodatek lekarz wie przecież najlepiej, o czym mówię.
Źródło: Puls Medycyny
Podpis: Magda Sowińska; [email protected]