Rośnie cena krwi
Od 1 stycznia obowiązują nowe stawki opłat za krew i jej składniki wydawane przez jednostki organizacyjne publicznej służby krwi.
Szpitalni dłużnicy krwiodawstwa
Bezpieczeństwo krwi kosztuje, a tę prawdę boleśnie w nowym roku mogą odczuć szpitale. Ceny krwi i jej składników wzrosły średnio o 25 proc. To dużo. Zwłaszcza dla tych placówek, w których nieuregulowane opłaty za krew stanowią jedną z bardziej znaczących pozycji w spisie długów. Na liście dłużników krwiodawstwa przodują duże szpitale. Długi ZOZ-ów wobec 21 centrów krwiodawstwa już teraz sięgają, według różnych szacunków, 135-140 mln zł. Zadłużenie szpitali wobec Warszawskiego Regionalnego Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa, które obsługuje ponad 100 ZOZ-ów na Mazowszu wynosi około 20 mln zł i prawdopodobnie z powodu podwyżek wzrośnie. ?Z trudem, szukając rezerw, jeszcze funkcjonujemy dzięki dotacjom z ministerstwa, bo nie bylibyśmy w stanie zapewnić odpowiedniej produkcji krwi, a przede wszystkim jej bezpieczeństwa" - mówi Dariusz Piotrowski, dyrektor Regionalnego Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa w Warszawie.
?Krwi zużywamy coraz więcej i martwimy się obecnymi podwyżkami. Nie możemy nic zrobić, np. szukać w przetargu tańszego oferenta, ponieważ ceny są sztywne. Ujęliśmy w planie zwiększone opłaty za krew, ale tak naprawdę to jest prowizorium planu: coraz trudniej dopasować koszty i przychody" - mówi Ewa Żydowicz-Mucha, dyrektor Szpitala Bielańskiego w Warszawie. Koszty leczenia krwią - tak jak leków - są wkalkulowane w leczenie poszczególnych jednostek chorobowych. Zdaniem E. Żydowicz-Muchy, w obowiązującej punktacji NFZ krew jest ujęta, ale nie uwzględniono podwyżek jej cen.
Wśród dyrektorów regionalnych centrów krwiodawstwa coraz częściej słyszy się opinie, że w gospodarce krwią nie powinno być pośrednika, a rozliczenia finansowe powinny odbywać się bezpośrednio pomiędzy centrami a Narodowym Funduszem Zdrowia.
Pomysł wydzielenia środków na krew - pod warunkiem, że będą to środki dodatkowe, a nie tylko ?wyjęte" z procedur medycznych - podoba się też dyrektorom szpitali. ?Wtedy tak naprawdę byłoby wiadomo, ile szpitale zużywają krwi i jakie to są koszty" - uważa Ewa Żydowicz-Mucha. Takie rozwiązanie wymagałoby jednak zmian systemowych, najprawdopodobniej nowelizacji ustawy o NFZ, a na temat takich zmian w obrocie krwią Ministerstwo Zdrowia i NFZ milczą.
Źródło: Puls Medycyny
Podpis: Beata Lisowska