Zielona księga: diagnoza zamiast terapii
Minister zdrowia Marek Balicki zapowiada publiczną debatę na temat zmian w systemie ochrony zdrowia. Ma ją zainicjować prezentacja tzw. zielonej księgi, czyli raportu o stanie finansów służby zdrowia. Kolejna dyskusja może jednak odwlec w czasie konieczne zmiany i opóźnić wprowadzenie dodatkowych źródeł finansowania, tym bardziej, że w raporcie zamiast szczegółowych propozycji uzdrowienia systemu znalazły się tylko hasła.
Zacząć od polityki lekowej
Elżbieta Hibner, wiceminister zdrowia w rządzie Jerzego Buzka, a obecnie członek Rady NFZ z ramienia rzecznika praw obywatelskich, bagatelizuje wartość ?zielonej księgi". ?Wnioski płynące z tego raportu są oczywiste i już wcześniej znane - argumentuje E. Hibner. - Ten raport wyważa otwarte drzwi".
Wyniki prac zespołu potwierdzają argumenty tych polityków i menedżerów w ochronie zdrowia, którzy od dawna przekonują, że w ramach powszechnego ubezpieczenia zdrowotnego nie da się sfinansować wszystkich świadczeń. Już w tej chwili, jak przyznała prof. S. Golinowska, wydatki na zdrowie ze wszystkich źródeł wynoszą w Polsce 57,1 mld zł rocznie przy 51,3 mld zł przychodów (dane z 2003 r.).
Największą grupę kosztów w całym systemie ochrony zdrowia stanowią leki. W 2003 roku wydano na nie 18,4 mld zł, co stanowiło 35 proc. wydatków na zdrowie. Od 1999 roku znacznie wzrósł udział kosztów refundacji leków w kosztach świadczeń finansowanych przez NFZ. Powołując się na wyniki analiz udokumentowane w ?zielonej księdze", Marek Balicki chce więc najpierw zająć się racjonalizacją polityki lekowej, mimo że eksperci zastrzegają w raporcie, iż dopiero dalsze prace analityczne dadzą podstawę do wprowadzenia nowych instrumentów polityki lekowej.
Wszystko już było
Czas nagli. W związku z postępującym procesem starzenia się polskiego społeczeństwa, dziura w budżecie służby zdrowia będzie się powiększać. Eksperci z zespołu prof. S. Golinowskiej przyznają, że sprawa wysokich wydatków na leki jest bardzo ważna, ale nie jedyna. Niestety, proponowane środki zaradcze omawiają oni w raporcie raczej pobieżnie. Sugerują wielokrotnie już dyskutowane metody uzdrowienia systemu, takie jak koszyk świadczeń gwarantowanych oraz wprowadzenie współpłacenia.
?Trzeba zacząć zmiany systemowe we wszystkich kierunkach jednocześnie - przyznaje Ch. Sowada. - Potrzebne jest racjonowanie świadczeń w ramach koszyka, należy się przyjrzeć niemedycznym kosztom pobytu w szpitalu i załatwić kwestię wynagrodzeń w służbie zdrowia". Jak szacują eksperci, oczekiwany przez środowisko medyczne poziom wynagrodzeń w publicznych zakładach oznaczałby dodatkowe wydatki rzędu 8 mld zł rocznie.
Współpłacenie: wrażliwa sprawa
Nie wiadomo, czy zapisy z ?zielonej księgi" w ogóle zostaną wykorzystane. W trakcie konferencji prasowej, na której zaprezentowano dokument, minister unikał odpowiedzi na pytania dotyczące niedostatecznego poziomu finansowania ochrony zdrowia i powracającej w związku z tym od wielu miesięcy m.in. kwestii wprowadzenia współpłacenia przez pacjentów za niektóre świadczenia medyczne. O współpłaceniu mówił, że to ?wrażliwa sprawa", która będzie tematem publicznej debaty, poprzedzającej ustawowe zmiany w systemie opieki zdrowotnej.
?Jeśli realny jest czerwcowy termin wyborów, to nie można się spodziewać, że jakikolwiek polityk przyzna, iż wprowadzenie opłat za świadczenia nauczy pacjentów ostrożnie korzystać ze świadczeń, za które teraz nic nie płacą - komentuje E. Hibner. - Poza tym nawet jeśli minister Balicki doprowadzi do sformułowania wniosków, to i tak ich nie zdąży wdrożyć".
Sceptycyzm co do praktycznego wykorzystania ?zielonej księgi" wynika także z losu raportu przygotowanego w minionym roku przez zespół powołany przez byłego ministra zdrowia Leszka Sikorskiego. Większość tamtych propozycji, na czele z koszykiem i współpłaceniem, pozostała niewykorzystana. Leszek Sikorski mówi teraz wprost, że publikowanie kolejnych raportów jest sposobem na odwlekanie politycznie trudnych decyzji. ?Były już diagnozy, m.in. raport zespołu międzyresortowego prowadzonego przez wiceministra Wiktora Masłowskiego i można było coś zacząć robić. Nie stało się tak, bo trzeba byłoby bronić niepopularnych politycznie decyzji - argumentuje L. Sikorski. - Może chodzi o to, aby gonić króliczka, ale go nie złapać?".
Źródło: Puls Medycyny
Podpis: Anna Gwozdowska