Środowiskowe anse

  • Ekspert dla "Pulsu Medycyny"
opublikowano: 01-10-2003, 00:00
Ten artykuł czytasz w ramach płatnej subskrypcji. Twoja prenumerata jest aktywna
Poprzedni krajowy zjazd lekarzy, zorganizowany w grudniu 2001 roku w Warszawie, przeszedł prawie niezauważony. Zupełnie inaczej było tym razem. Głośno o nim było nie tylko podczas dwudniowych obrad, ale już na kilka tygodni wcześniej. Największe emocje wzbudziły akurat te zmiany w Kodeksie Etyki Lekarskiej, których de facto nikt nie proponował. Bo też nigdzie w przygotowanym z myślą o zjeździe projekcie nowego kodeksu nie było mowy o zakazie badań prenatalnych, nad czym tak zapamiętale deliberowali dziennikarze i przepytywani przez nich lekarze.
wiadczy to o słabej znajomości projektu nowelizacji KEL, co w przypadku przedstawicieli środowiska lekarskiego musi dziwić. Zapoznać się z proponowanymi zmianami mógł bowiem każdy, każdy też miał możliwość zgłoszenia na ich temat własnych uwag. Żenujące, że nie zrobili tego nawet wszyscy delegaci. Wielu zabierających głos chciało odwlec moment nowelizacji. Można by to było wytłumaczyć nadzwyczajną troską o jakość tak doniosłego aktu prawnego, gdyby nie fakt, że decyzja o nowelizacji kodeksu zapadła dwa lata temu dokładnie w tym samym gronie (toruński zjazd był nadzwyczajny i nie wybierano nowych delegatów). Mieliśmy więc raczej do czynienia ze szczególnym rodzajem amnezji podszytym zwykłym lenistwem, na który nałożyły się stare personalne anse. To nie przypadek, że wśród 95 delegatów opowiadających się za odrzuceniem w całości projektu nowelizacji głosowali przede wszystkim lekarze z Warszawy, Łodzi i Krakowa, a przed decydującym głosowaniem wprowadzono niemal dyscyplinę klubową. Podobnie było dwa lata temu przy wyborze Konstantego Radziwiłła na prezesa NRL. Pojawienie się wyborczych resentymentów przyszło w najgorszym z możliwych momencie. Odesłanie ad acta gorąco popieranego przez prezesa Radziwiłła projektu zmian odsunęłoby nowelizację kodeksu na bliżej nieokreśloną przyszłość. A to równałoby się kompromitacji całego środowiska.
Niewykluczone, że dająca się łatwo wyczuć w auli toruńskiego uniwersytetu atmosfera wielkiego napięcia i nerwowości niekorzystnie wpłynęła na jakość noweli. Z pewnością wszystkie niedoróbki zostaną kodeksowi pieczołowicie wypunktowane. Dobrze się jednak stało, że znowelizowany dokument ujrzy światło dzienne. Eutanazja, klonowanie i związki lekarzy z biznesem farmaceutycznym nie mogły dłużej tkwić poza nawiasem lekarskich zasad. Wypełnienie tych kilku luk czyni znowelizowany dokument pełniejszym od poprzedniej wersji, ale otwiera też nowe obszary do prowadzenia sporów. Nie jest to wada kodeksu. Zbiór zasad etycznych z założenia musi zawierać nakazy i zakazy, sformułowane w zgodzie z określonym systemem wartości. Wszystkich zadowolić się nie da.


Źródło: Puls Medycyny

Podpis: lek. Sławomir Badurek

Najważniejsze dzisiaj
× Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.