Szpitale powiatowe: dodatkowe 16 mld zł niewiele zmienia, nadal będziemy się zadłużać
Zapowiedziane w ostatnich dniach przez ministra zdrowia dodatkowe blisko 16 mld zł dla szpitali w związku ze wzrostem wynagrodzeń niewiele zmienia: szpitale powiatowe nadal będą się zadłużały – ocenili 21 lipca w Katowicach przedstawiciele Związku Szpitali Powiatowych Województwa Śląskiego.

Jak przekazał PAP w piątek, 21 lipca, rzecznik śląskiego oddziału NFZ Rafał Razik, tego dnia w śląskim oddziale Funduszu miało miejsce spotkanie kierownictwa oddziału z przedstawicielami Związku Szpitali Powiatowych Województwa Śląskiego. Otrzymali oni informację m.in. nt. sposobów wyliczenia dodatkowych środków w regionie i ich podziału między placówkami.
Szpitale powiatowe: dodatkowe środki nie pokryją wzrostu wynagrodzeń
Przed spotkaniem w oddziale NFZ przy katowickiej ul. Kossutha przedstawiciele związku zorganizowali briefing prasowy, na którym przekonywali m.in., że dodatkowe kwoty przekazywane szpitalom nie pokryją wzrostu wynagrodzeń, nie wspominając o innych kosztach, które rosną przez inflację.
Przedstawiciele związku przypomnieli, że od 1 lipca rosną wynagrodzenia minimalne w ochronie zdrowia. Zgodnie z deklaracjami Ministerstwa Zdrowia na podwyżki minimalnego wynagrodzenia trafi w ciągu roku 6,91 mld zł, na wzrost pozostałych wynagrodzeń i pokrycie rosnących kosztów placówek medycznych w związku ze wzrostem inflacji przewidziano 7,48 mld zł, z kolei na wzrost wycen w internie, chirurgii ogólnej i położnictwie - 660 mln zł.
– Jeśli minister myśli, że rozwiązał problem, to w imieniu szpitali powiatowych stanowczo zaprzeczam. Jednocześnie cieszę się, że ten problem dostrzegł i liczę na dialog, który pokaże ministrowi realną skalę problemu i niuanse związane z dosypywaniem do systemu dodatkowych środków – mówił prezes Związku Szpitali Powiatowych Województwa Śląskiego Władysław Perchaluk.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Niedzielski zapowiada dodatkowe pieniądze na szpitalnictwo. Zyskają też szpitale powiatowe
Włączenie współczynników korygujących do wyceny świadczeń
Wiceprezes związku, prezes Szpitala Murcki w Katowicach Krzysztof Zaczek ocenił, że obecne zmiany to w pewnym stopniu "powtórka z ubiegłego roku, kiedy przyznano kolejną transzę podwyżek dla personelu i równocześnie zwiększono wyceny świadczeń, ale jednocześnie zabrano współczynniki korygujące".
– Włączono je do wyceny i skutek był taki, że de facto dostaliśmy nie więcej, a mniej środków i zdecydowanie mniej, niż wynikało z rekomendacji Agencji Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji. Ostatecznie udało nam się to wykazać i przekonać Ministerstwo Zdrowia i Narodowy Fundusz Zdrowia, co skutkowało przyznaniem dodatku wyrównawczego tym szpitalom, które otrzymały rażąco mniej środków, niż wynikało z rekomendacji AOTMiT – mówił Zaczek.
Zastrzegł, że dodatki te obowiązywały do końca pierwszego półrocza br. W efekcie szpital teraz dostaje podwyżkę np. o 2 mln zł, ale równocześnie traci 1 mln zł - i to, co realnie otrzyma, w wielu przypadkach nie wystarczy na pokrycie wzrostu kosztów wynagrodzeń.
– Od 1 lipca podnieśliśmy wartość wynagrodzeń o 12 proc., tymczasem z naszych wyliczeń wynika, że dostaniemy maksymalnie 6-7 proc. Oczywiście nie ma tu mowy o wszystkich innych kosztach, które wzrosły co najmniej o poziom inflacji – wyjaśnił Zaczek.
Rzecznik śląskiego oddziału NFZ zasygnalizował, że dyrektorzy szpitali mający pytania dodatkowe i wątpliwości będą indywidualnie umawiali się na spotkania z dyrekcją oddziału Funduszu.
– Będziemy wspólnie pracowali nad wypracowaniem rozwiązań, aby nie było tak, by ktokolwiek poczuł się w jakiś sposób zagrożony – wskazał Razik.
ZOBACZ TAKŻE: Dodatkowe pieniądze dla szpitali vs 20 tys. zlikwidowanych łóżek, czyli Niedzielski kontra Arłukowicz
Źródło: Puls Medycyny