Toksyczny szczep paciorkowca wykryty u pracownicy szpitala

Jolanta Hodor, Kraków
opublikowano: 05-12-2007, 00:00

Kobieta z niższego personelu szpitalnego w krakowskim Szpitalu MSWiA okazała się nosicielką bardzo groźnego szczepu paciorkowca ropotwórczego. Był to ten sam szczep, który doprowadził do ciężkiej sepsy u czterech pacjentek po cesarskim cięciu na oddziale położniczym oraz do infekcji ran u dwojga pacjentów oddziału chirurgii tej placówki.

Ten artykuł czytasz w ramach płatnej subskrypcji. Twoja prenumerata jest aktywna
"Bakterie wykryto u kobiety w jamie nosowo-gardłowej. To bardzo rzadki i bardzo groźny szczep, produkujący toksynę wstrząsu toksycznego typu C. Kobieta nie miała jednak żadnych objawów choroby, nie miała pojęcia o nosicielstwie. Zastanawiające jest, skąd u niej wziął się ten paciorkowiec - ten szczep praktycznie nie występował dotąd w Polsce. Trudno też stwierdzić, czy była ona pierwotnym nosicielem, czy może tylko wtórnym - sama uległa zakażeniu od pacjenta. Niewykluczone, że nie uda nam się tego wyjaśnić, choć lepiej by było znać pierwotne źródło" - informuje profesor Piotr B. Heczko, kierownik Katedry Mikrobiologii CM UJ, który nadzoruje badania bakteriologiczne związane ze zbiorowym zakażeniem szpitalnym w placówce MSWiA.
Pracownica szpitala została odsunięta od chorych i poddana leczeniu na długo przed potwierdzeniem wyniku - zaraz po wykryciu u niej paciorkowca. Podobne działania podjęto wobec drugiego nosiciela bakterii w szpitalu (w szczegółowych badaniach zidentyfikowano jednak inny szczep). Sam szpital podtrzymuje deklarację wprowadzenia okresowych badań na nosicielstwo drobnoustrojów dla swoich pracowników, o ile zezwoli mu na to ministerstwo.

400 tys. zł na leczenie

Prof. P. Heczko zapowiada intensywne starania o wprowadzenie do zaleceń profilaktycznych dla kobiet w ciąży badań na nosicielstwo paciorkowca typu A i B.
Najważniejsze, że sukcesem zakończyła się walka o życie kobiet z sepsą. Statystycznie śmiertelność w posocznicy wywołanej paciorkowcem ropotwórczym grupy A wynosi na świecie ok. 40 procent. Szpital Uniwersytecki CM UJ, do którego ze Szpitala MSWiA trafiły trzy pacjentki w najcięższym stanie, obliczył właśnie koszt ratowania ich życia na ponad 400 tysięcy złotych.

Źródło: Puls Medycyny

Podpis: Jolanta Hodor, Kraków

Najważniejsze dzisiaj
× Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.