W Holandii każdy może zostać dawcą nerki

Rozmawiała Monika Wysocka
opublikowano: 22-06-2016, 00:00

O holenderskim systemie żywego dawstwa nerek rozmawiamy z chirurgiem transplantologiem prof. Frankiem Dorem z Kliniki Chirurgii Erasmus MC w Rotterdamie.

Ten artykuł czytasz w ramach płatnej subskrypcji. Twoja prenumerata jest aktywna

Holenderski program „żywy dawca nerki” uważany jest za wzorcowy na świecie. Czemu zawdzięcza ten sukces?

Prof. Frank Dor

Wszystko zaczęło się od postawy kilku osób, którym trudno było pogodzić się z tym, że tak wiele ludzi z list oczekujących na przeszczep umiera. Początki samego programu przypadają na lata 90. ubiegłego wieku, a prężnie zaczął się rozwijać około roku 2000.  Przez te wszystkie lata chcieliśmy jak najlepiej zaopiekować się naszymi pacjentami. Przełomem były pierwsze transplantacje od żywego dawcy, jakie przeprowadzono w Bostonie — dotychczas wykonywaliśmy przecież tylko przeszczepy od dawcy zmarłego. Po tym pierwszym sukcesie uznaliśmy, że także u nas możemy przeprowadzać tego typu zabiegi, pokonując wszelkie bariery, które stoją na naszej drodze. Poza tym technologie immunosupresyjne były już na tyle rozwinięte, że mogliśmy wykorzystać je w naszych operacjach. Niedocenianym faktem, który uważam za filar naszego sukcesu, jest wprowadzenie technik małoinwazyjnych, czyli operacji bez dużych cięć u dawcy. To sprawiło, że zaczęli się oni chętniej zgłaszać do programu, a my byliśmy w stanie zapewnić im dużo lepszą rekonwalescencję oraz jakość życia w tym czasie.

Jaki jest odsetek żywych dawców w całkowitej liczbie przeszczepionych nerek w Holandii? 

Obecnie przeprowadzamy około 500 transplantacji nerek rocznie od dawców żywych, co stanowi 55 proc. wszystkich przeszczepów, a więc ponad połowę. 

Czy skróciły się listy oczekujących na nerkę, od kiedy jest możliwość pobierania narządów od żywych dawców?

Jestem o tym absolutnie przekonany. Co nie znaczy, że już nie czeka się na nerki. Wyraźnie jednak rośnie liczba dawców, a zmniejsza się liczba oczekujących.

Co robicie, żeby przekonywać żywych dawców do oddawania narządów?

Przede wszystkim ogromnie wierzymy w to, że transplantacje od żywego dawcy przynoszą sukces. Mówimy o tym nie tylko pacjentom, ale i samym dawcom, przekonując, że jest to metoda bezpieczna także dla nich. Staramy się, aby biorcy dowiedzieli się o tej metodzie jak najszybciej, kiedy tylko zakwalifikują do przeszczepu. Namawiamy ich, aby natychmiast powiadomili wszystkich znajomych, że szukają narządu, bo ważne jest to, żeby transplantacja nastąpiła jeszcze przed dializami.

Jak wielu dawców w Holandii jest niespokrewnionych z biorcą?

Na początku naszego programu większość przeszczepów pochodziła od krewnych. Z czasem z możliwości tej zaczęły korzystać małżeństwa, a wraz z promocją programu dość szybko rozszerzył się on na osoby niespokrewnione — na sąsiadów, przyjaciół, znajomych z klubu, z kościoła. Dziś 12 proc. wszystkich przeszczepień pochodzi od dawców altruistycznych. Dzięki temu możliwa jest wymiana nie tylko wśród par, ale również wśród osób z listy oczekujących, którzy w innej sytuacji nie mogliby sobie na nią pozwolić. Ważne jest i to, że w Holandii jest to pełnoprawna metoda — każdy może zostać dawcą. 

Ostatnio rozpoczęliśmy „Home-based education programme”, który polega na tym, że specjalne grupy edukacyjne jadą do domu pacjenta rozmawiać o wszystkich zagadnieniach związanych z przeszczepieniem nerki. Chory może uczestniczyć w rozmowie tylko z najbliższą rodziną, ale jeśli chce, może zaprosić dowolną liczbę osób, znajomych, krewnych — 20-30 osób, ile sobie życzy. To sprawiło, że o 5 razy wzrosła liczba żywych dawców! Jeśli jest potrzeba, na spotkanie jeżdżą tłumacze dla osób z mniejszości narodowych — to program, w którym uczymy pacjenta oraz jego otoczenie. 

Czy stosujecie jakieś dodatkowe zachęty?

Zawsze sprawdzamy, co dawca traci uczestnicząc w naszym programie. Jeśli ktoś musi przyjechać do nas z innego miasta, pokrywamy koszty podróży. Rekonwalescencja trwa około 6 tygodni. Jeśli dawca udowodni, że w tym czasie miał dużo pracy, którą zaniedbał, może dostać nawet do 5 tys. euro zwrotu. 

Jakie znaczenie ma minimalizowanie różnic w edukacji żywego dawcy pomiędzy ośrodkami transplantacji? 

Jestem osobiście zaangażowany w program, który to właśnie ma na celu. Dla mnie jest ważne, aby każdy dawca usłyszał te same informacje. Okazuje się, że niektórzy nie dowiadują się, jakie jest ryzyko śmierci albo że mogą wystąpić powikłania — a przecież to wszystko powinno być dawcy powiedziane, ponieważ on musi być świadom tego, co go czeka. W moim ośrodku stosujemy listę zagadnień poruszanych z pacjentem i podczas rozmowy po prostu odhaczam kolejne punkty. Oczywiście, niektóre kwestie są dla jednych dawców mniej ważne, a dla innych bardziej. Może kiedyś uda się dopasować do każdego pacjenta indywidualny kwestionariusz takiej rozmowy, ale obecnie jesteśmy na etapie standaryzacji. Dopiero z czasem do tej standaryzacji będziemy dodawać indywidualne aspekty, bo oczywiście dawcy są różni — raz jest to starsza osoba paląca, a innym razem wysportowany młodzieniec i każdego z nich co innego interesuje.

W Polsce zdarza się, że niechętni żywemu dawstwu są także lekarze. Jak to wygląda w Holandii?

W Holandii także to się zdarza. Najważniejsze jest jednak to, że bazujemy na konkretnych dowodach — takie dawstwo rzeczywiście przynosi korzyść pacjentowi, a przy okazji jest bezpieczne dla dawcy. I na tym powinniśmy się opierać, nawet jeśli wierzymy w co innego. Jesteśmy lekarzami i moim zdaniem nieoferowanie i nieproponowanie tego jest nieetyczne.

Ile ośrodków transplantacyjnych włączyło się do holenderskiego krajowego programu wymiany nerki?

W Holandii mamy 8 ośrodków transplantacyjnych i wszystkie uczestniczą w tym programie. Rotterdam, który reprezentuję, jest największym z nich i pełni funkcję koordynatora. Największym sukcesem jest to, że odkąd w 2004 roku wprowadziliśmy transplantacje krzyżowe, nie musimy już zabiegać o zgodność krwi i tkanek w danej parze. To niesłychanie ułatwia procedurę i właściwie zmieniło sytuację — program bardzo się rozpowszechnił.

Ile najwięcej osób uczestniczyło w waszym przeszczepie łańcuchowym?

Najwięcej uczestników to były cztery pary, ale tylko dlatego, że pracujemy w innym systemie niż w Stanach Zjednoczonych. Tam takie operacje są wykonywane w ciągu tygodnia, a nawet miesiąca: najpierw u jednej pary, następna czeka itd. U nas wszystkie operacje odbywają się tego samego dnia. Uważamy, że taki system jest skuteczniejszy, bo w międzyczasie może coś się zdarzyć u następnego dawcy i wtedy kolejny biorca byłby stratny. 

Czy zdarzają się także wymiany międzynarodowe?

To moje marzenie. Próbowaliśmy, ale były to jednostkowe przypadki. Każdy kraj ma inne rozwiązania i trudno to pogodzić, za dużo jest problemów prawnych i innego rodzaju, aby coś takiego zostało wdrożone.

Czy wybór przez pana specjalizacji był przypadkiem czy spełnieniem marzeń? 

Kiedy byłem studentem myślałem o kardiologii, ale interesowałem się też immunologią. Uważałem, że wspaniale byłoby zostać  kardiochirurgiem. Ale z czasem te dwie dziedziny sprawiły, że zainteresowałem się transplantologią. Zacząłem myśleć o tym, żeby przeszczepiać serca i płuca, ale okazało się, że najwięcej będę mógł się nauczyć, jeżeli pójdę na ogólną specjalizację. I to właśnie tam stałem się entuzjastą transplantacji nerek, ale także wątroby i trzustki. Jestem zaangażowany nie tylko technicznie w samą transplantację, ale i w proces doboru dawcy oraz opieki zarówno nad biorcą, jak i dawcą. Moim zdaniem, najważniejszym elementem jest opieka — wbrew pozorom — nie nad biorcą, lecz właśnie nad dawcą, dlatego że właściwa ocena i kwalifikacja dawcy procentuje sukcesem. A opieka nad nim — od samego procesu oddawania nerki, poprzez okres rekonwalescencji, a nawet później sprawia, że coraz więcej osób przyłącza się do programu dawstwa. Stąd właśnie bierze się sukces wszystkich programów żywego dawcy.

Źródło: Puls Medycyny

Podpis: Rozmawiała Monika Wysocka

Najważniejsze dzisiaj
× Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.