W pogoni za punktami

  • Ekspert dla "Pulsu Medycyny"
opublikowano: 12-11-2008, 00:00
Ten artykuł czytasz w ramach płatnej subskrypcji. Twoja prenumerata jest aktywna
Młodzi lekarze już niedługo dowiedzą się, czy wystarczyło im punktów, aby dostać się na wymarzony kierunek specjalizacji. Jeśli chcą zostać anestezjologami - mają rezydenturę jak w banku. Gorzej z tymi, którzy planują karierę zawodową jako ginekolodzy - konkurencja była olbrzymia, dla wszystkich na pewno nie wystarczyło miejsc (patrz strony 26-27). Ciekawe dlaczego nikt się nie zgłasza na takie kierunki, jak diagnostyka laboratoryjna, medycyna nuklearna czy mikrobiologia lekarska. Mizerne jest zainteresowanie neonatologią. Słabo wypada medycyna rodzinna. Coś w tym systemie kształcenia szwankuje.

O punktach ostro dyskutowali też ostatnio doświadczeni lekarze. Chodzi o pulę punktów edukacyjnych, które trzeba zebrać w celu udowodnienia w izbie lekarskiej, iż jest się na bieżąco z wytycznymi, standardami etc. Członkowie Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy twierdzą, że zbieranie tych punktów jest farsą.

Inne punkty, a właściwie ich cena burzy krew dyrektorów szpitali. 51 złotych za punkt to skandal - mówią. Nie wystarczy nam na płace! - krzyczą. Zadłużymy się! - grożą. Prezes Narodowego Funduszu Zdrowia rozkłada ręce: nie mam więcej! (czytaj strony 4-5).
Przepychanki zaczną się lada dzień. Spirala emocji już się nakręca, lista żądań związanych ze zwiększeniem pieniędzy na zdrowie - wydłuża. Jako jeden z pierwszych zareagował Maciej Piróg, stając w obronie najmłodszych pacjentów. Szefa wiodącego w kraju centrum, sprawnego menedżera trudno posądzić o to, że nie ma u siebie odpowiednich służb, które potrafią sprawnie przeliczać punkty w ramach Jednolitych Grup Pacjentów. I jak by nie analizowano, wychodzi na to, że realizując swoje zdania, czyli normalnie lecząc, szpital się błyskawicznie zadłuża. Rozwiązanie proponowane przez dyr. Piroga wydaje się dziecinnie (nomen omen) proste: do systemu JPG trzeba wprowadzić współczynniki korygujące (czytaj na stronie 25). Obawiam się, że w związku ze spodziewanym chudym rokiem NFZ-u uwzględnienie sugestii szefa Centrum Zdrowia Dziecka, popieranego przez wszystkich pediatrów, może być trudne.

Puls Medycyny od kilku tygodni zwraca uwagę, że Ministerstwo Zdrowia popełnia błąd, nie przygotowując planu awaryjnego na wypadek mniejszych niż obecne szacunki resortu wpływów do kasy NFZ. Nieuchronnie zbliża się moment korekty założeń makroekonomicznych dla Polski na 2009 rok. Zapowiedziała to już wiceminister finansów. Będzie to także boleśnie dotyczyło ochrony zdrowia. Nie dajmy się uwieść opowieściom z Brukseli, że w porównaniu z innymi krajami Unii Polska będzie się rozwijać 20 razy szybciej. Jeśli weźmiemy pod uwagę nasze własne, dotąd imponujące tempo rozwoju, w 2009 roku na pewno nastąpi jego spowolnienie.


Źródło: Puls Medycyny

Podpis: Magda Sowińska ; [email protected]

Najważniejsze dzisiaj
× Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.