W terapii choroby Stilla ważny jest szeroki wachlarz leków
Choroba Stilla jest ciężka i podstępna. Poszerzenie spektrum możliwości jej leczenia jest korzystne zarówno dla pacjenta, jak i dla jego lekarza – zaznacza pediatra i reumatolog prof. dr hab. n. med. Zbigniew Żuber.

Prof. dr hab. n. med. Zbigniew Żuber jest specjalistą pediatrii i reumatologii dziecięcej, kierownikiem Katedry Pediatrii Krakowskiej Akademii Andrzeja Frycza-Modrzewskiego oraz kierownikiem III Oddziału Klinicznego Pediatrii, Reumatologii z Pododdziałem Alergologii Szpitala Dziecięcego św. Ludwika w Krakowie; wiceprezesem elektem zarządu głównego Polskiego Towarzystwa Reumatologicznego.
Schorzenie, o którym mówimy, określano niegdyś mianem młodzieńczego idiopatycznego zapalenia stawów (MIZS). Z jakich powodów i kiedy zrezygnowano z tej nazwy?
W praktyce klinicznej nadal posługujemy się klasyfikacją z 1997 r., która od tego czasu była wielokrotnie modyfikowana. Około 10 lat temu zostało ujednolicone nazewnictwo. Mówimy więc o dwóch odrębnych jednostkach chorobowych: postaci młodzieńczej i postaci dorosłej choroby Stilla. Podział ten wynika z odmiennej epidemiologii i różnych objawów klinicznych.
Jak licznej populacji w Polsce dotyczy choroba Stilla?
Choroba Stilla jest chorobą rzadką, ale bardzo groźną. W populacji pediatrycznej odnotowujemy jeden przypadek na 100 tys. dzieci. To mniej więcej 10 proc. wszystkich nowych przypadków zachorowań na młodzieńcze idiopatyczne zapalenie stawów.
Jakie objawy mogą nakierować diagnostykę na chorobę Stilla?
Choroba w pierwszych okresach rozwoju zazwyczaj przebiega bez zapalenia stawów. Natomiast u wszystkich pacjentów występuje gorączka. U 95 proc. chorych obserwujemy charakterystyczną łososiową wysypkę. 85 proc. pacjentów ma hepato- i splenomegalię, 75 proc. ma limfadenopatię. U ponad połowy osób z chorobą Stilla dochodzi do zajęcia błon surowiczych, czyli jamy osierdziowej, opłucnowej i otrzewnej. Konsekwencją tego jest wieloukładowy postęp choroby.
Objawy choroby Stilla mogą nasuwać podejrzenie posocznicy. W diagnostyce różnicowej trzeba brać pod uwagę także takie jednostki chorobowe, jak: ostra białaczka limfoblastyczna, chłoniak, toksemia, układowe zapalenie naczyń czy choroby metaboliczne. Objawy są niecharakterystyczne, a stan pacjenta ciężki.
Czy często się zdarza, że lekarze rozpoczynają diagnostykę w kierunku chorób nowotworowych, pomijając możliwość obecności choroby Stilla? Z czego wynikają opóźnienia diagnostyczne?
Tak się zdarza i to nie jest błąd, ponieważ wykluczenie choroby nowotworowej jest w tym przypadku kluczowe. Natomiast bardzo często spotykam pacjentów, u których na oddziałach intensywnej terapii i oddziałach zakaźnych prowadzono uporczywą terapię wieloma antybiotykami, często w skojarzeniu z glikokortykosteroidami, bez rozpoznania choroby.
Nadal świadomość istnienia choroby Stilla i znajomość jej objawów jest wśród lekarzy niewystarczająca. Choroba jest trudna do rozpoznania, bo może mieć różny przebieg. Choroba Stilla może przyjąć formę jednorazowego rzutu, wielu rzutów z regularnymi nawrotami lub utrzymywać się stale. Jest to choroba autozapalna, czyli związana z defektami wrodzonej odporności, a w związku z tym jej obraz kliniczny może być różnorodny.
Jakie są podstawowe cele w terapii tej choroby? Czym dysponują dziś reumatolodzy w leczeniu pacjentów z chorobą Stilla?
Najważniejszą rzeczą w medycynie jest rozpoznanie jednostki chorobowej i skierowanie pacjenta do odpowiedniego ośrodka. Dlatego tak ważne jest, by wiedza na temat choroby Stilla stała się jak najbardziej powszechna na wszystkich poziomach opieki zdrowotnej. Obecnie dysponujemy odpowiednim arsenałem leków. Wcześnie rozpoznana choroba i wprowadzone leczenie pozwalają na ograniczenie powikłań narządowych i poprawę jakości życia pacjentów.
Pierwszą linią leczenia, według najnowszych rekomendacji EULAR i ACR, które zostały opracowane i przedstawione w 2023 r., są glikokortykosteroidy, drugą immunoglobuliny, trzecią antagoniści interleukiny pierwszej (IL-1). W przypadku ich nieskuteczności możemy zastosować antagonistów interleukiny szóstej (IL-6). Obecnie mamy do dyspozycji dwa rodzaje antagonistów interleukiny 1: lek krótko i długo działający. Podawanie krótko działającego antagonisty interleukiny 1 (anakinra) wiąże się z koniecznością wykonywania codziennych iniekcji. Jest to uciążliwe szczególnie w populacji pediatrycznej. Dla dzieci jest to bardzo obciążające leczenie. Nie ma co do tego wątpliwości.
Dlatego tak bardzo zależy nam na zwiększeniu dostępu do leczenia antagonistą IL-1 o długim działaniu, czyli kanakinumabem. Lek ten jest podawany raz w miesiącu, co znacząco wpływa na poprawę współpracy i skuteczności leczenia. Możliwość stosowania leków długo działających zwiększa także dobrostan pacjenta. Chciałbym, by każdy potrzebujący tego leku chory mógł z niego skorzystać. To prawdziwe dobrodziejstwo.
W przypadku choroby Stilla bardzo ważne jest, by mieć do dyspozycji różne leki ze względu na możliwe powikłania i brak tolerancji niektórych preparatów przez część chorych a także osobniczą wrażliwość na zastosowane leczenie. Problemem przy stosowaniu leku krótko działającego są też odczyny miejscowe. Niekomfortowy sposób podawania leku i konieczność wykonywania codziennych iniekcji wiąże się z ryzykiem opuszczania dawek, czyli słabego compliance i adherence. A to wpływa na gorsze efekty leczenia. Klasyczna droga postępowania to z reguły początkowy etap leczenia inhibitorem IL-1 krótko działającym, w dalszym etapie leczenia: do wyboru krótko lub długo działający lek. Powinna to być wspólna decyzja o wyborze leku — pacjenta (lub jego opiekunów) i lekarza prowadzącego leczenie.
Jak duża populacja pacjentów mogłaby skorzystać z tego leczenia? W jaki sposób na przebieg choroby, współpracę terapeutyczną, jakość życia pacjentów oraz ich szeroko rozumiany dobrostan psychofizyczny wpłynęłoby poszerzenie możliwości leczenia o lek długo działający? Jakich jeszcze zmian systemowo-organizacyjnych w tym obszarze oczekuje środowisko reumatologów?
Większość chorych pozytywnie odpowiada na leczenie standardowe, więc populacja nie jest duża. Myślę, że nie przekracza kilkunastu, maksymalnie kilkudziesięciu pacjentów rocznie. A korzyści z takiego leczenia są ogromne. Dla chorych byłaby to znaczna poprawa jakości życia, a dla nas komfort, że mamy możliwość wyboru terapii lub w razie potrzeby możemy zmienić lek. Musimy też pamiętać, że są to leki biologiczne, które po latach stosowania wykazują słabsze działanie (leki biologiczne to cząsteczki białkowe). Dlatego tak ważne jest, by mieć alternatywę w leczeniu. Szersza dostępność do leczenia długo działającego daje nadzieję chorym na poprawę ich losu, a nam daje dodatkowy oręż do walki z tą trudną i ciężką chorobą.
Polskiemu Towarzystwu Reumatologicznemu udało się wypracować zasady przejścia pacjentów z ośrodka pediatrycznego do ośrodka dla dorosłych z pełną kartą przejścia. W praktyce wygląda to tak, że pacjent sam wybiera ośrodek, do którego chce trafić i wie, kto będzie jego lekarzem prowadzącym. Ten model już działa i obowiązuje na terenie całego kraju. Karta przejścia jest dostępna na stronie Polskiego Towarzystwa Reumatologicznego. Współpraca między nami układa się doskonale. Jest to niezbędne, by zapewnić pacjentowi optymalne warunki kontynuowania terapii.

Dziś Hania ma 15 lat, na chorobę Stilla zachorowała w sierpniu 2018 r. Gdy usłyszała diagnozę, miała 9 lat, choć oczywiście proces chorobowy i związane z tym objawy pojawiły się u niej dużo wcześniej.
Jakie pierwsze sygnały zasugerowały nam, jako rodzicom, że Hania choruje? W pierwszej kolejności Hania zaczęła skarżyć się na różne dolegliwości ze strony stawów, np. na ból i sztywność nogi w nocy. Wybudzała się, przez co pogarszała się jakość snu.
Oczywiście, już pierwsze objawy zgłaszane przez Hanię bardzo nas zaniepokoiły i skłoniły do szukania pomocy lekarskiej. Sporo czasu upłynęło jednak, zanim lekarzom udało się zidentyfikować przyczynę dolegliwości córki. Podstawowe badania krwi nie wykazywały nic niepokojącego, markery stanu zapalnego pozostawały w normie. Początkowo lekarze upatrywali przyczyny objawów Hani m.in. w niedoborze magnezu i potasu. Podejrzewali również, że dolegliwości, na które się skarżyła, mogą być specyficzne dla okresu wzrastania.
Objawy manifestowane przez Hanię zaczęły jednak stopniowo narastać. W sierpniu 2018 r. jej stan gwałtownie się pogorszył. Pierwszym świadczącym o tym objawem była nawracająca i długo utrzymująca się gorączka, której nie zbijały skutecznie leki przeciwgorączkowe. W poszukiwaniu jej źródeł Hanię leczono antybiotykami, ale ponieważ przyczyną, jak się później okazało, nie była infekcja, terapia nie przynosiła spodziewanych rezultatów.
Dopiero podczas pobytu w szpitalu badania laboratoryjne wykazały znacząco podwyższony poziom białka CRP, czyli podstawowego markera stanu zapalnego. Wówczas zdiagnozowano u Hani sepsę i zastosowano leczenie antybiotykami o szerokim spektrum. Niestety, bez efektów. Stan córki się pogarszał, dołączyły się nasilone trudności z poruszaniem, Hania odczuwała sztywność niemal całego ciała. Wtedy postawiono wstępne podejrzenie choroby Stilla, co następnie potwierdzono poprzez konsultację reumatologiczną.
Po ustaleniu rozpoznania córka rozpoczęła leczenie glikokortykosteroidami, co początkowo przynosiło dobre efekty. Jednak każda próba redukcji dawek skutkowała nawrotem choroby. Gdy córka trafiła pod opiekę III Oddziału Klinicznego Pediatrii, Reumatologii z Pododdziałem Alergologii w Szpitalu Dziecięcym św. Ludwika w Krakowie, pojawiły się nowe możliwości leczenia.
Obecnie Hania przyjmuje lek biologiczny kanakinumab, podawany w iniekcjach co 4 tygodnie. Nie udało się odstawić steroidów, córka nadal przyjmuje też metotreksat, ale po wprowadzeniu terapii biologicznej nastąpiła u niej znacząca poprawa. Większość objawów uległa remisji, co umożliwiło Hani powrót do normalnego funkcjonowania. Przez ostatnie lata była zmuszona korzystać z nauczania indywidualnego, a dzięki poprawie zdrowia, mogła wrócić do szkoły. Dzięki temu i możliwości podjęcia aktywności, które kiedyś sprawiały jej radość, poprawiła się całościowo kondycja psychofizyczna córki. Wielką zaletą leku jest jego podawanie w iniekcjach co 4 tygodnie. Dla Hani to znacznie mniej obciążająca forma leczenia, ponieważ wiąże się z mniejszą liczbą wizyt w szpitalu i wkłuć.
Partnerem materiału jest firma Novartis.

Źródło: Puls Medycyny