Wolność obywateli kontra zdrowie

  • Monika Wysocka
opublikowano: 18-09-2012, 14:23

Pomimo wielu obaw, wprowadzony w listopadzie 2010 r. ustawowy zakaz palenia w miejscach publicznych został społecznie zaakceptowany i już widać jego pierwsze pozytywne efekty.

Ten artykuł czytasz w ramach płatnej subskrypcji. Twoja prenumerata jest aktywna

Dym papierosowy zawiera alkaloidy pirydynowe (nikotyna, nornikotyna, kotynina, anabazyna, antabina) oraz około 4500 innych substancji, z których 69 wykazuje działanie kancerogenne. Wśród nich wyróżnia się: metale ciężkie (tal, ołów, antymon, bizmut, tellur, kadm, chrom, nikiel, rtęć, arsen, polon), reaktywne rodniki CH-, aminy aromatyczne, N-nitrozoaminy, cykliczne izoprenoidy oraz policykliczne węglowodory aromatyczne. Zdaniem specjalistów, nie ma bezpiecznej dawki dymu tytoniowego. Oprócz tego, że jest jednym z najsilniej działających kancerogenów, ma także właściwości protrombotyczne, prozakrzepowe i kardiotoksyczne.

None
None

Groźne statystyki

„Dym papierosowy od co najmniej 40 lat jest w Polsce zabójcą nr 1 — co roku z powodu palenia umiera około 70 tys. osób. Jeśli podsumujemy zabójstwa, samobójstwa, zgony z powodu wypadków drogowych i w pracy, zażywania narkotyków i picia alkoholu, to liczba ta będzie ciągle niższa niż liczba zgonów spowodowanych paleniem tytoniu — mówi dr n. med. Krzysztof Przewoźniak z Zakładu Epidemiologii i Prewencji Nowotworów Centrum Onkologii w Warszawie. — Gdyby w Polsce udało się wyeliminować palenie tytoniu, to w perspektywie kilkunastu lat zlikwidowalibyśmy około 30 proc. wszystkich nowotworów, a w przypadku nowotworów występujących u mężczyzn byłoby to nawet dwa razy więcej”.
Od początku lat 50. ubiegłego wieku w Polsce na choroby odtytoniowe zmarło co najmniej 2,5 mln osób, zarówno aktywnych, jak i biernych palaczy. Na skutki palenia tytoniu można spojrzeć także przez pryzmat ekonomii, palenie oznacza bowiem wymierne straty finansowe dla państwa, zakładów pracy, gospodarstw domowych i samych osób palących. „Ostrożne szacunki wskazują, że co roku straty ekonomiczne naszego państwa, związane z leczeniem oraz przedwczesną śmiercią palących obywateli, przekraczają 40 mld zł” — mówi dr Przewoźniak.

Oczyszczone powietrze

Przed wprowadzeniem zakazu palenia w miejscach publicznych narażenie Polaków na dym tytoniowy było nieprawdopodobnie wysokie. Średni poziom zanieczyszczenia dymem tytoniowym polskich barów, pubów i dyskotek 15-krotnie przekraczał górną granicę normy, tj. 65 μg/m3 (wg amerykańskiej Agencji Ochrony Środowiska), a w niektórych lokalach bywał od niej ponad 260 razy wyższy!

Ta niekorzystna sytuacja zmieniła się niemal natychmiast po wejściu w życie ustawy antynikotynowej. Zanieczyszczenie dymem tytoniowym powietrza w restauracjach spadło prawie 5-krotnie, w kawiarniach — ponad 4-krotnie, w barach, pubach i dyskotekach — blisko 3-krotnie, a w zakładach pracy — 2-krotnie. Ogólnopolskie badania sondażowe przeprowadzone raz w 2009 r. oraz dwa razy w 2011 r. przez Fundację „Promocja Zdrowia”, Główny Inspektorat Sanitarny, Stowarzyszenie MANKO i Centrum Onkologii wskazują, że tendencja spadkowa się pogłębia.

„Dla mnie najważniejszy jest fakt, że akceptują ten zapis i przestrzegają go nie tylko niepalący, ale także palacze. De facto po wprowadzeniu zakazu palenia w barach i pubach poparcie dla nowego prawa bardziej było widoczne wśród palących (wzrost poparcia o 45 proc.) niż wśród niepalących (wzrost o 22 proc.)” — podkreśla dr Krzysztof Przewoźniak.

Obecnie całkowity zakaz palenia we wszystkich miejscach publicznych i zakładach pracy, bez możliwości instalowania palarni lub kabiny dla palących, także w lokalach gastronomicznych popiera aż 62 proc. dorosłych Polaków. „Zdecydowana większość palących jest świadoma szkodliwości dymu tytoniowego i chce rzucić palenie (70-80 proc.). Dlatego nawet palacze wolą przebywać w miejscach wolnych od dymu” — zauważa dr Przewoźniak.


Bez dymka przy dzieciach

W Polsce, podobnie jak w wielu innych krajach, wprowadzenie zakazu palenia w miejscach publicznych generalnie zmieniło nawyki palaczy — dziś rzadziej pali się przy dzieciach, kobietach w ciąży, a nawet w domu. Ustawa wzmocniła także postawy prozdrowotne wśród osób palących — prawie 11 proc. z nich (tj. 1,1 mln) twierdzi, że z powodu zakazu podjęło próbę rzucenia nałogu lub przestało palić. „Prawdopodobnie niektórzy z nich wrócą do palenia, jednak nawet jeśli tylko 3 proc. wytrwa w postanowieniu (a na tyle szacuje się skuteczność zakazu), to jest to 300 tys. osób, które zaprzestaną palenia na zawsze! Nie ma innego, poza znacznym wzrostem cen papierosów, tak skutecznego instrumentu” — zauważa dr Przewoźniak.


Pozytywne efekty wynikające z wprowadzenia zakazu palenia w miejscach publicznych nie powinny jednak sprawić, że osiądziemy na laurach. Zdaniem specjalistów, w Polsce wciąż nie ma odpowiedniego finansowania antytytoniowych programów zdrowotnych czy kampanii edukacyjno-informacyjnych. „Polska jeszcze w latach 90. XX wieku była na świecie liderem w realizowaniu polityki antytytoniowej — przypomina prof. dr hab. med. Witold Zatoński z Centrum Onkologii w Warszawie. — Przez pewien czas byliśmy krajem, który miał największe ostrzeżenia tekstowe na paczkach papierosów. Niestety, w ostatnich latach brakuje nam konsekwencji i dbałości o dalsze zmniejszanie zagrożeń związanych z paleniem tytoniu oraz z ochroną przed biernym paleniem”.

Źródło: Puls Medycyny

Podpis: Monika Wysocka

Najważniejsze dzisiaj
× Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.