Zajęcia komornicze a restrukturyzacja szpitali

Anna Gwozdowska
opublikowano: 28-02-2007, 00:00

Groźba natychmiastowej egzekucji komorniczej, która wisi nad 130 szpitalami w Polsce, nie spowodowała mobilizacji ani Ministerstwa Zdrowia, ani NFZ. Podczas gdy najbardziej niecierpliwi wierzyciele mogą w ciągu najbliższych tygodni rozstrzygnąć o losie wielu szpitali, resort zdrowia, poza obietnicą pomocy dla wybranych 11, niewiele robi. Nie ma żadnego centralnego planu działania na wypadek zaprzestania świadczenia usług przez niektóre szpitale.

Ten artykuł czytasz w ramach płatnej subskrypcji. Twoja prenumerata jest aktywna
Styczniowe orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego zaburzyło proces restrukturyzacji szpitali, który zaczął już przynosić pozytywne rezultaty. Brak ochrony przed komornikami nie daje szpitalom dużego wyboru. Muszą szybko znaleźć pieniądze albo ryzykują utratą całego majątku. Iwona Karpiuk-Suchecka, kierownik zespołu informacji medialnej Krajowej Rady Komorniczej, tłumaczy, że komornicy nie będą się wahać. "Jeśli wierzyciel składa wniosek egzekucyjny wskazując wszystkie elementy majątku dłużnika, także ruchomości, komornik ma bezwzględny obowiązek wykonać ten wniosek" - mówi I. Karpiuk-Suchecka. Szpital nie dowiaduje się oczywiście o zajęciach z jakimkolwiek wyprzedzeniem. Na sprzęcie medycznym w każdej chwili może się pojawić stempel komorniczy, a szpital będzie już tylko czekać na termin licytacji. To wyścig z czasem.
Jeśli na przykład rada miasta Kostrzyn nad Odrą nie zdecyduje się szybko poręczyć 1-2 mln zł kredytu, majątek kostrzyńskiego, zadłużonego na ponad 55 mln zł szpitala zacznie zajmować komornik. Józef Kruczkowski, starosta kostrzyński przyznaje, że bierze pod uwagę sytuację, w której będzie trzeba ewakuować pacjentów do sąsiednich szpitali. Rozmawiał o tym z wojewodą lubuskim i dyrektorem regionalnego oddziału NFZ. "Dobry szpital powinien być na to przygotowany nawet jeśli nie przewiduje takiej sytuacji" - dodaje Andrzej Waszkiewicz, dyrektor kostrzyńskiego szpitala, choć ma nadzieję, że tak jak dotąd placówce uda się przetrwać.

Cisza przed burzą

Pomimo tak dramatycznej perspektywy, która może dotyczyć wielu spośród 130 szpitali zagrożonych natychmiastową egzekucją, resort zdrowia nie spodziewa się, aby ostatecznie zrealizował się najbardziej pesymistyczny scenariusz, w którym z zamykanych szpitali będzie trzeba zabrać pacjentów. "To się w ciągu najbliższych kilku miesięcy nie powinno zdarzyć - zapewnia Paweł Trzciński, rzecznik ministra zdrowia, mając jednak na myśli największe szpitale. - W przypadku mniejszych, powiatowych szpitali zabezpieczenie leczenia nie jest takim wielkim wyzwaniem. Powinny się tym zająć organy założycielskie".
Także w centrali Narodowego Funduszu Zdrowia nie widać mobilizacji. Jolanta Kocjan, rzecznik prezesa NFZ przyznała, że centrala nie ma listy zagrożonych zamknięciem szpitali. Fundusz ma przynajmniej w tej sprawie alibi. "O kondycji finansowej szpitali dowiadujemy się dopiero wtedy, kiedy powiadomi nas o tym sam szpital" - powiedziała J. Kocjan. Fundusz przy zawieraniu umów nie ma prawa wglądu w sytuację finansową świadczeniodawcy. J. Kocjan odsyła do oddziałów NFZ, które otrzymują od komornika postanowienia o zajęciach sądowniczych w szpitalach "zakontraktowanych" przez fundusz. Z informacji NFZ wynika tylko, że w styczniu br. suma zajęć sądowniczych na środkach funduszu wyniosła ponad 30 mln zł. J. Kocjan zastrzega, że wartości rzeczywistych zajęć mogą być większe.
W regionalnych oddziałach funduszu, które zgodnie z rozporządzeniem ministra zdrowia z 6 października 2005 r. powinny zostać przez świadczeniodawców powiadomione o ewentualnej przerwie w wykonywaniu świadczeń, także panuje cisza. "Nie ma oficjalnego zgłoszenia, że któryś ze szpitali przestanie wykonywać świadczenia - przyznaje Joanna Mierzwińska, rzecznik oddziału NFZ na Dolnym ląsku, regionie najbardziej zadłużonych szpitali. - Były pogłoski na temat Szpitala Klinicznego we Wrocławiu, ale jego dyrektor się z tego wycofał". Jolanta Kruk z lubuskiego oddziału NFZ przyznaje, że choć fundusz jest cały czas w kontakcie z dyrektorami szpitali i z ich organami założycielskimi, liczy, że nie dojdzie do najgorszego. "Szpitale te są bardzo mocno wspierane przez organy założycielskie" - zapewnia J. Kruk. Przedstawiciele samorządów rzeczywiście są w całej tej sytuacji najbardziej aktywni. W terenie panuje gorączka i pośpiech. Samorządowcy czują się przy tym osamotnieni i na próżno czekają na wyznaczenie jasnego kierunku zmian w polskim szpitalnictwie. "Nie można wszystkich decyzji pozostawiać organom założycielskim" - protestuje starosta kostrzyński J. Kruczkowski.

Widmo katastrofy

Optymizm budzi jedynie fakt, że w przeciwieństwie do resortu zdrowia wielu menedżerów szpitali wraz z samorządowcami nie zajmuje się doraźną pomocą, ale zastanawia nad rozsądnymi, dobrze przygotowanymi planami wyciągnięcia swoich placówek z tarapatów. W próbę ratowania szpitala w Kostrzynie nad Odrą zaangażował się jego organ założycielski, starostwo powiatowe. Szpital leży na granicy z Niemcami, w pobliżu ważnego węzła kolejowego i drogowego. To według dyrektora A. Waszkiewicza ważne argumenty za jego ratowaniem. Powiat w Kostrzynie stara się dla restrukturyzującego się szpitala o kredyt wartości 40 mln zł. Starosta kostrzyński J. Kruczkowski wyjaśnia, że będzie można w ten sposób spłacić 300 wierzycieli, a wtedy zostaną zobowiązania wobec ZUS, Urzędu Skarbowego i kredytodawcy. "Jeśli te plany uda się zrealizować, to trzeba będzie także zmienić formę organizacyjną szpitala po to, aby miał dodatkowe źródła dochodów" - tłumaczy J. Kruczkowski. Styczniowe orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego, pozbawiające publiczne szpitale ochrony przed komornikami, zakłóciło ten proces, ale starosta uważa, że wcześniej przewidywane zmiany i tak muszą nastąpić. Szpital poszerzy działalność Zakładu Opiekuńczo-Leczniczego, a od połowy roku wprowadzi także świadczenia z zakresu opieki geriatrycznej. Chodzi o to, aby do szpitala ściągnąć pacjentów nie tylko z okolicznych gmin, ale także z innych powiatów. Istnieje także plan B, jeśli nie uda się przekonać banków albo powiat nie zdoła poręczyć kredytu. Wtedy szpital zostanie zlikwidowany, powstanie nowa placówka, a długi przejdą na powiat. Na razie walka trwa o to, aby szpital przetrwał najgorszy czas. Choć A. Waszkiewicz nie liczy na bezpośrednią pomoc finansową resortu, ma nadzieję na nowelizację ustawy restrukturyzacyjnej, która przywróci szpitalom w trakcie restrukturyzacji ochronę przed komornikiem. "Jak powiedział minister zdrowia, jesteśmy tylko szpitalem powiatowym. Może to i dobrze, że musimy sobie poradzić sami, nikt nam nie będzie tej pomocy wypominać" - podsumowuje A. Waszkiewicz.

Jak bumerang

Lokalne samorządy i menedżerowie zadłużonych szpitali są swoją walką zmęczeni. "Ten rzucany przez kolejne rządy bumerang i tak wróci. Powiat może stać się niewypłacalny. Te obciążenia i tak spadną na Skarb Państwa" - przestrzega J. Kruczkowski. Przykładów nie trzeba długo szukać. W Lubaniu na Dolnym ląsku działa od kilku lat NZOZ Łużyckie Centrum Medyczne. Placówka powstała w miejsce likwidowanego do dziś SP ZOZ-u, którego długi przeszły na konto powiatu. NZOZ radzi sobie dobrze, nie zadłuża się, w gorszej niestety sytuacji jest powiat. Zobowiązania dawnego szpitala, ponad 30 mln zł, przekroczyły już budżet powiatu. Mimo że likwidacja szpitala miała się zakończyć w 2006 r., nie udało się zaspokoić wierzycieli i rada powiatu zdecydowała o przedłużeniu procesu likwidacji. Nieoczekiwanie wojewoda, który tłumaczył wcześniej radzie powiatu, że musi sobie radzić sama, zaskarżył jej postanowienie w Naczelnym Sądzie Administracyjnym. "Twierdził, że jego prawnicy nie byli pewni, czy to zgodne z prawem, dlatego chciał, aby sprawę rozstrzygnął sąd" - przyznaje Anna Humen, rzecznik starostwa powiatowego w Lubaniu. Teraz powiat spodziewa się niekorzystnego dla siebie wyroku.
Niewypłacalność grozi rozwiązaniem rady powiatu i wprowadzeniem komisarza, a wtedy o żadnych inwestycjach nie może być już mowy. Powiat będzie ponosił tylko niezbędne wydatki. Ktoś inny będzie musiał zająć się długami likwidowanego szpitala.



Źródło: Puls Medycyny

Podpis: Anna Gwozdowska

Najważniejsze dzisiaj
× Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.