Ablacje u pacjentek oczekujących narodzin dziecka są rzadkością. Wyzwaniem dla lekarzy jest przeprowadzenie zabiegu bez możliwości stosowania obrazowania z użyciem promieniowania rentgenowskiego, które jest szkodliwe dla płodu. Dlatego pierwsze tego typu zabiegi u ciężarnych wykonano w Polsce zaledwie kilka lat temu, gdy możliwe stało się korzystanie z bezpiecznych dla dziecka systemów elektroanatomicznego mapowania serca. Były to wówczas przedsięwzięcia pionierskie także w skali Europy.
Potrzebny rejestr pacjentek i ośrodki referencyjne
„Trudno powiedzieć, ile pacjentek w skali roku wymaga takiej interwencji, gdyż nie jest prowadzony rejestr w tym zakresie. Myślimy jednak, by to zmienić. W ramach rozwiązań systemowych wskazane byłoby także wyznaczenie w różnych regionach kraju ośrodków referencyjnych, wykonujących najwięcej takich zabiegów, gdzie kierowane byłyby kobiety oczekujące narodzin dziecka i zmagające się z ciężką arytmią” — mówi prof. dr hab. n. med. Piotr Kułakowski, kierownik Pracowni Elektrofizjologii Klinicznej CMKP Szpitala Grochowskiego w Warszawie i konsultant w Ośrodku Kardiologii Zabiegowej im. św. Józefa w Rzeszowie.
Ablacje u pacjentek w ciąży wykonuje się w sytuacji, gdy możliwe do stosowania w tym okresie leki antyarytmiczne nie przynoszą spodziewanych efektów, a zaburzenia rytmu serca są na tyle poważne, że mogą zagrozić zdrowiu i życiu kobiety oraz jej dziecka, zarówno w trakcie ciąży, jak i porodu.
„Ciąża to duże obciążenie dla układu krążenia matki. Dlatego jeżeli pacjentka cierpiała wcześniej na arytmię, to w tym czasie może dojść do nasilenia dolegliwości. Oczywiście najlepiej jest wyleczyć arytmię przed planowaną ciążą. Ciąża i związane z nią wahania hormonalne mogą stać się również mechanizmem spustowym i wywołać arytmię u kobiety, która wcześniej nie miała zaburzeń w pracy serca” — tłumaczy prof. Kułakowski.
Zabiegi rzadko wykonywane
W Polsce ablacje u pacjentek w ciąży wykonuje tylko kilka ośrodków. Do tego wąskiego grona dołączyli ostatnio specjaliści z Ośrodka Kardiologii Zabiegowej im. św. Józefa w Rzeszowie.
„24-letnia pacjentka leczyła się z powodu arytmii jeszcze przed ciążą. W drugim trymestrze napady częstoskurczu stały się jednak znacznie częstsze i bardziej dokuczliwe. W trakcie ataków akcja serca pacjentki dochodziła do 235 uderzeń na minutę. Leki nie pomagały, więc podjęliśmy decyzję o wykonaniu ablacji” — mówi dr n. med. Marian Futyma, szef Ośrodka Kardiologii Zabiegowej im. św. Józefa w Rzeszowie.
Kobieta była w ósmym miesiącu ciąży. Zabieg przeprowadzono w znieczuleniu miejscowym. Przez żyłę w okolicy pachwinowej wprowadzono elektrody diagnostyczne i ablacyjne, które umiejscowiono w obrębie wybranych struktur serca. W trakcie badania elektrofizjologicznego wyzwolono arytmię i zlokalizowano jej źródło.
„Udało się je zniszczyć z użyciem fal o częstotliwości radiowej, które podwyższają temperaturę elektrody ablacyjnej do ok. 60 stopni C. W trakcie całego zabiegu i po nim pacjentka czuła się dobrze. Arytmia ustąpiła” — mówi lek. Piotr Futyma, kariolog z rzeszowskiego Ośrodka Kardiologii Zabiegowej, gdzie na zabieg oczekują dwie kolejne pacjentki w ciąży.
Skuteczność ablacji przewyższa inne metody leczenia. Ostateczny efekt zabiegu zależy jednak od rodzaju arytmii.
„W przypadku migotania przedsionków skuteczność wynosi od 60 proc. do 100 proc. w ablacji łącza przedsionkowo-komorowego. Z kolei w arytmiach komorowych efektywność waha się od 70 do 90 proc., a w napadowym częstoskurczu węzłowym oraz w przypadku trzepotania przedsionków sięga 95 proc. Oznacza to, że u większości pacjentów poddanych zabiegowi można spodziewać się poprawy komfortu życia i zmniejszenia ryzyka nagłego zgonu z przyczyn sercowych. Co więcej, pacjent ma szansę na powrót do normalnego życia i pracy zawodowej bez konieczności przewlekłego stosowania wielu leków. Z kolei w przypadku pacjentek ciężarnych ablacja znacząco zmniejsza ryzyko wystąpienia ciężkiej arytmii w trakcie porodu” — podkreśla dr Marian Futyma.