Aptekarze mówią dość

Aptekarze czują się pokrzywdzeni, dlatego placówki w całym kraju przystąpiły do protestu, do którego nawołuje Naczelna Rada Aptekarska.

„W pierwszym dniu trwania akcji protestacyjnej około 70 proc. placówek z województwa świętokrzyskiego w godzinach 13-14 realizowała recepty wyłącznie w nagłych przypadkach”- poinformowała w rozmowie z Pulsem Farmacji mgr farm. Bożena Śliwa, prezes ORA w Kielcach. Na Śląsku udział w proteście potwierdziło ponad 60 proc. aptek działających na terenie tamtejszej izby aptekarskiej (około 800 z blisko 1300), na Mazowszu około 50 proc. (850 z 1700), podobnie ponad 50 proc. na Pomorzu.

„Aktualnie ważą się nasze losy w parlamencie. Asymetria w traktowaniu nas jest wyraźnie zauważalna. Nasza solidarność w obecnej sytuacji jest najważniejsza!”- zachęcał do protestu dr Grzegorz Pakulski, nowo wybrany prezes ORA w Kaliszu.

Okręgowe izby przypominają również o konieczności restrykcyjnego sprawdzania recept, które ma być także częścią akcji protestacyjnej.
„Pamiętajmy, że protest nie dotyczy tylko - tak jak się o tym głównie mówi - pieczątek "Refundacja do decyzji NFZ" na receptach . To jest tylko jeden z elementów na recepcie, który może być niezgodny z rozporządzeniem w sprawie recept lekarskich” - przypominają na stornie internetowej władze okręgowej izby w Bielsku-Białej.

Jak zapowiadają władze NRA protest ma trwać do momentu osiągnięcia porozumienia z rządem. Przypomnijmy, że decyzja o akcji zapadła w piątek 13 lutego br. Naczelna Rada Aptekarska domaga się możliwości uzyskania przez pacjenta leku tańszego niż przepisany na recepcie (zmiany art. 44 ustawy refundacyjnej), zaprzestania karania aptekarzy za błędy na receptach przez nich niezawinione (uchylenia art. 43 ust.1 pkt. 6 ustawy refundacyjnej) oraz rzeczywistej abolicji dla aptek w związku z wydawaniem leków na wadliwe recepty wystawione podczas protestu lekarzy, po 1 stycznia 2012 roku (zmiany ustawy z dnia 13 stycznia 2012 r. o zmianie ustawy refundacyjnej).