Aseksualny ktoś

Zbigniew Lew-Starowicz
opublikowano: 25-05-2007, 00:00

Dopiero od niedawna wiadomo, że jakieś 1,5 proc. populacji pozbawione jest potrzeb seksualnych, nie wykazuje chęci współżycia i nie odczuwa z tego powodu dyskomfortu. Tego typu osoby postrzegają siebie jako mniejszość seksualną.

Ten artykuł czytasz w ramach płatnej subskrypcji. Twoja prenumerata jest aktywna

 

Dzięki internetowi ludzie ci nawiązują z sobą kontakty, powołali też do życia stowarzyszenie. Ich aseksualność istnieje „od zawsze” — tzn. od początku rozwoju psychoseksualnego. Badania diagnostyczne nie ujawniły u nich żadnych zaburzeń hormonalnych, zahamowań w rozwoju, molestowania seksualnego w dzieciństwie itp. Po prostu: tacy są z natury.

 

Nieznana jest im burza namiętności w dobie dojrzewania. Nie działa na nich erotyka ani pornografia. Pieszczoty bliskiej im osoby mogą być przyjemne, ale nie wywołują podniecenia. Nie doznały dreszczu pożądania, orgazmu. Seks jest dla nich jak inna planeta. Dzięki porozumiewaniu się w sieci nie czują się gorsze od innych. Akceptują swą odmienność. Czy się z nią godzą? To inna sprawa. Kiedy związek tworzą dwie aseksualne osoby — nie ma problemu. Żyją jak przyjaciele, ich miłość jest aseksualna. Są zdolne do rodzicielstwa, ale droga prowadząca do niego nie wiąże się z podnieceniem seksualnym.

 

Problem pojawia się wówczas, gdy ktoś aseksualny wiąże się z partnerem odczuwającym seksualne potrzeby. Nie oznacza to, że takie pary muszą żyć w celibacie. Najczęściej spotykamy model związku z bardzo rzadkim współżyciem seksualnym. Aseksualny partner stara się od czasu do czasu zaspokoić tego rodzaju oczekiwania drugiej osoby, poświęca się dla niej. Jeżeli trafi na osobę z małymi potrzebami seksualnymi, pracoholika, to „jakoś będzie”. Ale gdy ktoś bliski ma typowe potrzeby seksualne, pojawiają się konflikty. Aseksualne osoby często są postrzegane jako chore, nienormalne, a ich partnerzy nakłaniają je do leczenia. Badania diagnostyczne nie ujawniają zmian chorobowych, a leki pobudzające seksualnie — nie działają. Dlaczego zatem ludzie ci zawierają małżeństwa? Odpowiedź jest prosta: zakochują się, chcą mieć rodzinę. W porównaniu z „typową większością” w okresie „tańca godowego” nie odczuwają potrzeby seksu, pieszczoty nie wywołują podniecenia, kontakty nie prowadzą do orgazmu. Zakochany w nich partner liczy jednak, że to „problem przejściowy”, później sytuacja się zmieni. Inni podejrzewają, że aseksualność jest pozorna i wynika z zahamowań natury religijnej, wstydu, oporów, problemów.

 

Aseksualny partner u jednych wywołuje podejrzenie o brak uczuć, o urazy w przeszłości, trwałość pierwszej miłości, wyrachowanie w zawarciu małżeństwa, a u innych — agresję, złość, irytację, domniemanie złej woli, świadome unikanie seksu. W populacjach aseksulanych osób więcej jest — mówią statystyki — kobiet. Nie wiadomo, co jest przyczyną aseksualizmu. Zakłada się, że biorą w tym udział wrodzone uwarunkowania z fazy życia płodowego, a być może — genetyczne. Ale to spekulacje, nie fakty. Badania trwają.

Aseksualność przypomina zaburzenia seksualne: brak lub zanik potrzeb seksualnych, zainteresowania życiem seksualnym. W tym jednak przypadku znane są powody — np. przyczyny hormonalne, konkretne choroby, leki, zaburzenia w rozwoju psychoseksualnym, lęki, opory i zahamowania psychiczne, urazy, rygoryzm wychowawczy bądź religijny. Dzięki diagnostyce da się poznać źródło owych zaburzeń, a dzięki leczeniu — eliminować je.

 

Podobnie jak w wypadku uzależnienia od seksu wiele osób swe problemy seksualne interpretuje, uciekając się do pewnych rozpoznań. Niejeden babiarz, zmieniający kobiety jak rękawiczki, zaczyna postrzegać siebie jako uzależnionego od seksu. Jest zatem chorym, a nie łajdakiem. Podobnie: ludzie unikający z różnych przyczyn seksu chętnie „rozpoznają” u siebie aseksualność. To daje poczucie, że są zdrowi, normalni i niezdolni do zmiany — a druga osoba winna to zaakceptować. Warto przypomnieć: osoby prawdziwie aseksualne obejmują 1,5 proc. populacji, zaś ludzie z zaburzeniem potrzeb seksualnych, z zanikiem zainteresowania seksem — około 20 proc. populacji kobiet i 15 proc. populacji mężczyzn.

 

Jakie są perspektywy związku z aseksualnym partnerem? Na obecnym poziomie wiedzy jedno można powiedzieć: metody mające zwiększać pożądanie i wywoływać podniecenie seksualne nie są skuteczne. Aseksualny partner może być seksualnie aktywny, ale z motywów pozaseksualnych — np. kieruje się poczuciem obowiązku, chęcią sprawienia przyjemności drugiej osobie, przywiązania do siebie partnera. O trwałości pożycia najczęściej decydują inne niż seks czynniki — normy, dzieci, więź psychiczna, przyjaźń... O aseksualizmie sporo można dowiedzieć się od samych zainteresowanych — z internetu. Badań naukowych jest niewiele. Na I Światowym Kongresie Zdrowia Seksualnego (w kwietniu, w Sydney) przedstawiono wyniki naukowych dociekań: pośród 133 aseksualnych kobiet i 54 mężczyzn — 91 proc. mężczyzn i 74 proc. kobiet żyje samotnie, 73 proc. nigdy nie miało kontaktu seksualnego. Różnego typu zaburzenia psychiczne rozpoznano u 20,6 proc. kobiet i 9,3 proc. mężczyzn, ale nie były one bynajmniej przyczyną aseksualności, lecz jej następstwem. Większość badanych postrzegała siebie jako aseksualnych — i nie czuła z tego powodu dyskomfortu.

Źródło: Puls Medycyny

Podpis: Zbigniew Lew-Starowicz

Najważniejsze dzisiaj
× Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.