Będą kłopoty z egzekwowaniem niepalenia w szpitalach
Koniec z paleniem papierosów w miejscach publicznych, czyli także w przychodniach i szpitalach. Tylko jak wyegzekwować zakaz palenia od nałogowo palących pacjentów i lekarzy?
O tym, że palenie tytoniu jest szkodliwe, wie chyba każdy. Papierosy mają udział w 50 proc. wszystkich zgonów na nowotwory w Polsce, a według badań, zakaz palenia tytoniu w miejscach publicznych przynosi widoczne efekty w postaci zmniejszenia częstości występowania zawału mięśnia sercowego, także u biernych palaczy (por. J. Am. Coll. Cardiol., 2009; 54: 1249- 1255, doi: 10.1016/j. jacc. 2009.07.022). Dlatego, zdaniem specjalistów, obowiązująca od połowy listopada br. ustawa antynikotynowa jest bardzo ważna. „To dowód na to, że naprawdę wchodzimy do Unii Europejskiej i że zaczynamy myśleć kategoriami dobra wspólnego” – podkreśla prof. Cezary Szczylik, kierownik Kliniki Onkologii Wojskowego Instytutu Medycznego w Warszawie.
Nieskuteczne przepisy
Zgodnie z zapisami ustawy o ochronie zdrowia przed następstwami używania tytoniu i wyrobów tytoniowych, całkowity zakaz palenia obowiązuje na terenie zakładów opieki zdrowotnej oraz w pomieszczeniach innych obiektów, w których są udzielane świadczenia zdrowotne. Pacjenci, lekarze lub osoby odwiedzające swoich bliskich nie mogą zatem palić zarówno w szpitalu, jak i na obszarze wokół niego. Za palenie w miejscach objętych zakazem funkcjonariusze m.in. inspekcji sanitarnej będą nakładali grzywny w wysokości 500 zł.
„Jest mało prawdopodobne, żeby ktoś egzekwował zapisy tej ustawy. No bo jak ukarać kogoś, kto będzie palił w szpitalu? Wezwać policję?” – zastanawia się dr n. med. Piotr Luboiński, anestezjolog z Instytutu Reumatologii w Warszawie, który nie ukrywa, że pali papierosy.
Jego zdaniem, wprowadzanie ustawy, która z założenia ma być nieskuteczna, rodzi brak szacunku dla prawa. „Osobiście uważam, że taka ustawa nie do końca jest potrzebna, uregulowany prawnie powinien być tylko zakaz dostępu do papierosów osobom nieletnim. To, co jest zasadne to edukowanie. Gdy będzie się mówiło o szkodliwości palenia już dzieciom i młodzieży, to za jakiś czas zobaczymy tego efekty. Ale musimy się przygotować na to, że to się stanie dopiero za jakieś 20 lat” – uważa dr Luboiński.
Szef sejmowej Komisji Zdrowia Bolesław Piecha, choć sam pali, jest za wprowadzeniem zakazu. „Mamy wiele ograniczeń wolności i wcale nam to nie szkodzi. Niech palacze palą w domu i szanują większość, która nie pali” — mówił w programie TVN24 w dniu wejścia ustawy w życie. Według niego, ludzie w przestrzeni bezdymnej odczuwają większy komfort.
Tego samego zdania są pewnie niepalący lekarze, którzy wchodzą do zadymionego gabinetu swojego szefa i boją się zwrócić mu uwagę. Podobno wśród młodej kadry panuje już moda na niepalenie.
Stracone pokolenie?
„Wśród młodych lekarzy prawie się nie widuje palących. Problem jest ze starszymi lekarzami, którzy palą „od zawsze”. Nałóg to bowiem coś, nad czym z definicji ciężko zapanować i nie sądzę, żeby ustawa mogła coś w tej kwestii zmienić” — przyznaje dr Luboiński. A jednak niektórzy uważają, że nie powinno być żadnego przyzwolenia.
„Jeśli ktoś ma zostać członkiem zarządu spółki, wymagana jest niekaralność. Lekarzom też stawia się pewne wymagania natury etycznej. To, że wciąż zdarzają się lekarze, którzy palą w miejscu pracy, wynika tylko z tego, że im się na to pozwala, że nie zwraca się na to uwagi i twierdzi, że to ich prywatna sprawa” — mówi prof. Zbigniew Gaciong, kierownik kliniki Chorób Wewnętrznych, Nadciśnienia Tętniczego i Angiologii CSK w Warszawie. Jego zdaniem, kropla drąży skałę, więc taka ustawa, nawet jeśli pozornie nic nie zmieni, jest bardzo potrzebna.
Szok dla pacjenta
Jeszcze większy problem pojawia się wraz z nałogowymi palaczami, którzy trafiają do szpitala jako pacjenci. Nie sposób przecież kazać im rzucić nałóg, z którym nie radzą sobie od kilkudziesięciu lat. „Nagłe odstawienie palenia może u takiego pacjenta spowodować szok i to zarówno psychiczny, jak i fizyczny — część substancji zawartych w papierosach uzależnia bowiem także fizycznie. Z praktyki wiem, że gdy pacjent po zabiegu chirurgicznym ma problemy z odkrztuszeniem zalegającej wydzieliny — jeżeli pozwoli mu się wypalić papierosa, zaczyna lepiej funkcjonować” — wyjaśnia dr Luboiński.
Jednak szpital to specyficzne miejsce i trudno sobie wyobrazić jawne przyzwolenie na palenie. Jakie jest wyjście? „Zakazy to ślepa uliczka. Lepiej w jakiś sposób kontrolować palaczy, niż doprowadzać do sytuacji, kiedy palą pod kołdrą czy w łazience” — dodaje dr Luboiński.
„A co zrobić, gdy do szpitala trafia na- łogowy alkoholik i rozwija objawy odstawienia? Należy leczyć objawy odstawienia!” — polemizuje z anestezjologiem prof. Gaciong. Są preparaty, np. plastry czy gumy do żucia zawierające nikotynę, jednak w Polsce nie stosuje się ich na oddziałach szpitalnych. „Ale też nie jest tak, że nie da się tego znieść, że pacjent skręca się z bólu i ma poczucie, że umiera. A jeśli ktoś naprawdę źle znosi niepalenie, można podać mu środki uspokajające” — zaleca prof. Gaciong. I proponuje zanadto się nie przejmować — będzie to korzystniejsze dla pacjenta niż zezwolenie mu na palenie. Na swoim oddziale profesor wprowadził absolutny zakaz palenia zarówno dla pracowników, jak i pacjentów, i nie zauważył, aby były problemy z jego przestrzeganiem.
CZYTAJ TAKŻE:
Źródło: Puls Medycyny
Podpis: Monika Wysocka