Będzie LEP(iej)
Przy tak wielkich emocjach można nie dostrzec drugiej, jaśniejszej strony medalu. Dobrych stron LEP-u jest co najmniej kilka. Oto najważniejsze z nich. Otóż ten egzamin powinien, w mojej ocenie, znacząco wyrównać start do kariery zawodowej wszystkim posiadaczom lekarskiego dyplomu. Jeśli zgodnie z zapowiedziami LEP będzie decydował o obsadzie miejsc specjalizacyjnych, to automatycznie zmaleje rola mocnych pleców rodziny i znajomych. Jest duża szansa, że liczba punktów z testu stanie się argumentem w staraniach o pracę w kraju i za granicą. Koła młodych lekarzy, których zasługą było opóźnienie o kilka lat terminu pierwszego LEP-u, powinny teraz, gdy klamka zapadła, walczyć, by dobry wynik na egzaminie był brany pod uwagę przez pracodawców. Ale żeby lobbying był skuteczny, muszą pomóc naczelne i okręgowe władze samorządu lekarskiego.
LEP to także szansa na podniesienie jakości stażu podyplomowego. Zapowiadany związek pytań testowych z tematyką staży cząstkowych wymusi większe zaangażowanie ze strony stażystów, a w konsekwencji ich opiekunów. Dziś i jednym, i drugim brakuje zapału, przez co poświęcony na odbycie stażu rok jest często czasem straconym. Na pewno zaostrzy się też konkurencja między uczelniami. LEP będzie bowiem jedynym obiektywnym i porównywalnym miernikiem jakości kształcenia.
Stanisław Orkisz i Mariusz Klencki z Centrum Egzaminów Medycznych w Łodzi wskazują w majowym numerze ?Gazety Lekarskiej" jeszcze jedną zaletę nowego egzaminu. Ich zdaniem, ?sens LEP-u polega na ochronie praw pacjentów, którzy mają prawo do opieki sprawowanej przez kompetentnych lekarzy". Brzmi to górnolotnie i nieco prowokacyjnie w stosunku do profesorów akademii medycznych, bo chcąc nie chcąc zarzuca się im nieudolność w kształceniu przyszłych medyków. Wdzięczny swoim nauczycielom akademickim, pozwolę sobie zaprotestować przeciwko takiej argumentacji. Poza tym mówienie o kompetencjach (czytaj: wysokiej wiedzy) w zestawieniu z niską, wynoszącą zaledwie 56 proc. liczbą prawidłowych odpowiedzi warunkujących zaliczenie, brzmi niezręcznie. Chyba że pracownicy CEM wierzą, że gros zdających pokona poprzeczkę ze sporym zapasem. Czego oczywiście wszystkim stażystom wystraszonym koniecznością zdawania matury bis szczerze życzę.
Źródło: Puls Medycyny
Podpis: lek. Sławomir Badurek