Czyste ręce
Mnie najbardziej zaciekawiły wyniki sondy na temat dawania łapówek ginekologom. Jak się okazuje, wysokość kwoty wręczanej w zamian "za opiekę" podczas porodu w publicznym szpitalu wyznacza cena podobnej usługi w prywatnej lecznicy. Potwierdza się więc to, o czym od dawna wiadomo, lecz głośno się nie mówi. Otóż mamy do czynienia nie z procederem wymuszania przez lekarzy ginekologów wziętych z sufitu haraczy, a ze sprawnie działającym rynkiem, tyle że czarnym.
Taka diagnoza ma swoje konsekwencje. Jeśli mówimy o rynku, to znaczy, że są sprzedający i kupujący, którzy zawierając transakcje kupna i sprzedaży realizują własne interesy. Każda ze stron odnosi przy tym jakieś korzyści. Jedna dostaje pieniądze, druga poczucie lepszego traktowania w jednej z najważniejszych sytuacji w życiu. Co ważne, miejscem zawierania transakcji dotyczących opieki podczas porodu i sposobu rozwiązania jest najczęściej prywatny gabinet. Utarło się bowiem, że ciężarna chodzi na prywatne wizyty do lekarza ze szpitala, w którym będzie rodzić. W żadnej innej specjalności granica między leczeniem prywatnym i dostępnym w ramach składki nie jest tak rozmyta, a czarny rynek usług medycznych tak rozwinięty.
Właśnie dlatego przypadki podobne do tego z Krakowa tak rzadko wychodzą na światło dzienne. Nie łudźmy się też, że proste środki zaradcze, takie jak zmiana przepisów, okażą się skuteczne w walce z korupcją wpisaną w czarnorynkowe struktury. Co więc należy robić? Podnieść oficjalne wynagrodzenia lekarzy do poziomu ustalonego przez rynek, bo wtedy pokusa wzięcia łapówki będzie mniejsza. Podnieść standardy opieki w oddziałach położniczych, bo wtedy pokusa dania łapówki będzie mniejsza. Wreszcie jasno określić, co jest gwarantowane w ramach powszechnego ubezpieczenia, bo wtedy będzie wiadomo, kiedy sięgnąć do portfela. Tworzyć sprzyjające warunki rozwoju dla prywatnych klinik położniczych, bo tam zjawisko korupcji nie istnieje.
Kłopot w tym, że nie da się zrealizować tych recept bez pomocy państwa, polegającej na gruntownych zmianach zasad funkcjonowania sektora ochrony zdrowia. Nie znaczy to wcale, że pozostaje nam czekać na prawdziwe reformy i cieszyć się efektami akcji "Rodzić po ludzku". Popełniających przestępstwo należy karać. Adekwatnie do czynu i możliwie szybko. W takim przypadku jak ten z Krakowa nie wyobrażam sobie innej kary niż odebranie prawa wykonywania zawodu. Dysponując niepodważalnymi dowodami, sąd lekarski nie powinien czekać z wydaniem wyroku do zakończenia procesu karnego. To nie wszystko. Przyłapanie lekarza asystenta na wymuszaniu łapówki to sygnał, że należy bacznie przyjrzeć się rękom jego szefa. Bo ryba psuje się od głowy. Potwierdza się to w wielu oddziałach i klinikach.
Nawet słowem nie wspomniałem o etyce. Celowo. To słowo zupełnie nie pasuje do dyskusji na temat wymuszania łapówek. Zbyt duży kaliber zarzutów.
Źródło: Puls Medycyny
Podpis: lek. Sławomir Badurek