Do urologa bez skierowania - eksperci mają obawy. “Do lekarza nie będzie można się dostać wtedy, kiedy będzie to rzeczywiście konieczne”
Zniesienie skierowań do urologów może sparaliżować funkcjonowanie ambulatoryjnej opieki specjalistycznej i sprawić, że urolodzy staną się jeszcze mniej wydajni niż obecnie. Jeżeli zniesienie skierowań do urologów nastąpi w sposób niekontrolowany, będziemy funkcjonować w mechanizmie błędnego koła, bowiem ani do onkologa, ani do urologa nie będzie można się sprawnie dostać wtedy, kiedy będzie to rzeczywiście konieczne - wyrazili swoje obawy eksperci podczas debaty “Pulsu Medycyny”.

Część środowiska urologów apeluje, aby zrezygnować ze skierowań do lekarzy tej specjalności, podobnie jak zniesiono skierowania do ginekologów dla kobiet. Podczas debaty on-line “Pulsu Medycyny” pt. “Nowotwory męskie: rekomendacje klinicystów i potrzeby pacjentów” zapytaliśmy ekspertów, czy podpisują się pod tym postulatem.
Lekarze POZ powinni objąć opieką urologiczną znaczną część pacjentów
Dr hab. n. med. Artur A. Antoniewicz, FEBU, kierownik Oddziału Urologii i Onkologii Urologicznej w Międzyleskim Szpitalu Specjalistycznym w Warszawie, kierownik Katedry Urologii CM UKSW w Warszawie, a także były konsultant krajowy w dziedzinie urologii, wyraził obawę, że zniesienie skierowań do urologów może sparaliżować funkcjonowanie ambulatoryjnej opieki specjalistycznej i sprawić, że urolodzy staną się jeszcze mniej wydajni niż obecnie. Jednocześnie podkreślił, że ta kwestia wymaga opinii specjalistów w dziedzinie organizacji ochrony zdrowia.
Zwrócił przy tym uwagę, że “jest pewna pula chorych, których obecność w gabinecie urologa nie jest nieodzowna z punktu widzenia ich potrzeb zdrowotnych”. Są to m.in. pacjenci z łagodnym rozrostem starcza, pęcherzem nadreaktywnym, niepowikłanym zakażeniem dróg moczowych. W opinii eksperta, to lekarze POZ powinni objąć podstawową opieką urologiczną tę niemałą grupę chorych, co pozwoliłoby na odciążenie ambulatoryjnej opieki specjalistycznej.
– Gdyby tę pulę chorych udało się skutecznie “przesunąć” do POZ, co jest wykonalne i tak funkcjonuje system ochrony zdrowia w krajach rozwiniętych, to można by stworzyć pewną przestrzeń, w której chorzy bardziej potrzebujący, choćby z obszaru onkologii urologicznej, mogliby być leczeni bez kolejki. Bez wątpienia to jest kierunek rozwoju - wskazał dr hab. Artur Antoniewicz.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Dr Antoniewicz: lekarze POZ powinni obejmować kontrolą urologiczną więcej pacjentów
Do onkologa kierowani są pacjenci, którzy do tego specjalisty trafiać nie powinni
– Pomysł likwidacji skierowań do urologa jest szczytny. Niemniej uważam, że trzeba do niego podejść bardzo ostrożnie i dobrze się przygotować - powiedział z kolei dr hab. n. med. Jakub Żołnierek z Kliniki Nowotworów Układu Moczowego Narodowego Instytutu Onkologii im. Marii Skłodowskiej-Curie - Państwowego Instytutu Badawczego w Warszawie, prezes Stowarzyszenia Polska Grupa Raka Nerki.
W ocenie eksperta w pierwszej kolejności należy zmienić proces edukacji, szkoleń lekarzy rodzinnych, zmienić system w taki sposób, aby lekarze rodzinni byli przygotowani do przejęcia opieki nad pacjentem i zaopatrzenia problemów, którymi specjalista urolog/onkolog rzeczywiście zajmować się nie musi. Potrzebna jest przy tym zmiana finansowania i organizacji pracy lekarzy rodzinnych tak, aby byli tym zainteresowani.
Jednocześnie dr hab. Jakub Żołnierek zwrócił uwagę, że “obserwuje pewne nieprawidłowości i wypaczenia procesu diagnostycznego w onkologii”.
– Obecnie do onkologa kierowani są pacjenci, którzy do tego specjalisty trafiać nie powinni. Powinni być oni diagnozowani albo przez lekarza POZ, albo lekarzy innych specjalności - podkreślił.
Dodał, że w swojej karierze zawodowej nie spotkał onkologa klinicznego, który w poradni przyjmuje mniej niż 20 pacjentów dziennie. Dr hab. Jakub Żołnierek sam niejednokrotnie przyjmuje nawet 40-50 pacjentów w ciągu dnia.
– Przy czym przypadki rozpoznania nowotworu, czy przypadki uzasadnionego podejrzenia nowotworu dotyczyły tylko części tej grupy pacjentów - wyjaśnił.
– Sam często słyszę od pacjentów, że uzyskali następującą informację od lekarzy POZ: “nie wiem, co Panu dolega, proszę proszę pójść do onkologa, on przeprowadzi diagnostykę” - dodał.
W ocenie ekspertka zniesienie skierowań do onkologa, a także karta DiLO stały się często “wytrychem” do przeprowadzenia kompleksowej diagnostyki na koszt podmiotu innego niż ten, który powinien się tym zająć.
– Lekarze rodzinni często wystawiają kartę DiLO ”z automatu“, podczas gdy diagnostyka powinna być rozpoczynana na etapie wstępnym przez lekarzy innych specjalności niż onkolodzy kliniczni, którzy również mogą operować procedurami w kontekście funkcjonowania karty DiLO - powiedział dr hab. Jakub Żołnierek.
– Podzielam więc obawy prof. Antoniewicza. Jeżeli zniesienie skierowań do urologów nastąpi w sposób niekontrolowany, będziemy funkcjonować w mechanizmie błędnego koła, bowiem ani do onkologa, ani do urologa nie będzie się można sprawnie dostać wtedy, kiedy będzie to rzeczywiście konieczne - podsumował ekspert.
Źródło: Puls Medycyny