Ekspertka: w Polsce drastycznie wzrasta skala lekomanii. Problem wymyka się spod kontroli

opublikowano: 04-09-2023, 10:39

Problem uzależnienia od leków już wymyka się spod kontroli, choć nie znajduje to jeszcze odzwierciedlenia w oficjalnych statystykach – mówi dr Maria Banaszak, specjalistka psychoterapii uzależnień, pełnomocniczka Zarządu Głównego Stowarzyszenia Monar ds. badań i rozwoju, dyrektor Hostelu dla osób z zaburzeniami psychicznymi, terapeutka w Ośrodku Monar w Głoskowie oraz popularyzatorka nauki.

Ten artykuł czytasz w ramach płatnej subskrypcji. Twoja prenumerata jest aktywna
Adobe Stock
O KIM MOWA
Fot. Agnieszka Kubilus

Dr Maria Banaszak - specjalistka psychoterapii uzależnień, pełnomocniczka Zarządu Głównego Stowarzyszenia Monar ds. badań i rozwoju, dyrektor Hostelu dla osób z zaburzeniami psychicznymi i terapeutka w Ośrodku Monar w Głoskowie oraz popularyzatorka nauki: www.mariabanaszak.pl.

Ilu osób dotyczy w Polsce problem narkomanii? Czy da się oszacować, jakiego odsetka z tej grupy dotyka uzależnienie od leków?

Na podstawie danych statystycznych zbieranych przez Główny Urząd Statystyczny oraz CBOS liczebność populacji osób uzależnionych od substancji narkotycznych innych niż alkohol szacuje się na ok. 120-150 tysięcy. W mojej ocenie są to jednak dane niedoszacowane, bo duża część osób nadużywających środków psychoaktywnych nigdy nie decyduje się skorzystać z oficjalnej pomocy, czy też nigdy nie jest hospitalizowana ani nie wchodzi z tego powodu w konflikt z prawem. Poza tym, osoby z problemem uzależnienia w przeważającej mierze sięgają po więcej niż jedną substancję psychoaktywną, a więc np. po leki i alkohol. Nie znajduje to zwykle odbicia w oficjalnych statystykach. W realiach polskiego systemu ochrony zdrowia najwięcej osób z problemem uzależnienia trafia do szerokiej kategorii, jaką pozostaje rozpoznanie uzależnienia mieszanego ze wskazaniem substancji dominującej, jaką zwykle pozostaje alkohol. Na to nakłada się fakt, że niemała część osób uzależnionych szuka pomocy w systemie prywatnym, a statystyki Narodowego Funduszu Zdrowia dotyczą wyłącznie placówek funkcjonujących w systemie publicznym.

Z mojego doświadczenia wynika, że uzależnienie od leków to w ogóle problem, który wymyka się statystykom. Same osoby uzależnione rzadko identyfikują nadmiarowe zażywanie leków jako problem lub uzależnienie, w końcu chodzi o produkty lecznicze. Ponadto to także nałóg, który znacznie łatwiej ukryć przed otoczeniem. W odróżnieniu od np. substancji psychostymulujących, leki zwykle zażywa się w domowym zaciszu, a skutki nałogu przez dłuższy czas mogą nie być aż tak widoczne na zewnątrz jak to bywa w przypadku „klasycznych” narkotyków.

Mimo posiadania niepełnych danych na temat skali uzależnienia od substancji psychoaktywnych oraz leków, jako praktyk nie mam wątpliwości, że obecnie grupa osób uzależnionych od leków jest najszybciej rosnącą populacją pacjentów w systemie lecznictwa uzależnień. Liczba osób uzależnionych od alkoholu, marihuany, stymulantów, choć dalej dominująca wśród uzależnień, od lat pozostaje na mniej więcej stałym poziomie. Tymczasem skala lekomanii drastycznie w Polsce wzrasta: widzę to w codziennej praktyce. Zmieniają się również wzorce używania. Od wielu lat w grupie najbardziej narażonej na eksperymenty z substancjami psychoaktywnymi znajdują się nastolatki i młodzi dorośli. Jednak dziś, szczególnie w przypadku lekomanii, wzorce używania i granice wiekowe bardzo się rozszerzają: silnych leków przeciwlękowych, przeciwbólowych lub nasennych bez realnych wskazań medycznych używają również osoby w wieku produkcyjnym, mocno osadzone w różnorodnych rolach społecznych lub osoby starsze. Zdarza się też, że uzależnienie od leków swój początek ma w sięgnięciu po preparaty zalecone przez lekarza. Właśnie nadmiarowa preskrypcja analgetyków opioidowych, w połączeniu z nieprawidłowym nadzorem nad przebiegiem terapii i bardzo ograniczonym dostępem do opieki zdrowotnej, stała się źródłem kryzysu opioidowego w USA.

PRZECZYTAJ TAKŻE: USA: opioidy najczęstszą przyczyną śmiertelnych zatruć wśród dzieci do 5. roku życia

Jakich kategorii leków dotyczy problem lekomanii?

Zanim odpowiem, chciałabym podkreślić, w jaki sposób leki pojawiają się jako kolejna substancja psychoaktywna w życiu osoby uzależnionej. Z mojego doświadczenia wynika, że w wielu przypadkach pacjenci sięgają po np. leki uspokajające lub ułatwiające zasypianie, by zredukować objawy odstawienne będące następstwem innego, pierwotnego uzależnienia. Bez wątpienia w największym stopniu problem dotyczy benzodiazepin oraz leków przeciwbólowych (dostępnych zarówno na receptę, jak i bez recepty), w tym opioidów.

Benzodiazepiny to szeroka kategoria leków, w której mieszczą się preparaty o zróżnicowanym mechanizmie działania. Ich wspólną cechą jest uzyskanie szybkiego i silnego efektu przeciwlękowego, uspokajającego i nasennego, ale też wysoki potencjał uzależniający. Chciałabym przy tym podkreślić, że są to leki skuteczne i bezpieczne, pod warunkiem jednak, że nie są stosowane długoterminowo, a farmakoterapia przebiega pod ścisłym nadzorem lekarza.

Kolejną grupą leków o wysokim potencjale uzależniającym, którą należy wymienić, mówiąc o problemie uzależnienia od legalnych substancji, są analgetyki opioidowe, czyli silne leki przeciwbólowe, działające uspokajająco i dające poczucie błogostanu. Zarówno benzodiazepiny, jak i leki opioidowe, mimo że wydawane jedynie z przepisu lekarza, są niepokojąco łatwo dostępne. Dzięki stronom oferującym wystawianie recept po uiszczeniu opłaty i wypełnieniu prostej ankiety zdrowotnej stosunkowo łatwo można też uzyskać dostęp do najmocniejszych leków przeciwbólowych czy przeciwlękowych. Upowszechnienie telemedycyny, jakie zawdzięczamy m.in. pandemii COVID-19, poza niezaprzeczalnymi pozytywami, niesie również za sobą zagrożenia. Otworzyło bowiem furtkę do wielu nadużyć: dziś, by wyłudzić receptę, nie jest już nawet potrzebna bezpośrednia wizyta w lekarskim gabinecie. Zresztą również w trakcie spotkania w cztery oczy z lekarzem wystarczy wiedzieć, co powiedzieć, żeby bez większego problemu otrzymać receptę. Co gorsza, wszystkie te leki można również kupić drogą nieoficjalną, bez recepty, za pośrednictwem różnych stron i komunikatorów internetowych.

PRZECZYTAJ TAKŻE: Sąd lekarski zawiesił dwóm lekarzom PWZ. W tle współpraca z automatami do recept

Następną kategorią legalnych, ale mogących stanowić poważne zagrożenie, produktów medycznych, są preparaty OTC, czyli leki wydawane bez przepisu lekarza. Wśród preparatów zawierających substancje psychoaktywne wydawanych bez recepty, znaleźć można leki przeciwkaszlowe zawierające pochodne opium takie jak kodeina i dekstrometorfan, grupę leków z pobudzającą pseudoefedryną lub ewentualnie środki z benzydaminą o działaniu stymulującym i halucynogennym. Substancje te stosowane w sposób i w ilościach zgodnych ze wskazaniami na ulotce nie stanowią żadnego zagrożenia. Jednak przyjmowane w większych ilościach oraz mieszane z innymi substancjami czynnymi potrafią być uzależniające i bardzo niebezpieczne.

Psychologia i psychiatria
Specjalistyczny newsletter przygotowywany przez ekspertów
ZAPISZ MNIE
×
Psychologia i psychiatria
Wysyłany raz w miesiącu
Specjalistyczny newsletter przygotowywany przez ekspertów
ZAPISZ MNIE
Administratorem Twoich danych jest Bonnier Healthcare Polska.

Wprawdzie już kilka lat temu wprowadzono limit na liczbę opakowań leków OTC zawierających substancje potencjalnie uzależniające, jakie można nabyć w aptece podczas pojedynczej transakcji, ale to ograniczenie nie jest trudno obejść. „Pacjent” po prostu odwiedza kilka lub kilkanaście aptek w okolicy i w każdej wykupuje maksymalną ilość leku, na jaką pozwalają przepisy. Co więcej, wiele osób nie ma świadomości, że przykładowo kodeina to nie jest po prostu kolejny lek przeciwkaszlowy, ale opioid – bliska „siostra” heroiny. Oczywiście, dawka substancji czynnej zawarta w leku OTC nie zapewni efektu „haju”, ale osoby uzależnione doskonale wiedzą, ile tabletek zażyć, by taki efekt uzyskać. To niezwykle groźne, ponieważ przedawkowanie kodeiny, jak wszystkich opiatów i opioidów, grozi wystąpieniem depresji oddechowej, która w skrajnych przypadkach może mieć skutek śmiertelny. Natomiast pseudoefedryna, która wchodzi w skład wielu preparatów stosowanych podczas zapalenia zatok, jest psychoaktywną substancją stymulującą i pochodzi z tej samej grupy, co amfetamina. Pomieszana z odpowiednimi odczynnikami stanowi półprodukt do produkcji silnego i niebezpiecznego narkotyku – metaamfetaminy. Należy pamiętać, że w przypadku leków OTC, niebezpieczne może być nie tylko sięganie po dawki znacznie wyższe niż zalecane, ale również długotrwałe ich przyjmowanie, nawet w niewielkich ilościach.

PRZECZYTAJ TAKŻE: Farmaceutka o “aptecznej turystyce”: przychodzą ci sami klienci, zwykle po ten sam zestaw leków

Z mojej praktyki wynika, że rosnącym problemem, szczególnie wśród młodych ludzi, jest również samoleczenie z wykorzystaniem leków przeciwdepresyjnych, przeciwpsychotycznych, stabilizujących i nasennych. Nie musi to prowadzić do uzależnienia, ponieważ zazwyczaj nie są to preparaty o potencjale uzależniającym, ale farmakoterapia z ich wykorzystaniem zdecydowanie powinna odbywać się pod kontrolą lekarza. Młodzi ludzie sięgają po nie w poszukiwaniu prostych i szybkich rozwiązań, które w odróżnieniu od psychoterapii, nie wymagają pracy nad sobą.

Czy da się wskazać, jakie populacje wiekowe czy płciowe w szczególny sposób są zagrożone problemem uzależnienia od leków?

Jest to niezwykle trudne, ponieważ uzależnienie od leków to problem dotykający zróżnicowaną wiekowo i płciowo populację pacjentów. To różni lekomanię od np. uzależnienia od marihuany, które dotyczy przede wszystkim ludzi młodych. Warto też zdawać sobie sprawę, że uzależnienia podlegają pewnym modom: lata 80. to era opiatów, po niej nastąpił czas wzmożonej popularności stymulantów. Dziś, obok marihuany i psychodelików, „modne” wśród osób szukających sposobów na redukcję napięcia emocjonalnego i „haju” stały się leki. Lekomania dotyka w znacznej mierze osoby w wieku produkcyjnym, z przewagą kobiet, często wysokofunkcjonujące, które w żaden sposób nie utożsamiają się ze stereotypowym obrazem osoby uzależnionej od narkotyków, która z powodu nałogu wypada z funkcjonowania w rolach społecznych. Poza tym przyjmowanie leków jest bardziej społecznie akceptowalne niż nawet picie alkoholu, nie mówiąc o zażywaniu innych substancji psychoaktywnych.

Czy kontrowersyjne limity na recepty to skuteczna próba wyjścia naprzeciw temu wyzwaniu?

Trudno mi jednoznacznie ocenić to rozwiązanie. Z jednej strony uważam, że stosowanie pewnych kategorii leków o wysokim potencjalne uzależniającym powinno być monitorowane w większym stopniu niż ma to miejsce obecnie. W mojej ocenie zbyt łatwo jest dziś uzyskać receptę na benzodiazepiny czy opioidy. Dodatkowym zagrożeniem pozostaje fakt, że często z powodu systemowych barier lekarz ma trudności w skutecznym nadzorze nad bezpieczeństwem terapii: zamiast zweryfikować, czy dany pacjent zażywa lek zgodnie z zaleceniami, z braku czasu lub po prostu uważności, wystawia receptę umożliwiającą kontynuację leczenia. Z drugiej strony, limity na recepty realnie utrudniły lekarzom pracę i ograniczyły naprawdę potrzebującym pacjentom dostęp do leków. Moim zdaniem nie jest to więc rozwiązanie doskonałe, a jego wady dotkną pewnie najbardziej potrzebujących i z pewnością bez szeregu innych, całościowych i systemowych działań nie rozwiąże problemu nadużywania leków.

Warto sobie też zdawać sprawę z tego, że w Polsce świetnie ma się nielegalny obrót lekami. W swojej praktyce spotykam pacjentów, którzy odkupują od osób starszych np. recepty na analgetyki opioidowe czy benzodiazepiny, wprowadzają w błąd lekarzy czy korzystają z tzw. receptomatów. Handel lekami kwitnie też w internecie. Młodzi ludzie wymieniają się pomiędzy sobą informacjami, w jaki sposób pozyskać leki, często za pomocą forów internetowych.

Czy biorąc pod uwagę wszystkie odmienności polskiego systemu zażywanie leków opioidowych w celach innych niż medyczne może urosnąć w Polsce do równie groźnych rozmiarów, co w USA?

W mojej ocenie problem uzależnienia od leków już wymyka się spod kontroli, choć nie znajduje to jeszcze odzwierciedlenia w oficjalnych statystykach. Kontekst kulturowy nadal sprawia, że dyskutując o uzależnieniach, koncentrujemy się na alkoholu, marihuanie czy stymulantach, ale zagrożenie lekomanią jest jak najbardziej realne. Kryzys nie przyjmie raczej takiej postaci i rozmiarów jak w USA, ponieważ dostęp do powszechnej opieki zdrowotnej w Polsce czy Europie pozostaje bez porównania lepszy. Nie oznacza to jednak, że problem można bagatelizować.

PRZECZYTAJ TAKŻE: Limity na recepty są nieszczelne. Ekspertka: konieczne jest wprowadzenie weryfikacji po numerze PESEL

Najważniejsze dzisiaj
× Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.