Gdyby media pokochały cukrzycę
Podstawowy wniosek jest taki, że świadomość konsekwencji jednej z najgroźniejszych chorób cywilizacyjnych jest w naszym społeczeństwie bardzo słaba. Moje obserwacje z codziennej praktyki w oddziale wewnętrznym i poradni diabetologicznej są podobne. Nawet diabetycy, którzy powinni sporo wiedzieć na temat swojej choroby, mają mgliste pojęcie o jej powikłaniach. Pytani o cel leczenia, chorzy koncentrują się zwykle na obniżeniu poziomu cukru we krwi. To po to łykają tabletki lub wstrzykują insulinę. Rzadko który potrafi powiązać przyczynę z groźnym dla życia skutkiem.
Był okres, kiedy kasy chorych płaciły za edukację diabetologiczną. NFZ nie jest już taki hojny. To, że nadal w poradniach i szpitalach szkoli się w Polsce cukrzyków i ich rodziny jest zasługą zapaleńców, gotowych bezpłatnie, a często wręcz z zaangażowaniem własnych środków, dzielić się wiedzą. Nie wierzę, by w przewidywalnej przyszłości mogło się to zmienić na lepsze.
Realne możliwości poprawy sytuacji tkwią gdzie indziej. Kluczem do sukcesu jest, moim zdaniem, zainteresowanie mediów cukrzycą. Proszę zauważyć, ile dobrego dało się zrobić tą drogą dla kobiet chorych i zagrożonych rakiem piersi. Nagłaśniane przez prasę i telewizję akcje, propagujące wiedzę na temat choroby, zrobiły swoje. Rak piersi przestał być tematem tabu, a obudzone przez edukację zainteresowanie badaniami mammograficznymi zwiększyły ich dostępność.
O powodzeniu edukacji wspieranej przez media można mówić także w odniesieniu do chorób serca. Tu szukałbym szansy dla cukrzycy. O tym, czym zajmuje się kardiodiabetologia powinni dowiedzieć się nie tylko diabetycy. Na żadnej z organizowanych przez kardiologów akcji edukacyjnych nie powinno zabraknąć diabetologa i vice versa. Obchodzony niedawno wiatowy Dzień Serca był doskonałą (szkoda, że nie wszędzie wykorzystaną!) okazją do przedstawienia cukrzycy jako choroby układu krążenia. Organizowane badania profilaktyczne i konsultacje specjalistów wzbudziły ogromne zainteresowanie przede wszystkim dzięki dobrej informacji w lokalnych i ogólnopolskich mediach. Kosztami akcji podzieliło się wiele firm farmaceutycznych. Jak się okazuje, edukacja i profilaktyka w skali makro jest możliwa bez oglądania się na NFZ.
Źródło: Puls Medycyny
Podpis: lek.Sławomir Badurek