Komu przeszkadza lekarz palący w pracy papierosy
Nałóg nie wybiera. Uzależniony od palenia tytoniu lekarz zachowuje się w pracy tak samo, jak każdy palący Kowalski: w którymś momencie musi zapalić papierosa. Musi?
Od razu się przyznam, że nie palę. Przez wiele lat byłam jednak biernym palaczem, bo mój tata palił jak smok. Dlatego z papierosami było mi nie po drodze. I ciągle jest. Wyczuwam na odległość, kto pali, a kto nie. Źle znoszę pobyt w windzie, z której właśnie wysiadła osoba, która musiała zapalić. Popieram wszystkich, którzy w desperacji piszą do współpracowników kartki, że toaleta to nie palarnia. Ostatnio trafiłam na komunikat takiej samej treści, tylko pismem obrazkowym, widocznie słowa nie zadziałały. Dlaczego w takich sytuacjach nie reagują czujniki dymu, które dla bezpieczeństwa są zainstalowane w biurowcach, nie mam pojęcia.
Poza dwoma zaprzyjaźnionymi osobami, które rzadko u mnie bywają, nie zezwalam nikomu na palenie w domu. Ale gdy się zastanowię, to w moim otoczeniu nie ma ludzi, którym musiałabym zabraniać palenia. Można zatem powiedzieć, że żyję z dala od dymu tytoniowego. Jednak, jak inni, w wielu sytuacjach poddaję się presji palących. Kilka dni temu weszła w życie ustawa antynikotynowa zabraniająca palenia w miejscach publicznych, więc może teraz łatwiej będzie się sprzeciwić. Na zdawkowe: „Nie przeszkadza ci, że zapalę?” można przecież powiedzieć zdecydowanie: „Tak, przeszkadza mi to, nie życzę sobie, abyś tu palił/-a”. Ale co zrobić, jeśli nasz zakaz zostanie zlekceważony? Zawołać straż miejską albo policję? Najprościej wyjść i zmienić lokal…
Co ma powiedzieć lekarz pracujący w szpitalu, który wchodzi do zadymionego pokoju swojego kolegi lekarza? A jeśli ten kolega jest na dodatek jego przełożonym? Albo wielkim nazwiskiem profesorskim? Niedawno sama byłam w podobnej sytuacji. Gabinet w szpitalu i 30-minutowa rozmowa w kłębach dymu. Powinnam wyjść?
Zgadzam się z prof. Jackiem Jassemem (>> W Polsce udział palących lekarzy jest nadal zawstydzająco wysoki ), że zbyt łatwo przyzwalamy, relatywizujemy. Dlaczego lekarze w Polsce bez żadnego skrępowania mówią o tym, że palą? Palący papierosy lekarz powinien tracić w oczach pacjentów. Wszędzie, tylko nie w Polsce? Czy można zachęcać np. chorego po zawale do zmiany stylu życia, pozbycia się złych nawyków żywieniowych, rzucenia nałogów, jeśli samemu nie stosuje się do tych zaleceń? Dr Piotr Luboiński, anestezjolog, mówi wprost, że zakaz palenia w szpitalach będzie martwym przepisem, bo nie da się go wyegzekwować. Trudno się z tym zgodzić.
Źródło: Puls Medycyny
Podpis: Magda Sowińska