Leczmy się sami
Lekarze to od dawna biedni ludzie, otrzymujący głodowe wynagrodzenie za pracę w szpitalu. Biegają po dodatkowych etatach, aby zarobić na utrzymanie rodziny, nierzadko bezwstydnie i z łatwością wdają się w oszustwa, korupcję i łapówkarstwo. Oczywiście to nie budzi zaufania wśród pacjentów, którzy oczekują uczciwej opinii od nieuczciwego być może lekarza ("Nie ma tego zjawiska na Zachodzie" - cytuję profesora).
Nie sądzę również, że zadaniem mediów jest pogorszenie istniejącej sytuacji lekarzy, ale raczej obiektywne przedstawienie i uczulenie społeczeństwa na od dawna ignorowaną rzeczywistość.
Profesor przypomina wszystko to, co złe i powszechnie wiadome. Jego samego w długoletniej praktyce lekarza z pewnością nie ominęły trudności i problemy podobne do tych, z którymi obecnie borykają się praktykujący lekarze.
Dlatego więc uważam, że głośny protest ze strony grupy takich właśnie autorytetów, jak profesor Dziatkowiak i profesor Religa pomógłby przyczynić się do przerwania długoletniego milczenia i polepszenia doli lekarzy w Polsce. Przyszedł czas, aby lekarze zaczęli leczyć się sami (Medice, cura te ipsum!).
Małe światełko w tunelu dawałoby nadzieję również tym młodym lekarzom, którzy zamiast myśląc o emigrowaniu, zdecydowaliby się pozostać w kraju.
Nam tu wszystkim bardzo potrzeba dobrych fachowców.
Źródło: Puls Medycyny
Podpis: lek. Elżbieta Kondracka, Kraków