Lista Stu 2007 (miejsca od 21 do 25)
Piotr Kaliciński, l. 52, prof., chirurg, transplantolog. Szef Kliniki Chirurgii Dziecięcej i Transplantacji Narządów w Centrum Zdrowia Dziecka. Początkowo myślał o studiowaniu fizyki, medycynę wybrał w ostatniej chwili. Dyplom z wyróżnieniem, który uzyskał w 1980 r., dawał mu prawo wyboru miejsca pracy, a właśnie wtedy powstawało Centrum Zdrowia Dziecka. Początki swojej pracy prof. P. Kaliciński wspomina jako zupełnie niezwykłe. Trzeba się było uczyć w szalonym tempie, ale taka praca zaspokajała potrzebę szybkiego efektu, co bardzo mu odpowiadało. Poza tym uważa dzieci za najwdzięczniejszych pacjentów.
Klinika, którą prowadzi, jest jedynym ośrodkiem w Polsce, gdzie wykonywane są transplantacje narządów u dzieci (wątroby, nerek, jelita) i należy do największych w Europie ośrodków transplantacji u dzieci. Ma na swoim koncie wiele spektakularnych sukcesów: zespół pod jego kierunkiem przeprowadził pierwszy w Polsce rodzinny przeszczep wątroby w 1999 r., operację jednoczesnego przeszczepu wątroby i nerki, a w 2001 r. - jednoczasowy przeszczep wątroby, jelita cienkiego, dwunastnicy i trzustki, będący jednocześnie pierwszym w Polsce przeszczepem jelita (do chwili obecnej jedyna taka operacja w kraju).
Miniony rok prof. P. Kaliciński ocenia jako bardzo trudny przede wszystkim ze względu na dramatyczny spadek liczby przeszczepów. Za sukces uważa fakt, że udało się go zakończyć bez nieszczęść - wszystkie dzieci, które wymagały przeszczepienia w trybie ratującym życie, udało się zaopatrzyć. Klinika pod jego kierownictwem zrealizowała zaplanowany na ten rok program rodzinnych przeszczepień nerek. Cieszy go także mobilizacja środowiska, która nastąpiła po fali zapaści. Dobrze ocenia też zachowanie Ministerstwa Zdrowia, które zdecydowało się na dużą kampanię informacyjną promującą transplantologię jako metodę leczenia. Jest pewien, że to będzie procentować.
Jest bardzo zaangażowany w działalność Krajowej Rady Transplantacyjnej - ma duży udział we wprowadzaniu przez nią systemów informatycznych, które stworzą możliwość monitorowania wyników przeszczepień i listy oczekujących w trybie online.
Choć nie lubi mówić o planach, bo uważa, że najlepiej opowiadać o tym, co już się zrobiło, chciałby w klinice wprowadzić nowe projekty, m. in. rozwinąć program przeszczepiania jelit. Obawia się jednak, że początek 2008 r. będzie wyjątkowo trudny.
Prof. P. Kaliciński stawia wysokie wymagania zarówno sobie, jak i innym. Jest jednak człowiekiem tolerancyjnym, który nikomu niczego nie narzuca. Bardzo poważany przez kolegów, oceniany jako dobry kolega i człowiek, bardzo zaangażowany w swoją pracę. "Najlepiej czuję się operując" - przyznaje. Gdy już uda mu się wyrwać na wakacje, najchętniej jedzie na Mazury. Nie ma jednego sposobu na spędzanie wolnego czasu, ale na pewno nie jest to leżenie do góry brzuchem - tego po prostu nie potrafi. Szczerze mówiąc, nie bardzo umie odpoczywać. Praca to niemal całe jego życie.
Ma dwóch synów. Starszy studiuje zarządzanie, jednocześnie pracując we własnej firmie. Ostatnio zwyciężył w konkursie na "niezłe stanowisko" rywalizując z prawie 100 kandydatami. Młodszy syn zaczął studia informatyczne.
22. +
Marian Zembala, l. 57, prof., kardiochirurg, dyrektor Śląskiego Centrum Chorób Serca w Zabrzu, kierownik Katedry i Kliniki Kardiochirurgii i Transplantologii Śląskiego UM. Miniony rok był dla niego trudny. Zarządzać szpitalem kardiologicznym o bardzo dobrej renomie, być kierownikiem kliniki, utrzymując wysoki poziom działania i mieć przy tym jeszcze problemy kadrowe - to wystarczająco dużo jak na jednego człowieka. A w ubiegłym roku odeszło z Zabrza kilku kardiochirurgów. Do Krakowa przeniósł się jego najbliższy współpracownik. Boleśnie na własnej skórze profesor odczuł także odpływ kadry do zagranicznych ośrodków, z którym boryka się cała kardiochirurgia, nie tylko na Śląsku. "Marian Zembala to osoba bardzo kreatywna, która chce coś zmienić i dąży do tego różnymi, czasami niekonwencjonalnymi środkami, a to nie zawsze się podoba. Jest wymagający wobec siebie i wobec swoich pracowników, a czasy się zmieniły i nikt nie chce mieć wymagającego szefa, który nie jest w stanie bardzo dobrze płacić" - mówi o nim jeden ze śląskich kardiochirurgów. Nie wypaliły plany ściągnięcia do Zabrza prof. Edwarda Malca, który po odejściu z ośrodka krakowskiego pozostał bez pracy w Polsce. Prof. Malec wykonał dwie czy trzy operacje i na tym zakończyła się jego współpraca z zabrzańską kliniką kardiochirurgii dziecięcej. Okazało się, że mariaż dwóch tak silnych osobowości jest nierealny.
M. Zembala kłopotami personalnymi się jednak nie przejmuje. Kardiochirurga dziecięcego znalazł w Zamościu, a jego szpital i klinika po prostu robią swoje. Umie zachować dystans także wobec bieżącej sytuacji w ochronie zdrowia. Dziwi się, dlaczego robi się tyle hałasu wokół dyżurów i unijnych norm czasu pracy, skoro najprostsze rozwiązanie (zatrudnienie lekarzy na kontraktach) jest w zasięgu ręki. Tyle, że wielu jego kolegów nie chce przyjąć tego do wiadomości. Mimo nie najlepszych doświadczeń ze współpracownikami, którzy wybrali emigrację, życzy innym lekarzom na 2008 rok, by udało im się wyjechać za granicę, poduczyć się tam medycyny i ekonomii. Gdy wrócą do kraju, a jest przekonany, że większość z nich wróci, bo to najlepsze miejsce do pracy, będą bardziej rozumieć medycynę i lepiej pracować. Tak zrobił jeden z jego synów, Michał, jedyny, który poszedł w ślady ojca. Po dwuletnim pobycie w Montefiore Medical Center w Nowym Jorku, gdzie pracował nad nowym rodzajem komórek macierzystych (został nawet wyróżniony), w ubiegłym roku wrócił do Polski. Ten projekt Michał Zembala kontynuuje teraz w szpitalu zarządzanym przez ojca. Twierdzi, że tata nie faworyzuje go w żaden sposób, a wręcz przeciwnie, wymaga więcej niż od pozostałych pracowników. "Inne traktowanie mnie stałoby w sprzeczności z jego postawą uczciwego człowieka i uczciwego szefa. Kluczem do sukcesu ojca jest to, że jest w nim potężne dobro, które chce dawać i daje innym. Przede wszystkim pacjentom, bo tego nauczył się na Zachodzie, że zdrowie pacjenta jest najwyższą wartością" - mówi Michał Zembala.
23. -
Andrzej Włodarczyk, l. 55, dr n. med., chirurg, przewodniczący Okręgowej Rady Lekarskiej w Warszawie, w obecnej kadencji pełni także funkcję wiceprezesa Naczelnej Rady Lekarskiej, wiceminister zdrowia w ekipie Ewy Kopacz.
Jest autorem około 60 publikacji naukowych zamieszczonych w polskich i zagranicznych czasopismach medycznych. Ukończył podyplomowe Studium Ekonomiki Zdrowia na Wydziale Nauk Ekonomicznych Uniwersytetu Warszawskiego.
Od siedmiu lat jest liderem warszawskiego samorządu lekarzy. W ubiegłym roku zaangażował się w organizację majowej demonstracji lekarzy w Warszawie. Uważany za osobę kontrowersyjną, ponieważ bywa szorstki, a w ocenach i komentarzach dosadny. Jest miłośnikiem piłki nożnej.
Twierdzi, że najważniejszym wydarzeniem w ochronie zdrowia w 2007 r. były strajki lekarzy i "białe miasteczko" przed kancelarią premiera, gdyż akcje te zmusiły rząd do przedłużenia działania "ustawy wedlowskiej" i miały duży wpływ na przegranie wyborów parlamentarnych przez PiS.
Mówi, że chce mieć swój udział w reformowaniu systemu ochrony zdrowia w Polsce. Za najważniejsze zadanie w nadchodzącym roku uważa "wyjście polskiej ochrony zdrowia z oparów absurdu, a także doprowadzenie do takich warunków pracy dla lekarzy i pielęgniarek, żeby za kilka lat nie było problemów z tym, kto ma leczyć Polaków".
24. +
Tadeusz Orłowski, l. 55, prof., torakochirurg, kierownik Kliniki Chirurgii w Instytucie Gruźlicy i Chorób Płuc w Warszawie (od 1998 r.). Od 1999 r. jest konsultantem krajowym ds. chirurgii klatki piersiowej. Jest także prezesem-elektem Polskiego Towarzystwa Kardio-Torakochirurgów (kadencja 2008-2010), założycielem i przewodniczącym Polskiej Grupy Raka Płuca oraz członkiem Polskiej Unii Onkologii. Od 30 lat zajmuje się problematyką nowotworów klatki piersiowej, które stanowią główny przedmiot codziennej działalności klinicznej. Jego praca habilitacyjna poświęcona była nowatorskiej metodzie paliatywnego leczenia nowotworowej niedrożności dróg oddechowych. Publikacja opisująca tę metodę była pierwszą, jaka ukazała się w piśmiennictwie medycznym ("Palliative intubation of the tracheobronchial tree", J. Thorac. Cardiovasc. Surg., 1987). Bierze udział w pracach grup onkologów ustalających standardy postępowania onkologicznego. Jest też autorem licznych publikacji dotyczących nowotworowych schorzeń klatki piersiowej. 30 maja 2007 r. przeprowadził operację wycięcia nowotworu płuca u Zbigniewa Religi. Docenia to, że osoba powszechnie znana zdecydowała się ujawnić swoją chorobę. "Ma to ogromne znaczenie dla innych chorych, którzy poznając przebieg procesu leczenia i rehabilitacji przełamują własne lęki. Taki krok ma także wartość edukacyjną, bo po upublicznieniu przez profesora Religę jego sytuacji zdrowotnej w mediach, wielu nałogowych palaczy, którzy wcześniej nigdy się nie badali, zgłosiło się do lekarzy" - mówi.
Twierdzi, że nie ma wolnego czasu, ale jeśli uda mu się go zimą wygospodarować, to lubi wtedy jeździć na nartach.
25. !
Wojciech Rowiński, l. 72, prof., konsultant krajowy w dziedzinie transplantologii. Do niedawna był przewodniczącym Krajowej Rady Transplantacyjnej (nadal jest jej członkiem) - jego sukcesem z tamtego czasu jest wprowadzenie specjalizacji z transplantologii. Jest prezesem-elektem (w miejsce ustępującego prof. Z. Religi) Polskiego Towarzystwa Transplantacyjnego, członkiem Rady Naukowej przy ministrze zdrowia. Od 16 lat jest członkiem Komitetu Światowej Organizacji Zdrowia (WHO), Komisji do spraw Transplantacji Narządów. Członek wielu krajowych i międzynarodowych towarzystw naukowych. Autor ponad 300 publikacji naukowych i 50 rozdziałów w podręcznikach medycznych.
Choć uważa, że emerytura, na której jest od roku, to jednostka chorobowa, na którą nie ma lekarstwa - radzi sobie z nią nieźle. Głównie wynajdując wciąż nowe zajęcia.
Jak sam mówi, w jego życiu zdarzyły się trzy przypadki: pierwszy, że poszedł na medycynę, drugi, że w 1964 r. wyjechał do Stanów Zjednoczonych na stypendium dotyczące przeszczepiania nerek i trzeci, że w 1981 r. został ordynatorem oddziału, z którego z czasem powstała klinika.
Człowiek z charyzmą. Otwarty na współpracę, konsekwentnie dąży do celu. Poważany przez kolegów - wielu uważa, że bez niego polska transplantologia nigdy nie znalazłaby się w tym miejscu, w którym jest dzisiaj. "Jest niezwykle zaangażowany w to, co robi, sięga po wszelkie rozwiązania, by promować tę metodę leczenia, poświęcił jej całe swoje zawodowe życie" - mówi jeden z naszych rozmówców. "Wyjątkowa osobowość, choć niełatwa. Ma dar przekonywania i zjednywania sobie ludzi" - mówi inny.
Profesor bardzo przeżywa powstałą w 2007 r. zapaść w polskiej transplantologii i osobiście zaangażował się w naprawianie skutków konferencji byłego ministra sprawiedliwości. Doprowadził do powstania Polskiej Unii Medycyny Transplantacyjnej, w ramach której m.in. zorganizowano dni transplantacji, szkolenia dla dziennikarzy, zajęcia dla młodzieży w szkołach licealnych. Za największe osiągnięcie uważa jednak otwarcie Podyplomowego Studium Koordynatorów Transplantacji oraz przygotowanie dla rozgłośni radiowych płyt CD z audycjami na temat sekretów przeszczepiana narządów. Rok 2008 zapowiada się dla profesora równie pracowicie, m.in. wspólnie z grupą Linemed chce stworzyć Edukacyjną Witrynę Internetową dotyczącą medycyny transplantacyjnej. Planuje też dotrzeć do Sejmu i Senatu, by przekonać decydentów o konieczności powstania Narodowego Programu Medycyny Transplantacyjnej, który zapewniłby stałe pieniądze na aparaturę i zwiększenie liczby przeszczepów.
Pytany, jak odpoczywa, profesor mówi, że rzadko mu się to zdarza. Na ferie wysyła rodzinę samą, bo on nie znajduje czasu. Letnie wakacje najchętniej spędza nad jeziorem. Lubi słuchać muzyki klasycznej - Mozarta, Chopina, Vivaldiego, a gdy ma ochotę na muzykę rozrywkową, włącza soul albo country.Wiele osób awansowało w rankingu, ale są też znaczące spadki.
Źródło: Puls Medycyny
Podpis: Redakcja