Należy zwiększyć szanse Polaków na zdrowy kręgosłup
Należy zwiększyć szanse Polaków na zdrowy kręgosłup
Stale rośnie liczba osób zmagających się z problemami ze strony kręgosłupa. Siedzący tryb życia, nadwaga, lekceważone drobne kontuzje czy zachowania ryzykowne, powodujące trwałe uszkodzenia — to najczęstsze przyczyny prowadzące do poważnych schorzeń i urazów kręgosłupa. Aby temu przeciwdziałać, zainicjowano kampanię społeczną „Zdrowy kręgosłup dla Polski”. Powstała ona na podstawie wieloletniego doświadczenia prof. nadzw. dr. hab. n. med. Roberta Gasika w pracy z osobami ze schorzeniami narządu ruchu, który na co dzień kieruje Kliniką i Polikliniką Neuroortopedii i Neurologii oraz Kliniką Reumoortopedii Instytut Reumatologii w Warszawie.
Członkowie rady programowej kampanii i jej inicjatorzy zechcieli skorzystać z platformy dyskusyjnej „Pulsu Medycyny” Dialog dla Zdrowia, aby omówić skalę problemu oraz wyznaczyć najważniejsze kierunki działania. W spotkaniu, które odbyło się 23 czerwca w siedzibie redakcji, wzięli udział: prof. Robert Gasik, kierownik Kliniki i Polikliniki Neuroortopedii i Neurologii oraz Kliniki Reumoortopedii Instytut Reumatologii w Warszawie, prof. Maciej Tęsiorowski, prezydent Polskiego Towarzystwa Chirurgii Kręgosłupa, prof. Paweł Małdyk, konsultant krajowy w dziedzinie ortopedii i traumatologii narządu ruchu, prof. Wojciech Kloc z Polskiego Towarzystwa Chirurgii Kręgosłupa, Dominika Tuzinek-Szynkowska, wiceprezes Fundacji na Rzecz Zdrowego Starzenia Się, dr Filip Raciborski, kierownik Zakładu Epidemiologii i Promocji Zdrowia Instytutu Reumatologii, Adam Linka, kierownik ds. relacji zewnętrznych Johnson & Johnson Medical Devices w Polsce, Marzena Kulis, dyrektor generalny Johnson & Johnson Medical Devices w Polsce, prof. Józefina Hrynkiewicz, socjolog, posłanka na Sejm RP, dr Lidia Gądek, specjalista medycyny rodzinnej, poseł na Sejm RP.
Prof. Robert Gasik: Pragnę zaznaczyć, że kampania „Zdrowy kręgosłup dla Polski” powstała nie tylko z mojej inicjatywy, ale też wielu osób, które postanowiły wziąć udział w pracach pod tym wspólnym hasłem. Ja mogę sobie przypisać jedynie rolę motoru, który troszeczkę zaczął napędzać i przyspieszać działania. Ta aktywność powstała w związku z przemyśleniami środowiska lekarskiego, które widzi siebie nie tylko w roli wykonawców woli polityków, ale też jako twórców systemu opieki zdrowotnej oraz profilaktyki chorób kręgosłupa. Chcemy nie tylko wskazywać niedostatki systemu, ale pracować tak, by naprawiać rzeczywistość od samych podstaw.
Problem chorób kręgosłupa jest spychany w Polsce na margines, w związku z tym potrzebna jest aktywność, która wykracza poza aktywność urzędniczą. Starania towarzystw lekarskich i stowarzyszeń pacjentów okazują się niewystarczające, dlatego należy je wesprzeć. Uznaliśmy, że jedynym sposobem osiągnięcia tego celu jest zbieranie rzetelnych informacji na temat skali problemu, jakim są choroby kręgosłupa dla opieki zdrowotnej, jak bardzo obciążają one budżet państwa i co najważniejsze, jak poszerzenie wiedzy na ich temat może poprawić stan zdrowia Polaków. Drugim etapem naszych działań będzie edukacja służąca profilaktyce chorób kręgosłupa oraz poprawiająca poziom wiedzy osób już chorujących, a także edukacja lekarzy i osób podejmujących decyzje dotyczące opieki zdrowotnej w Polsce.
Prof. Wojciech Kloc: Dlaczego chcemy zwrócić uwagę właśnie na zdrowie kręgosłupa? Człowiek nie może bez niego funkcjonować, stanowi on ochronę dla rdzenia i nerwów. Każde schorzenie kręgosłupa może doprowadzić do ciężkiego uszkodzenia neurologicznego, które na pewnym etapie staje się nieodwracalne. Schorzenia kręgosłupa są narastające i pod wpływem leczenia zachowawczego pewne zmiany możemy zatrzymać, zmniejszyć dolegliwości bólowe. Chorzy, którzy wymagają leczenia operacyjnego, stanowią tylko 1 proc. wszystkich cierpiących na bóle kręgosłupa. Natomiast bardzo trudno jest znaleźć w polskich podręcznikach dla lekarzy i studentów przygotowujących się do specjalizacji wskazania do leczenia operacyjnego.
Powszechność występowania chorób kręgosłupa jest ogromna. Przyjmuje się, że 80 proc. ludzi przynajmniej raz w życiu odczuwa dolegliwości ze strony kręgosłupa, u 20 proc. są one przewlekłe. Wiedza na temat możliwość pomocy tym chorym okazuje się niewystarczająca.
Prof. Maciej Tęsiorowski: Stawy kręgosłupa są takie same, jak stawy w pozostałych częściach narządu ruchu. Mamy bardzo wiele hipotez na temat przyczyn występowania choroby zwyrodnieniowej kręgosłupa, ale jej etiologia nie jest do końca znana. Mówi się o pewnych obciążeniach na tle genetycznym, na tle mechanicznym, biomechanicznym, o przyczynach wynikających z niestabilności w obrębie kręgosłupa. Wiemy, że problem zaczyna się w drugiej dekadzie życia, potem narasta i w wieku 40-50 lat dotyczy prawie 50 proc. ludzi czynnych zawodowo. Jest to jedna z najczęstszych przyczyn zwolnień lekarskich. Odsetek ten rośnie wraz z procesem starzenia się. W społeczności w wieku pomiędzy 60-65 rokiem życia dotyka ok. 70-80 proc. osób. Nawyk wieloletniego siedzenia spowoduje, że wszyscy będziemy mieli dolegliwości ze strony kręgosłupa, a w pewnym momencie skończy się to leczeniem operacyjnym. Pierwszą i podstawową konsekwencją choroby zwyrodnieniowej jest ból. 70 proc. bólu, jaki odczuwamy w ciągu życia to ból wywołany przez schorzenia narządu ruchu. Potem następuje ograniczenie ruchomości, bo stawy zwyrodniałe przestają właściwie pracować. W kolejnym etapie zmiany mogą doprowadzić do różnych dolegliwości neurologicznych, a nawet do uszkodzeń nerwów rdzeniowych i ogona końskiego, prowadząc do ograniczenia możliwości chodzenia i do chromania przystankowego. W konsekwencji powoduje to niestety inwalidztwo. Problem przyspieszają obciążenia związane z ciężką pracą fizyczną, niezdrowy tryb życia, nadwaga. W pewnych jednostkach chorobowych decyduje też płeć, np. w osteoporozie.
Adam Linka: Coraz częściej mówi się, że choroby narządu ruchu stają się poważnym wyzwaniem dla zdrowia publicznego w Polsce. Odpowiedzmy sobie zatem na pytanie: czy i w jakim stopniu choroby kręgosłupa są w Polsce problemem? Aby znaleźć odpowiedź na to pytanie, przeanalizowaliśmy publicznie dostępne dane Narodowego Funduszu Zdrowia w zakresie świadczeń zdrowotnych udzielonych w Polsce osobom z rozpoznaniem chorób kręgosłupa w latach 2010-2013. Według tych danych, ekstrapolowanych na całą populację Polski, odsetek tych pacjentów wynosi 17 proc. A zaznaczam, że mówimy o poważniejszych schorzeniach kręgosłupa, takich, które są leczone w ramach systemu Jednorodnych Grup Pacjentów H-51 i H-52. Gdy przełożymy dane procentowe na wartości bezwzględne, otrzymujemy 6,5 mln osób. Czy to jest duży problem? Porównajmy to z innymi obszarami terapeutycznymi — o dużym problemie w zakresie zdrowia publicznego, wręcz o epidemii mówi się np. w przypadku cukrzycy, gdzie liczba chorych szacowana jest na 3 mln, i zgadzamy się wszyscy, że jest to poważny problem. Choroby kręgosłupa występują ponad dwukrotnie częściej, a nikt o tym nie mówi. Tymczasem ich koszty pośrednie — zwolnienia lekarskie, renty itd. — są ogromne, liczone w miliardach złotych w skali roku, według danych ZUS.
Przypominam, że dane, na które się powołujemy, obejmują jedynie „poważniejsze” schorzenia kręgosłupa. Gdyby uwzględnić w naszej dyskusji wszystkie osoby z jakimikolwiek dolegliwościami ze strony kręgosłupa, to liczba pacjentów wzrosłaby dwukrotnie i okazałoby się, że na choroby kręgosłupa cierpi w Polsce 1/3 populacji. W ostatnich czterech latach odsetek chorych wzrósł m.in. z powodu starzenia się społeczeństwa. 20,2 proc. społeczeństwa polskiego to osoby powyżej 60. roku życia, czyli blisko 8 mln. Średnia Unii Europejskiej, do której dramatycznie szybko się zbliżamy, wynosi 24 proc. Każdy demograf zgodzi się, że w roku 2025 udział osób 60+ w ogólnej populacji Polaków będzie wynosił 25 proc., a pięć lat później — 30 proc. Liczba chorych ze schorzeniami kręgosłupa będzie więc nieuchronnie rosła. Wspomniane 17 proc. to dopiero wierzchołek góry lodowej. Jeśli rośnie odsetek chorych i odsetek hospitalizacji, to powinny rosnąć wydatki na leczenie, ale z analizowanych danych wynika, że maleją, może nie dramatycznie, ale jednak. Chorzy czekają też długo na świadczenia. Czas oczekiwania na oddziałach chirurgii ortopedycznej w przypadkach pilnych wynosi średnio 48 dni, a w przypadkach stabilnych 165 dni. Na neurochirurgii czas oczekiwania jest bardzo podobny: w przypadkach pilnych 40 dni, a w przypadkach stabilnych 154 dni.
Prof. Maciej Tęsiorowski: Przypadki o których pan mówił, to są grupy H-51 i H-52, czyli leczenie operacyjne. W 2013 roku leczenie tych chorych zostało wycenione na pół miliarda, tyle dostaliśmy pieniędzy do szpitali. Nie mówię tu o tym, czy to jest wystarczające, ale chciałbym podkreślić, że są to tylko koszty pobytu i procedur zabiegowych, nie ma tam ujętego leczenia zachowawczego, farmakologicznego, gdzie podstawowym lekiem w chorobie zwyrodnieniowej jest leczenie przeciwbólowe. Czyli nie mamy wszystkich danych. Gdyby tak dobrze policzyć wszystkie koszty bezpośrednie, to myślę, że dałoby to dwa razy wyższą kwotę.
Dominika Tuzinek-Szynkowska: Problemem jest również to, że schorzenia kręgosłupa są często postrzegane nie jako choroba, ale jako np. efekt starzenia się, a więc coś naturalnego, co przychodzi z wiekiem. Ludzie nie myślą, że to należy leczyć. Choć jako fundacja nie mamy takich badań, ale jest to widoczne w wielu rozmowach z seniorami. Mówią oni „starzejemy się, więc musi boleć”. Trochę lepiej wygląda to w miastach, gdzie jest większy dostęp do edukacji i rehabilitacji, dzięki czemu pacjenci są bardzie świadomi.
Dr Filip Raciborski: Do tej pory przytaczaliśmy dane z NFZ, czyli dotyczące osób, które trafiły do systemu publicznej opieki zdrowotnej. To jednak nie daje pełnego obrazu sytuacji. Dlatego warto sięgnąć po inne źródła informacji. Z danych Głównego Urzędu Statystycznego wynika, że ból pleców wymienia się jako najczęściej występujące schorzenie w populacji osób dorosłych. Wśród kobiet tego rodzaju problemy zdrowotne deklaruje 24 proc., a wśród mężczyzn 18,5 proc. Z kolei na ból szyi uskarża się 14,5 proc. kobiet i 8,2 proc. mężczyzn. U jednej osoby może występować wiele schorzeń, więc te dane częściowo się nakładają, ale i tak mówimy o grupie blisko 7 mln osób, które deklarują dolegliwości ze strony pleców i ponad 3,5 mln zgłaszających bóle szyi. Zgodnie z powszechną wiedzą, występowanie tych schorzeń jest silnie uzależnione od wieku — im osoba starsza, tym większe ryzyko dolegliwości ze strony kręgosłupa. U osób powyżej 70. roku życia blisko 40 proc. deklaruje ból pleców. Ale również w młodszych grupach tego rodzaju dolegliwości są powszechne. Na przykład w grupie 20-29 lat to blisko 15 proc., a 30-39 lat już ponad 23 proc.
Problemy zdrowotne przekładają się nie tylko na jakość życia, ale również między innymi na zdolność do pracy. Absencje chorobowe spowodowane chorobami kręgosłupa, według danych ZUS za 2014 rok, wynosiły blisko 31 mln osobodni. Łącznie z tego powodu wystawiono 2,5 mln zwolnień lekarskich, co stanowiło 14,5 proc. ogółu wystawionych zaświadczeń lekarskich w 2014 r. Możemy sobie wyobrazić, jakie koszty to generuje dla systemu zabezpieczeń społecznych i gospodarki. Jeśli nałożymy na to zachodzące procesy demograficzne — szczególnie starzenie się populacji — to dalsze perspektywy są mało optymistyczne. Jeżeli nie zostaną podjęte żadne działania, to problem z roku na rok będzie się nasilał. Dlatego tak ważna jest profilaktyka, wiedza i edukacja.
Prof. Robert Gasik: Dlatego właśnie ujęliśmy to wszystko w celach naszej działalności. Zaczynamy od pozyskiwania informacji z danych ogólnie dostępnych oraz niezależnych badań. Następnie chcemy przekazywać tę wiedzę nie tylko pacjentom i lekarzom, ale także decydentom i instytucjom, które wpływają na politykę zdrowotną. Bardzo mi zależy na tym, by nie postrzegano nas jako recenzentów. Chcemy na zasadach partnerskich wspomagać wszystkie ww. środowiska w propagowaniu działań profilaktycznych oraz poprawie jakości opieki zdrowotnej w grupie pacjentów objętych naszym szczególnym zainteresowaniem.
Dr Lidia Gądek: Jestem politykiem, ale też praktykującym lekarzem. Pracuję w poradni poz, jestem specjalistą medycyny rodzinnej, chorób wewnętrznych i lekarzem medycyny pracy, więc temat chorób kręgosłupa pojawia się we wszystkich obszarach mojej działalności medycznej. Chciałabym zwrócić uwagę, abyśmy nie zawężali problemu do kwestii demograficznych i starzejącego się społeczeństwa. W praktyce lekarza rodzinnego z bólami kręgosłupa zgłaszają się coraz częściej nastolatki, że nie wspomnę o dwudziestokilkulatkach, którzy rozpoczynają pracę zawodową i okazuje się, że ich układ ruchu nie jest przystosowany do tego rodzaju wysiłku.
Potwierdzam, że coraz więcej zwolnień wystawiamy z powodu chorób układu ruchu, więcej niż np. z powodu chorób układu krążenia lub wszystkich innych razem wziętych. Nie mówiliśmy jeszcze o kwestii rehabilitacji, a jest to największym problemem w naszej ochronie zdrowia i dążymy do tego, aby to zmienić. Zaczęłam mówić o młodzieży, ale problem mamy już z dziećmi. Przy bilansie dziecka zdrowego rozpoznajemy bardzo dużo nieprawidłowości w zakresie budowy kręgosłupa i całego układu ruchu. Problem jest poważny, ponieważ w Polsce tzw. powiatowej nie mamy co z tymi dziećmi zrobić. Wspólnie z samorządami organizujemy ćwiczenia korekcyjne w szkołach. NFZ nie tyle nie chce kontraktować ćwiczeń rehabilitacyjnych dzieci, co poradnie rehabilitacyjne nie mają specjalistów, którzy mogliby się tym zająć. Jest rehabilitacja wczesnodziecięca, a potem jest pustka. Następnie mamy rehabilitację w wieku produkcyjnym i senioralnym, o czym już państwo mówili.
Dane dotyczące hospitalizacji nie odzwierciedlają trendów, które występują w Polsce, bo tak naprawdę 95 proc. pacjentów zostaje w poz, część we wspólnych konsultacjach z AOS. Ośmielam się postawić tezę, że osób z chorobami kręgosłupa jest więcej niż 7 mln. Biorąc pod uwagę tylko statystyki mojego poz, w którym leczymy 24 tysiące pacjentów, to odnotowujemy zachorowalność na poziomie 35 proc. Chciałabym zaprosić panów profesorów do wypracowywania wspólnie z lekarzami rodzinnymi standardów postępowania w schorzeniach kręgosłupa dla lekarzy poz.
Jeżeli chodzi o profilaktykę, to mamy nadzieję uchwalić ustawę o zdrowiu publicznym na drugim lipcowym posiedzeniu Sejmu. Są też płaszczyzny, w których nie trzeba zmian ustawowych, wystarczy trochę inicjatyw. Zorganizowaliśmy dwie akcje, które już procentują. Dzięki akcji „Stop zwolnieniom z WF” uzyskaliśmy m.in. to, że minister edukacji wydała rozporządzenie, mówiące o tym, że od przyszłego roku dziecko nie będzie oceniane za „wyczyny fizyczne”, ale za to, że bierze udział w ćwiczeniach dostosowanych do jego możliwości i potrzeb. Drugim obszarem, którym się zajęliśmy, jest walka z posiłkami śmieciowymi w szkole. Trzecie działanie to stworzenie płaszczyzny współpracy z samorządami, aby pieniądze, które mają one w swoich budżetach na programy profilaktyczne, nie dotyczyły tylko tych projektów, które i tak refunduje NFZ, lecz przeznaczane były na programy związane z aktywnością ruchową. Bo mamy tzw. zastanych pacjentów. Kiedy mówię pacjentce, że trzeba się ruszać, to słyszę, że jak ugotuje obiad, zajmie się wnuczką to ma dużo ruchu. Tłumaczę, że to nie jest ruch, tylko ciężka praca... Na pewno daleka droga przed nami, dlatego że łatwiej mówi się o chorobach krążenia, o onkologii, ale trudniej o chorobach, które bolą, ale na nie się nie umiera.
Prof. Wojciech Kloc: Dziękuję pani poseł za bardzo trafne uwagi. Rozmawiając w gronie specjalistów, mamy prawo nie wiedzieć, co się dzieje w poz. Dlatego to forum jest potrzebne, aby zbliżyć do siebie te dwie płaszczyzny i znaleźć porozumienie.
Dr Lidia Gądek: Musimy jeszcze wspólnie działać w kierunku wykorzystania środków w budżetach ZUS-u i KRUS-u, które są przeznaczone na rehabilitację medyczną. To są duże pieniądze, które stale nie są wykorzystywane. Przedstawiciele tych instytucji proszą o więcej informacji na ten temat, że jest taka możliwość. Część lekarzy nie wie, że może z tego skorzystać.
Dominika Tuzinek-Szynkowska: Fundacja również rozmawiała z przedstawicielami ZUS na temat wsparcia komunikacji do lekarzy i pacjentów. ZUS w ramach tego funduszu realizuje ciekawe programy, jednak często napotyka na barierę w dotarciu do pacjentów i lekarzy. A szkoda…
Prof. Robert Gasik: Do dzisiejszego dnia czuliśmy się osamotnieni w naszej aktywności, ale słowa pani poseł świadczą o tym, że mamy zbliżone spojrzenie na profilaktykę i poprawę opieki nad pacjentami z chorobami kręgosłupa. To nas bardzo cieszy i z przyjemnością będziemy wspomagali wszelkie aktywności osób i instytucji decydujących o polityce zdrowotnej. Problem polega jednak na tym, że te wszystkie oficjalne aktywności gdzieś się rozpraszają. W efekcie nadal jest bardzo dużo do zrobienia w zakresie profilaktyki, leczenia zachowawczego i chirurgicznego pacjentów z chorobami kręgosłupa. Tymi problemami chcemy się zajmować w ramach akcji „Zdrowy Kręgosłup dla Polski”.
Jednym z wielu przykładów jest specjalistyczne leczenie głównego objawu chorób układu ruchu, tzn. bólu. Dostępność do tego leczenia jest niewystarczająca. Bardzo mało placówek zajmuje się leczeniem bólu układu ruchu. Ból jest objawem, ale nieleczony wchodzi w mechanizmy utrwalania i przestaje być tylko objawem. Inaczej mówiąc, jeżeli leczenie się przedłuża, może dojść do sytuacji, w której wyleczymy chorobę podstawową, a ból pozostanie. W pierwszych trzech stopniach drabiny analgetycznej w są ważne grupy leków, takie jak niesteroidowe leki przeciwzapalne, bardzo istotne w leczeniu bólu rozwijającego się w przebiegu chorób układu ruchu. Leczenie tymi lekami z zasady likwiduje dolegliwości pacjentów. Nadal jednak pozostaje bardzo duża grupa osób z przewlekającym się bólem, niepoddającym się leczeniu farmakologicznemu. Wymagają one specjalistycznego leczenia bólu metodami chirurgicznymi minimalnie inwazyjnymi. Obecnie tacy pacjenci zostają bez odpowiedniej pomocy. Świadomość potrzeby leczenia bólu to kwestia edukacji lekarzy, ale i pacjentów, aby umieli od nich wymagać stosowania skutecznych rodzajów terapii.
Prof. Józefina Hrynkiewicz: Bardzo dziękuję za zaproszenie na tę debatę. Nawet nie zdajemy sobie sprawy, jak bardzo jest ona ważna. Dziękuję prof. Gasikowi, że ten temat podejmuje i stara się dotrzeć z nim do szerszego grona. Myślę, że najważniejsze dzisiaj jest zdrowie dzieci i młodzieży. Wśród problemów zdrowotnych uznawanych przez Ministerstwo Zdrowia za kluczowe nie ma chorób kręgosłupa czy chorób narządu ruchu. Oczywiście, ważne jest zwalczanie otyłości, profilaktyka i leczenie cukrzycy, stan zdrowia jamy ustnej, poprawa dostępności gwarantowanych świadczeń z zakresu rehabilitacji, ale tylko dla dzieci od 0 do 6 lat. Tymczasem jeśli chodzi o zniekształcenia kręgosłupa, to według danych resortu zdrowia dotyczą one 18,3 proc. dzieci od 0 do 14 lat. Co roku przybywa 40 tys. dzieci, które mają uszkodzony kręgosłup.
Jeśli chodzi o zalecenia dla pielęgniarki i higienistki, to ma ona dbać o wyżywienie. Tymczasem wyżywienie w żłobkach, przedszkolach i szkołach jest niskiej jakości. To ma ogromne znaczenie dla rozwoju układu kostnego. Dbałość o wyżywienie w placówkach edukacyjnych jest szczególnie ważna dla tych dzieci, które często nie mają go odpowiednio zapewnionego w domu. Według badań GUS, w 20 proc. gospodarstw domowych dochody na osobę (wg dostępnych danych) nie przekraczają 400 zł na osobę. W tych rodzinach główne pożywienie to pieczywo, ziemniaki i margaryna. Z tych produktów trudno ukształtować dobry kościec czy kręgosłup. Mamy tu do czynienia z zaniedbaniami, które są poza interwencją medyczną. Tu potrzebne są bardzo szerokie działania.
Inicjatywa, którą państwo podejmujecie, jest niezwykle ważna dla medycyny pracy, dla nieistniejącej medycyny szkolnej. Powinniśmy się zwrócić do sejmowej Komisji Zdrowia, aby wystosowała do ministra zdrowia dezyderat dotyczący tego, by choroby kręgosłupa i wszystko, co wiąże się z ich profilaktyką było zaliczone do kluczowych działań resortów zdrowia i edukacji. Potrzebne są bardzo szerokie działania upowszechniające wysokiej jakości zajęcia WF w szkołach oraz upowszechniające znaczenie sportu. To jest naprawdę niezwykle ważne, bo skutki tych chorób mogą być nie tylko bolesne, ale też bardzo kosztowne.
Dr Filip Raciborski: Zgadzam się, że profilaktyka wśród dzieci i młodzieży to jeden z priorytetów, ale nie możemy zapominać też o innych grupach. Szczególną uwagę należy zwrócić na osoby pracujące. Wydaje się, że dzięki współpracy z pracodawcami jesteśmy w stanie skutecznie do nich dotrzeć i zaproponować nowe rozwiązania z zakresu profilaktyki, które przyczynią się do zmniejszenia ryzyka schorzeń i dolegliwości ze strony kręgosłupa.
Obecnie Instytut Rozwoju Służb Społecznych wraz z Fundacją na rzecz Zdrowego Starzenia się rozpoczął pracę nad projektem, którego celem jest właśnie opracowanie tego rodzaju narzędzi. Zgodnie z założeniami, ma to być rozwiązanie tanie i proste do zaimplementowania w zakładach pracy. Opracowywany system będzie zawierał między innymi moduł screeningowy, który pozwoli wcześnie zidentyfikować osoby potrzebujące specjalistycznej pomocy. Pozostali pracownicy będą korzystać z modułu edukacyjnego opartego na rozwiązaniach e-lerningowych oraz społecznościowych. Treści edukacyjne będą obejmować między innymi zasady ergonomii miejsca pracy, ćwiczenia usprawniające i zmniejszające dolegliwości bólowe oraz ogóle zasady zdrowego i aktywnego życia. Celem projektu jest, by opracowane rozwiązania można było łatwo i niewielkim nakładem środków zastosować w miejscu pracy. Jednym z kluczowych warunków powodzenia tego rodzaju przedsięwzięć jest zaangażowanie i chęć współpracy ze strony pracowników. Projekt ma między innymi pokazać, ile dzięki temu rozwiązaniu pracodawca może zaoszczędzić na zmniejszeniu absencji chorobowej oraz ograniczeniu nieefektywnej obecności w pracy. Doświadczenia z innych krajów, np. z Hiszpanii, pokazują, że dobrze skonstruowany system wczesnej diagnostyki, edukacji i pomocy w powrocie na rynek pracy przynosi wymierne korzyści właśnie między innymi w spadku absencji chorobowej. Korzyści z tego tytułu jedenastokrotnie przewyższyły w Hiszpanii poniesione nakłady.
Marzena Kulis: Tak, tego nie załatwi tylko decydent, ministerstwo, płatnik. Musi się włączyć szkoła, pracodawca, lekarz, rodzina. Choroby kręgosłupa to problem, który może rozwiązać tylko współpraca wielu gremiów.
Wydaje się nieuniknione doprowadzenie do konsensusu wszystkich środowisk, które są w tę tematykę zaangażowane. Pojedyncze, nieskoordynowane działania wszystkich tych grup nie odniosą takiego efektu, jaki może przynieść stworzenie rozwiązań, które z tym problemem zdrowotnym zmierzą się w sposób systemowy, metodyczny i kompleksowy.
Prof. Paweł Małdyk: Chciałbym zaproponować rozwiązanie, które sprawdziło się w ortopedii. Stworzyliśmy mianowicie zasady postępowania. Nie standardy, bo lekarze europejscy opowiedzieli się przeciwko standardom. Powiedzieli, że są mistrzami, a nie maszynami. W tych zasadach można zawrzeć to wszystko, jak należy postępować w pediatrii, a jak w przypadku dorosłych pacjentów. Wiadomo, że większość chorych nie od razu przyjdzie do ortopedy czy chirurga, najpierw przyjdzie do lekarza rodzinnego. Jeśli te spisane zasady się rozpowszechni we wszystkich grupach, które się zajmują chorobami kręgosłupa, to jestem przekonany, że to zacznie działać. Jeśli jeszcze wyśle się ten dokument do Ministerstwa Zdrowia i zostanie zaakceptowany, to stanie się pewnego rodzaju prawem. Lekarze powołują się na takie dokumenty i do tego się przywiązują, gdyż ułatwia to pracę. Jest to bardzo ważne, gdyż specjalistów zajmujących się chorobami kręgosłupa jest wielu.
Dr Filip Raciborski: Wszystkie wymienione przez państwa kwestie są bardzo ważne, ale nie można zapomnieć o edukacji samego społeczeństwa. To nie dzieci wypisują zwolnienia z WF, ale ich rodzice, którzy akceptują tę sytuację. Często przykład, jaki dają swoim pociechom w domu, daleko odbiega od ideału. Pamiętajmy, że dzieci powielają znaczną część postaw i zachowań, jakie spotykają w domu. Rodzice powinni własnym przykładem demonstrować zasady zdrowego odżywiania się, aktywności fizycznej itd. Dzięki temu nie tylko sami będą zdrowsi, ale ich dzieci wyniosą z domu zdrowe nawyki. Jeśli tego zabraknie, to obawiam się, że nawet najlepsze rozwiązania systemowe, które niewątpliwe są bardzo potrzebne, będą mało efektywne.
Dominika Tuzinek-Szynkowska: Problemem jest dotarcie do rzetelnej informacji, podanej w sposób przystępny dla pacjentów i ich rodzin. Na pierwszy rzut oka informacji jest bardzo wiele. Wystarczy w Internecie wpisać hasło „choroby kręgosłupa” i otwiera się wiele stron. Niestety, często ich zawartość merytoryczna jest bardzo niska lub są to informacje bardzo specjalistyczne. Jest bardzo potrzebne systemowe podejście do chorób kręgosłupa. Jeśli system ma być efektywny i skuteczny, to musi się w nim znaleźć element odpowiedzialny za komunikację, dotarcie do pacjenta. Często zainteresowani nie wiedzą, że mają możliwości skorzystania z określonych świadczeń czy dostępu do wiedzy. Świetnym przykładem jest kwestia związana z działalnością ZUS, który ma pieniądze na rehabilitację, ale ma problem z dotarciem do pacjentów, którzy mogliby z tego skorzystać. Jeśli spojrzymy na system szeroko pojętej ochrony zdrowia i profilaktyki, to najniżej wyceniany jest jego ostatni element, jakim jest dotarcie do beneficjenta — klienta, pacjenta. Wiele dobrych, wartościowych programów poległo właśnie na tym elemencie, bo albo komunikacja była szczątkowa, albo niezrozumiała, albo wykorzystująca przestarzałe, drogie i nieefektywne narzędzia komunikacji społecznej. Jeśli zaprojektujemy supersamochód, ale nikt o nim nie będzie wiedział, to nikt z niego nie skorzysta. Efekt jest taki, jakby samochodu nigdy nie było.
Prof. Robert Gasik: Mówimy o tym, aby zachęcić ludzi do działania. Wymyśliliśmy inną formułę — sami to działanie podejmiemy, bo łatwiej kogoś zaprosić do aktywności, niż powiedzieć „zróbcie to od początku”. O głównych celach już wspomniałem. W obszarze naszych zainteresowań jest również ergonomika, którą ma się zająć nieobecna dziś w naszym gronie pani prof. Celina Pezowicz, czy medycyna pracy — w tych zagadnieniach pomoże nam pani dr Joanna Bugajska. Najbliższe miesiące poświęcimy na wyciąganie wniosków — kilka z dzisiejszego spotkania wymaga wpisania do naszej działalności. Ale cały plan pracy już mamy opracowany — z datami rozpoczęcia i zakończenia aktywności.
Adam Linka: Dopiszmy jeszcze do tych działań zasoby ludzkie i finansowe, aby realizacja tych planów była możliwa. Bo może powstać kolejny narodowy plan, tym razem walki z chorobami kręgosłupa, ale dopóki jest wyłącznie na papierze, bez alokowanych zasobów ludzkich i finansowych na jego realizację, to niewiele da się zmienić.

Stale rośnie liczba osób zmagających się z problemami ze strony kręgosłupa. Siedzący tryb życia, nadwaga, lekceważone drobne kontuzje czy zachowania ryzykowne, powodujące trwałe uszkodzenia — to najczęstsze przyczyny prowadzące do poważnych schorzeń i urazów kręgosłupa. Aby temu przeciwdziałać, zainicjowano kampanię społeczną „Zdrowy kręgosłup dla Polski”. Powstała ona na podstawie wieloletniego doświadczenia prof. nadzw. dr. hab. n. med. Roberta Gasika w pracy z osobami ze schorzeniami narządu ruchu, który na co dzień kieruje Kliniką i Polikliniką Neuroortopedii i Neurologii oraz Kliniką Reumoortopedii Instytut Reumatologii w Warszawie.
Członkowie rady programowej kampanii i jej inicjatorzy zechcieli skorzystać z platformy dyskusyjnej „Pulsu Medycyny” Dialog dla Zdrowia, aby omówić skalę problemu oraz wyznaczyć najważniejsze kierunki działania. W spotkaniu, które odbyło się 23 czerwca w siedzibie redakcji, wzięli udział: prof. Robert Gasik, kierownik Kliniki i Polikliniki Neuroortopedii i Neurologii oraz Kliniki Reumoortopedii Instytut Reumatologii w Warszawie, prof. Maciej Tęsiorowski, prezydent Polskiego Towarzystwa Chirurgii Kręgosłupa, prof. Paweł Małdyk, konsultant krajowy w dziedzinie ortopedii i traumatologii narządu ruchu, prof. Wojciech Kloc z Polskiego Towarzystwa Chirurgii Kręgosłupa, Dominika Tuzinek-Szynkowska, wiceprezes Fundacji na Rzecz Zdrowego Starzenia Się, dr Filip Raciborski, kierownik Zakładu Epidemiologii i Promocji Zdrowia Instytutu Reumatologii, Adam Linka, kierownik ds. relacji zewnętrznych Johnson & Johnson Medical Devices w Polsce, Marzena Kulis, dyrektor generalny Johnson & Johnson Medical Devices w Polsce, prof. Józefina Hrynkiewicz, socjolog, posłanka na Sejm RP, dr Lidia Gądek, specjalista medycyny rodzinnej, poseł na Sejm RP.Prof. Robert Gasik: Pragnę zaznaczyć, że kampania „Zdrowy kręgosłup dla Polski” powstała nie tylko z mojej inicjatywy, ale też wielu osób, które postanowiły wziąć udział w pracach pod tym wspólnym hasłem. Ja mogę sobie przypisać jedynie rolę motoru, który troszeczkę zaczął napędzać i przyspieszać działania. Ta aktywność powstała w związku z przemyśleniami środowiska lekarskiego, które widzi siebie nie tylko w roli wykonawców woli polityków, ale też jako twórców systemu opieki zdrowotnej oraz profilaktyki chorób kręgosłupa. Chcemy nie tylko wskazywać niedostatki systemu, ale pracować tak, by naprawiać rzeczywistość od samych podstaw. Problem chorób kręgosłupa jest spychany w Polsce na margines, w związku z tym potrzebna jest aktywność, która wykracza poza aktywność urzędniczą. Starania towarzystw lekarskich i stowarzyszeń pacjentów okazują się niewystarczające, dlatego należy je wesprzeć. Uznaliśmy, że jedynym sposobem osiągnięcia tego celu jest zbieranie rzetelnych informacji na temat skali problemu, jakim są choroby kręgosłupa dla opieki zdrowotnej, jak bardzo obciążają one budżet państwa i co najważniejsze, jak poszerzenie wiedzy na ich temat może poprawić stan zdrowia Polaków. Drugim etapem naszych działań będzie edukacja służąca profilaktyce chorób kręgosłupa oraz poprawiająca poziom wiedzy osób już chorujących, a także edukacja lekarzy i osób podejmujących decyzje dotyczące opieki zdrowotnej w Polsce. Prof. Wojciech Kloc: Dlaczego chcemy zwrócić uwagę właśnie na zdrowie kręgosłupa? Człowiek nie może bez niego funkcjonować, stanowi on ochronę dla rdzenia i nerwów. Każde schorzenie kręgosłupa może doprowadzić do ciężkiego uszkodzenia neurologicznego, które na pewnym etapie staje się nieodwracalne. Schorzenia kręgosłupa są narastające i pod wpływem leczenia zachowawczego pewne zmiany możemy zatrzymać, zmniejszyć dolegliwości bólowe. Chorzy, którzy wymagają leczenia operacyjnego, stanowią tylko 1 proc. wszystkich cierpiących na bóle kręgosłupa. Natomiast bardzo trudno jest znaleźć w polskich podręcznikach dla lekarzy i studentów przygotowujących się do specjalizacji wskazania do leczenia operacyjnego. Powszechność występowania chorób kręgosłupa jest ogromna. Przyjmuje się, że 80 proc. ludzi przynajmniej raz w życiu odczuwa dolegliwości ze strony kręgosłupa, u 20 proc. są one przewlekłe. Wiedza na temat możliwość pomocy tym chorym okazuje się niewystarczająca. Prof. Maciej Tęsiorowski: Stawy kręgosłupa są takie same, jak stawy w pozostałych częściach narządu ruchu. Mamy bardzo wiele hipotez na temat przyczyn występowania choroby zwyrodnieniowej kręgosłupa, ale jej etiologia nie jest do końca znana. Mówi się o pewnych obciążeniach na tle genetycznym, na tle mechanicznym, biomechanicznym, o przyczynach wynikających z niestabilności w obrębie kręgosłupa. Wiemy, że problem zaczyna się w drugiej dekadzie życia, potem narasta i w wieku 40-50 lat dotyczy prawie 50 proc. ludzi czynnych zawodowo. Jest to jedna z najczęstszych przyczyn zwolnień lekarskich. Odsetek ten rośnie wraz z procesem starzenia się. W społeczności w wieku pomiędzy 60-65 rokiem życia dotyka ok. 70-80 proc. osób. Nawyk wieloletniego siedzenia spowoduje, że wszyscy będziemy mieli dolegliwości ze strony kręgosłupa, a w pewnym momencie skończy się to leczeniem operacyjnym. Pierwszą i podstawową konsekwencją choroby zwyrodnieniowej jest ból. 70 proc. bólu, jaki odczuwamy w ciągu życia to ból wywołany przez schorzenia narządu ruchu. Potem następuje ograniczenie ruchomości, bo stawy zwyrodniałe przestają właściwie pracować. W kolejnym etapie zmiany mogą doprowadzić do różnych dolegliwości neurologicznych, a nawet do uszkodzeń nerwów rdzeniowych i ogona końskiego, prowadząc do ograniczenia możliwości chodzenia i do chromania przystankowego. W konsekwencji powoduje to niestety inwalidztwo. Problem przyspieszają obciążenia związane z ciężką pracą fizyczną, niezdrowy tryb życia, nadwaga. W pewnych jednostkach chorobowych decyduje też płeć, np. w osteoporozie. Adam Linka: Coraz częściej mówi się, że choroby narządu ruchu stają się poważnym wyzwaniem dla zdrowia publicznego w Polsce. Odpowiedzmy sobie zatem na pytanie: czy i w jakim stopniu choroby kręgosłupa są w Polsce problemem? Aby znaleźć odpowiedź na to pytanie, przeanalizowaliśmy publicznie dostępne dane Narodowego Funduszu Zdrowia w zakresie świadczeń zdrowotnych udzielonych w Polsce osobom z rozpoznaniem chorób kręgosłupa w latach 2010-2013. Według tych danych, ekstrapolowanych na całą populację Polski, odsetek tych pacjentów wynosi 17 proc. A zaznaczam, że mówimy o poważniejszych schorzeniach kręgosłupa, takich, które są leczone w ramach systemu Jednorodnych Grup Pacjentów H-51 i H-52. Gdy przełożymy dane procentowe na wartości bezwzględne, otrzymujemy 6,5 mln osób. Czy to jest duży problem? Porównajmy to z innymi obszarami terapeutycznymi — o dużym problemie w zakresie zdrowia publicznego, wręcz o epidemii mówi się np. w przypadku cukrzycy, gdzie liczba chorych szacowana jest na 3 mln, i zgadzamy się wszyscy, że jest to poważny problem. Choroby kręgosłupa występują ponad dwukrotnie częściej, a nikt o tym nie mówi. Tymczasem ich koszty pośrednie — zwolnienia lekarskie, renty itd. — są ogromne, liczone w miliardach złotych w skali roku, według danych ZUS. Przypominam, że dane, na które się powołujemy, obejmują jedynie „poważniejsze” schorzenia kręgosłupa. Gdyby uwzględnić w naszej dyskusji wszystkie osoby z jakimikolwiek dolegliwościami ze strony kręgosłupa, to liczba pacjentów wzrosłaby dwukrotnie i okazałoby się, że na choroby kręgosłupa cierpi w Polsce 1/3 populacji. W ostatnich czterech latach odsetek chorych wzrósł m.in. z powodu starzenia się społeczeństwa. 20,2 proc. społeczeństwa polskiego to osoby powyżej 60. roku życia, czyli blisko 8 mln. Średnia Unii Europejskiej, do której dramatycznie szybko się zbliżamy, wynosi 24 proc. Każdy demograf zgodzi się, że w roku 2025 udział osób 60+ w ogólnej populacji Polaków będzie wynosił 25 proc., a pięć lat później — 30 proc. Liczba chorych ze schorzeniami kręgosłupa będzie więc nieuchronnie rosła. Wspomniane 17 proc. to dopiero wierzchołek góry lodowej. Jeśli rośnie odsetek chorych i odsetek hospitalizacji, to powinny rosnąć wydatki na leczenie, ale z analizowanych danych wynika, że maleją, może nie dramatycznie, ale jednak. Chorzy czekają też długo na świadczenia. Czas oczekiwania na oddziałach chirurgii ortopedycznej w przypadkach pilnych wynosi średnio 48 dni, a w przypadkach stabilnych 165 dni. Na neurochirurgii czas oczekiwania jest bardzo podobny: w przypadkach pilnych 40 dni, a w przypadkach stabilnych 154 dni.Prof. Maciej Tęsiorowski: Przypadki o których pan mówił, to są grupy H-51 i H-52, czyli leczenie operacyjne. W 2013 roku leczenie tych chorych zostało wycenione na pół miliarda, tyle dostaliśmy pieniędzy do szpitali. Nie mówię tu o tym, czy to jest wystarczające, ale chciałbym podkreślić, że są to tylko koszty pobytu i procedur zabiegowych, nie ma tam ujętego leczenia zachowawczego, farmakologicznego, gdzie podstawowym lekiem w chorobie zwyrodnieniowej jest leczenie przeciwbólowe. Czyli nie mamy wszystkich danych. Gdyby tak dobrze policzyć wszystkie koszty bezpośrednie, to myślę, że dałoby to dwa razy wyższą kwotę.Dominika Tuzinek-Szynkowska: Problemem jest również to, że schorzenia kręgosłupa są często postrzegane nie jako choroba, ale jako np. efekt starzenia się, a więc coś naturalnego, co przychodzi z wiekiem. Ludzie nie myślą, że to należy leczyć. Choć jako fundacja nie mamy takich badań, ale jest to widoczne w wielu rozmowach z seniorami. Mówią oni „starzejemy się, więc musi boleć”. Trochę lepiej wygląda to w miastach, gdzie jest większy dostęp do edukacji i rehabilitacji, dzięki czemu pacjenci są bardzie świadomi.Dr Filip Raciborski: Do tej pory przytaczaliśmy dane z NFZ, czyli dotyczące osób, które trafiły do systemu publicznej opieki zdrowotnej. To jednak nie daje pełnego obrazu sytuacji. Dlatego warto sięgnąć po inne źródła informacji. Z danych Głównego Urzędu Statystycznego wynika, że ból pleców wymienia się jako najczęściej występujące schorzenie w populacji osób dorosłych. Wśród kobiet tego rodzaju problemy zdrowotne deklaruje 24 proc., a wśród mężczyzn 18,5 proc. Z kolei na ból szyi uskarża się 14,5 proc. kobiet i 8,2 proc. mężczyzn. U jednej osoby może występować wiele schorzeń, więc te dane częściowo się nakładają, ale i tak mówimy o grupie blisko 7 mln osób, które deklarują dolegliwości ze strony pleców i ponad 3,5 mln zgłaszających bóle szyi. Zgodnie z powszechną wiedzą, występowanie tych schorzeń jest silnie uzależnione od wieku — im osoba starsza, tym większe ryzyko dolegliwości ze strony kręgosłupa. U osób powyżej 70. roku życia blisko 40 proc. deklaruje ból pleców. Ale również w młodszych grupach tego rodzaju dolegliwości są powszechne. Na przykład w grupie 20-29 lat to blisko 15 proc., a 30-39 lat już ponad 23 proc. Problemy zdrowotne przekładają się nie tylko na jakość życia, ale również między innymi na zdolność do pracy. Absencje chorobowe spowodowane chorobami kręgosłupa, według danych ZUS za 2014 rok, wynosiły blisko 31 mln osobodni. Łącznie z tego powodu wystawiono 2,5 mln zwolnień lekarskich, co stanowiło 14,5 proc. ogółu wystawionych zaświadczeń lekarskich w 2014 r. Możemy sobie wyobrazić, jakie koszty to generuje dla systemu zabezpieczeń społecznych i gospodarki. Jeśli nałożymy na to zachodzące procesy demograficzne — szczególnie starzenie się populacji — to dalsze perspektywy są mało optymistyczne. Jeżeli nie zostaną podjęte żadne działania, to problem z roku na rok będzie się nasilał. Dlatego tak ważna jest profilaktyka, wiedza i edukacja. Prof. Robert Gasik: Dlatego właśnie ujęliśmy to wszystko w celach naszej działalności. Zaczynamy od pozyskiwania informacji z danych ogólnie dostępnych oraz niezależnych badań. Następnie chcemy przekazywać tę wiedzę nie tylko pacjentom i lekarzom, ale także decydentom i instytucjom, które wpływają na politykę zdrowotną. Bardzo mi zależy na tym, by nie postrzegano nas jako recenzentów. Chcemy na zasadach partnerskich wspomagać wszystkie ww. środowiska w propagowaniu działań profilaktycznych oraz poprawie jakości opieki zdrowotnej w grupie pacjentów objętych naszym szczególnym zainteresowaniem.Dr Lidia Gądek: Jestem politykiem, ale też praktykującym lekarzem. Pracuję w poradni poz, jestem specjalistą medycyny rodzinnej, chorób wewnętrznych i lekarzem medycyny pracy, więc temat chorób kręgosłupa pojawia się we wszystkich obszarach mojej działalności medycznej. Chciałabym zwrócić uwagę, abyśmy nie zawężali problemu do kwestii demograficznych i starzejącego się społeczeństwa. W praktyce lekarza rodzinnego z bólami kręgosłupa zgłaszają się coraz częściej nastolatki, że nie wspomnę o dwudziestokilkulatkach, którzy rozpoczynają pracę zawodową i okazuje się, że ich układ ruchu nie jest przystosowany do tego rodzaju wysiłku. Potwierdzam, że coraz więcej zwolnień wystawiamy z powodu chorób układu ruchu, więcej niż np. z powodu chorób układu krążenia lub wszystkich innych razem wziętych. Nie mówiliśmy jeszcze o kwestii rehabilitacji, a jest to największym problemem w naszej ochronie zdrowia i dążymy do tego, aby to zmienić. Zaczęłam mówić o młodzieży, ale problem mamy już z dziećmi. Przy bilansie dziecka zdrowego rozpoznajemy bardzo dużo nieprawidłowości w zakresie budowy kręgosłupa i całego układu ruchu. Problem jest poważny, ponieważ w Polsce tzw. powiatowej nie mamy co z tymi dziećmi zrobić. Wspólnie z samorządami organizujemy ćwiczenia korekcyjne w szkołach. NFZ nie tyle nie chce kontraktować ćwiczeń rehabilitacyjnych dzieci, co poradnie rehabilitacyjne nie mają specjalistów, którzy mogliby się tym zająć. Jest rehabilitacja wczesnodziecięca, a potem jest pustka. Następnie mamy rehabilitację w wieku produkcyjnym i senioralnym, o czym już państwo mówili. Dane dotyczące hospitalizacji nie odzwierciedlają trendów, które występują w Polsce, bo tak naprawdę 95 proc. pacjentów zostaje w poz, część we wspólnych konsultacjach z AOS. Ośmielam się postawić tezę, że osób z chorobami kręgosłupa jest więcej niż 7 mln. Biorąc pod uwagę tylko statystyki mojego poz, w którym leczymy 24 tysiące pacjentów, to odnotowujemy zachorowalność na poziomie 35 proc. Chciałabym zaprosić panów profesorów do wypracowywania wspólnie z lekarzami rodzinnymi standardów postępowania w schorzeniach kręgosłupa dla lekarzy poz. Jeżeli chodzi o profilaktykę, to mamy nadzieję uchwalić ustawę o zdrowiu publicznym na drugim lipcowym posiedzeniu Sejmu. Są też płaszczyzny, w których nie trzeba zmian ustawowych, wystarczy trochę inicjatyw. Zorganizowaliśmy dwie akcje, które już procentują. Dzięki akcji „Stop zwolnieniom z WF” uzyskaliśmy m.in. to, że minister edukacji wydała rozporządzenie, mówiące o tym, że od przyszłego roku dziecko nie będzie oceniane za „wyczyny fizyczne”, ale za to, że bierze udział w ćwiczeniach dostosowanych do jego możliwości i potrzeb. Drugim obszarem, którym się zajęliśmy, jest walka z posiłkami śmieciowymi w szkole. Trzecie działanie to stworzenie płaszczyzny współpracy z samorządami, aby pieniądze, które mają one w swoich budżetach na programy profilaktyczne, nie dotyczyły tylko tych projektów, które i tak refunduje NFZ, lecz przeznaczane były na programy związane z aktywnością ruchową. Bo mamy tzw. zastanych pacjentów. Kiedy mówię pacjentce, że trzeba się ruszać, to słyszę, że jak ugotuje obiad, zajmie się wnuczką to ma dużo ruchu. Tłumaczę, że to nie jest ruch, tylko ciężka praca... Na pewno daleka droga przed nami, dlatego że łatwiej mówi się o chorobach krążenia, o onkologii, ale trudniej o chorobach, które bolą, ale na nie się nie umiera.Prof. Wojciech Kloc: Dziękuję pani poseł za bardzo trafne uwagi. Rozmawiając w gronie specjalistów, mamy prawo nie wiedzieć, co się dzieje w poz. Dlatego to forum jest potrzebne, aby zbliżyć do siebie te dwie płaszczyzny i znaleźć porozumienie. Dr Lidia Gądek: Musimy jeszcze wspólnie działać w kierunku wykorzystania środków w budżetach ZUS-u i KRUS-u, które są przeznaczone na rehabilitację medyczną. To są duże pieniądze, które stale nie są wykorzystywane. Przedstawiciele tych instytucji proszą o więcej informacji na ten temat, że jest taka możliwość. Część lekarzy nie wie, że może z tego skorzystać.Dominika Tuzinek-Szynkowska: Fundacja również rozmawiała z przedstawicielami ZUS na temat wsparcia komunikacji do lekarzy i pacjentów. ZUS w ramach tego funduszu realizuje ciekawe programy, jednak często napotyka na barierę w dotarciu do pacjentów i lekarzy. A szkoda…Prof. Robert Gasik: Do dzisiejszego dnia czuliśmy się osamotnieni w naszej aktywności, ale słowa pani poseł świadczą o tym, że mamy zbliżone spojrzenie na profilaktykę i poprawę opieki nad pacjentami z chorobami kręgosłupa. To nas bardzo cieszy i z przyjemnością będziemy wspomagali wszelkie aktywności osób i instytucji decydujących o polityce zdrowotnej. Problem polega jednak na tym, że te wszystkie oficjalne aktywności gdzieś się rozpraszają. W efekcie nadal jest bardzo dużo do zrobienia w zakresie profilaktyki, leczenia zachowawczego i chirurgicznego pacjentów z chorobami kręgosłupa. Tymi problemami chcemy się zajmować w ramach akcji „Zdrowy Kręgosłup dla Polski”. Jednym z wielu przykładów jest specjalistyczne leczenie głównego objawu chorób układu ruchu, tzn. bólu. Dostępność do tego leczenia jest niewystarczająca. Bardzo mało placówek zajmuje się leczeniem bólu układu ruchu. Ból jest objawem, ale nieleczony wchodzi w mechanizmy utrwalania i przestaje być tylko objawem. Inaczej mówiąc, jeżeli leczenie się przedłuża, może dojść do sytuacji, w której wyleczymy chorobę podstawową, a ból pozostanie. W pierwszych trzech stopniach drabiny analgetycznej w są ważne grupy leków, takie jak niesteroidowe leki przeciwzapalne, bardzo istotne w leczeniu bólu rozwijającego się w przebiegu chorób układu ruchu. Leczenie tymi lekami z zasady likwiduje dolegliwości pacjentów. Nadal jednak pozostaje bardzo duża grupa osób z przewlekającym się bólem, niepoddającym się leczeniu farmakologicznemu. Wymagają one specjalistycznego leczenia bólu metodami chirurgicznymi minimalnie inwazyjnymi. Obecnie tacy pacjenci zostają bez odpowiedniej pomocy. Świadomość potrzeby leczenia bólu to kwestia edukacji lekarzy, ale i pacjentów, aby umieli od nich wymagać stosowania skutecznych rodzajów terapii. Prof. Józefina Hrynkiewicz: Bardzo dziękuję za zaproszenie na tę debatę. Nawet nie zdajemy sobie sprawy, jak bardzo jest ona ważna. Dziękuję prof. Gasikowi, że ten temat podejmuje i stara się dotrzeć z nim do szerszego grona. Myślę, że najważniejsze dzisiaj jest zdrowie dzieci i młodzieży. Wśród problemów zdrowotnych uznawanych przez Ministerstwo Zdrowia za kluczowe nie ma chorób kręgosłupa czy chorób narządu ruchu. Oczywiście, ważne jest zwalczanie otyłości, profilaktyka i leczenie cukrzycy, stan zdrowia jamy ustnej, poprawa dostępności gwarantowanych świadczeń z zakresu rehabilitacji, ale tylko dla dzieci od 0 do 6 lat. Tymczasem jeśli chodzi o zniekształcenia kręgosłupa, to według danych resortu zdrowia dotyczą one 18,3 proc. dzieci od 0 do 14 lat. Co roku przybywa 40 tys. dzieci, które mają uszkodzony kręgosłup. Jeśli chodzi o zalecenia dla pielęgniarki i higienistki, to ma ona dbać o wyżywienie. Tymczasem wyżywienie w żłobkach, przedszkolach i szkołach jest niskiej jakości. To ma ogromne znaczenie dla rozwoju układu kostnego. Dbałość o wyżywienie w placówkach edukacyjnych jest szczególnie ważna dla tych dzieci, które często nie mają go odpowiednio zapewnionego w domu. Według badań GUS, w 20 proc. gospodarstw domowych dochody na osobę (wg dostępnych danych) nie przekraczają 400 zł na osobę. W tych rodzinach główne pożywienie to pieczywo, ziemniaki i margaryna. Z tych produktów trudno ukształtować dobry kościec czy kręgosłup. Mamy tu do czynienia z zaniedbaniami, które są poza interwencją medyczną. Tu potrzebne są bardzo szerokie działania. Inicjatywa, którą państwo podejmujecie, jest niezwykle ważna dla medycyny pracy, dla nieistniejącej medycyny szkolnej. Powinniśmy się zwrócić do sejmowej Komisji Zdrowia, aby wystosowała do ministra zdrowia dezyderat dotyczący tego, by choroby kręgosłupa i wszystko, co wiąże się z ich profilaktyką było zaliczone do kluczowych działań resortów zdrowia i edukacji. Potrzebne są bardzo szerokie działania upowszechniające wysokiej jakości zajęcia WF w szkołach oraz upowszechniające znaczenie sportu. To jest naprawdę niezwykle ważne, bo skutki tych chorób mogą być nie tylko bolesne, ale też bardzo kosztowne.Dr Filip Raciborski: Zgadzam się, że profilaktyka wśród dzieci i młodzieży to jeden z priorytetów, ale nie możemy zapominać też o innych grupach. Szczególną uwagę należy zwrócić na osoby pracujące. Wydaje się, że dzięki współpracy z pracodawcami jesteśmy w stanie skutecznie do nich dotrzeć i zaproponować nowe rozwiązania z zakresu profilaktyki, które przyczynią się do zmniejszenia ryzyka schorzeń i dolegliwości ze strony kręgosłupa. Obecnie Instytut Rozwoju Służb Społecznych wraz z Fundacją na rzecz Zdrowego Starzenia się rozpoczął pracę nad projektem, którego celem jest właśnie opracowanie tego rodzaju narzędzi. Zgodnie z założeniami, ma to być rozwiązanie tanie i proste do zaimplementowania w zakładach pracy. Opracowywany system będzie zawierał między innymi moduł screeningowy, który pozwoli wcześnie zidentyfikować osoby potrzebujące specjalistycznej pomocy. Pozostali pracownicy będą korzystać z modułu edukacyjnego opartego na rozwiązaniach e-lerningowych oraz społecznościowych. Treści edukacyjne będą obejmować między innymi zasady ergonomii miejsca pracy, ćwiczenia usprawniające i zmniejszające dolegliwości bólowe oraz ogóle zasady zdrowego i aktywnego życia. Celem projektu jest, by opracowane rozwiązania można było łatwo i niewielkim nakładem środków zastosować w miejscu pracy. Jednym z kluczowych warunków powodzenia tego rodzaju przedsięwzięć jest zaangażowanie i chęć współpracy ze strony pracowników. Projekt ma między innymi pokazać, ile dzięki temu rozwiązaniu pracodawca może zaoszczędzić na zmniejszeniu absencji chorobowej oraz ograniczeniu nieefektywnej obecności w pracy. Doświadczenia z innych krajów, np. z Hiszpanii, pokazują, że dobrze skonstruowany system wczesnej diagnostyki, edukacji i pomocy w powrocie na rynek pracy przynosi wymierne korzyści właśnie między innymi w spadku absencji chorobowej. Korzyści z tego tytułu jedenastokrotnie przewyższyły w Hiszpanii poniesione nakłady.Marzena Kulis: Tak, tego nie załatwi tylko decydent, ministerstwo, płatnik. Musi się włączyć szkoła, pracodawca, lekarz, rodzina. Choroby kręgosłupa to problem, który może rozwiązać tylko współpraca wielu gremiów.Wydaje się nieuniknione doprowadzenie do konsensusu wszystkich środowisk, które są w tę tematykę zaangażowane. Pojedyncze, nieskoordynowane działania wszystkich tych grup nie odniosą takiego efektu, jaki może przynieść stworzenie rozwiązań, które z tym problemem zdrowotnym zmierzą się w sposób systemowy, metodyczny i kompleksowy. Prof. Paweł Małdyk: Chciałbym zaproponować rozwiązanie, które sprawdziło się w ortopedii. Stworzyliśmy mianowicie zasady postępowania. Nie standardy, bo lekarze europejscy opowiedzieli się przeciwko standardom. Powiedzieli, że są mistrzami, a nie maszynami. W tych zasadach można zawrzeć to wszystko, jak należy postępować w pediatrii, a jak w przypadku dorosłych pacjentów. Wiadomo, że większość chorych nie od razu przyjdzie do ortopedy czy chirurga, najpierw przyjdzie do lekarza rodzinnego. Jeśli te spisane zasady się rozpowszechni we wszystkich grupach, które się zajmują chorobami kręgosłupa, to jestem przekonany, że to zacznie działać. Jeśli jeszcze wyśle się ten dokument do Ministerstwa Zdrowia i zostanie zaakceptowany, to stanie się pewnego rodzaju prawem. Lekarze powołują się na takie dokumenty i do tego się przywiązują, gdyż ułatwia to pracę. Jest to bardzo ważne, gdyż specjalistów zajmujących się chorobami kręgosłupa jest wielu. Dr Filip Raciborski: Wszystkie wymienione przez państwa kwestie są bardzo ważne, ale nie można zapomnieć o edukacji samego społeczeństwa. To nie dzieci wypisują zwolnienia z WF, ale ich rodzice, którzy akceptują tę sytuację. Często przykład, jaki dają swoim pociechom w domu, daleko odbiega od ideału. Pamiętajmy, że dzieci powielają znaczną część postaw i zachowań, jakie spotykają w domu. Rodzice powinni własnym przykładem demonstrować zasady zdrowego odżywiania się, aktywności fizycznej itd. Dzięki temu nie tylko sami będą zdrowsi, ale ich dzieci wyniosą z domu zdrowe nawyki. Jeśli tego zabraknie, to obawiam się, że nawet najlepsze rozwiązania systemowe, które niewątpliwe są bardzo potrzebne, będą mało efektywne.Dominika Tuzinek-Szynkowska: Problemem jest dotarcie do rzetelnej informacji, podanej w sposób przystępny dla pacjentów i ich rodzin. Na pierwszy rzut oka informacji jest bardzo wiele. Wystarczy w Internecie wpisać hasło „choroby kręgosłupa” i otwiera się wiele stron. Niestety, często ich zawartość merytoryczna jest bardzo niska lub są to informacje bardzo specjalistyczne. Jest bardzo potrzebne systemowe podejście do chorób kręgosłupa. Jeśli system ma być efektywny i skuteczny, to musi się w nim znaleźć element odpowiedzialny za komunikację, dotarcie do pacjenta. Często zainteresowani nie wiedzą, że mają możliwości skorzystania z określonych świadczeń czy dostępu do wiedzy. Świetnym przykładem jest kwestia związana z działalnością ZUS, który ma pieniądze na rehabilitację, ale ma problem z dotarciem do pacjentów, którzy mogliby z tego skorzystać. Jeśli spojrzymy na system szeroko pojętej ochrony zdrowia i profilaktyki, to najniżej wyceniany jest jego ostatni element, jakim jest dotarcie do beneficjenta — klienta, pacjenta. Wiele dobrych, wartościowych programów poległo właśnie na tym elemencie, bo albo komunikacja była szczątkowa, albo niezrozumiała, albo wykorzystująca przestarzałe, drogie i nieefektywne narzędzia komunikacji społecznej. Jeśli zaprojektujemy supersamochód, ale nikt o nim nie będzie wiedział, to nikt z niego nie skorzysta. Efekt jest taki, jakby samochodu nigdy nie było.Prof. Robert Gasik: Mówimy o tym, aby zachęcić ludzi do działania. Wymyśliliśmy inną formułę — sami to działanie podejmiemy, bo łatwiej kogoś zaprosić do aktywności, niż powiedzieć „zróbcie to od początku”. O głównych celach już wspomniałem. W obszarze naszych zainteresowań jest również ergonomika, którą ma się zająć nieobecna dziś w naszym gronie pani prof. Celina Pezowicz, czy medycyna pracy — w tych zagadnieniach pomoże nam pani dr Joanna Bugajska. Najbliższe miesiące poświęcimy na wyciąganie wniosków — kilka z dzisiejszego spotkania wymaga wpisania do naszej działalności. Ale cały plan pracy już mamy opracowany — z datami rozpoczęcia i zakończenia aktywności.Adam Linka: Dopiszmy jeszcze do tych działań zasoby ludzkie i finansowe, aby realizacja tych planów była możliwa. Bo może powstać kolejny narodowy plan, tym razem walki z chorobami kręgosłupa, ale dopóki jest wyłącznie na papierze, bez alokowanych zasobów ludzkich i finansowych na jego realizację, to niewiele da się zmienić.
Dostęp do tego i wielu innych artykułów otrzymasz posiadając subskrypcję Pulsu Medycyny
- E-wydanie „Pulsu Medycyny” i „Pulsu Farmacji”
- Nieograniczony dostęp do kilku tysięcy archiwalnych artykułów
- Powiadomienia i newslettery o najważniejszych informacjach
- Papierowe wydanie „Pulsu Medycyny” (co dwa tygodnie) i dodatku „Pulsu Farmacji” (raz w miesiącu)
- E-wydanie „Pulsu Medycyny” i „Pulsu Farmacji”
- Nieograniczony dostęp do kilku tysięcy archiwalnych artykułów
- Powiadomienia i newslettery o najważniejszych informacjach