Nie trzeba być sympatykiem PRL-u
Idąc tym tropem myślenia, należałoby sądzić, że ludzie ci generują koszty i nie chcą legalizacji współpłacenia. A są to ludzie biedni i starsi nie z własnej woli. Ludzie, którzy pracowali w czasach PRL-u, płacili składki na ubezpieczenie do ZUS i za to mieli zapewnione świadczenia, a w tym prawo do korzystania z bezpłatnej opieki zdrowotnej, a po uzyskaniu uprawnień rentowych i emerytalnych także prawo do bezpłatnych leków. Mieli gwarancję państwa. Niestety, ludziom tym odebrano w sposób radykalny nabyte uprawnienia, spotkał ich zawód ze strony państwa, zabrakło poszanowania nabytych uprawnień.
Wprowadzono reformę. Powstały kasy chorych i tendencje redukcyjne w uprawnieniach ubezpieczonych. Następnie dopuszczono do zniszczenia systemu, który na pewno nie był doskonały, ale istniała nadzieja, że zacznie funkcjonować. Ze względów politycznych i interesów niektórych grup powstał NFZ, system zupełnie nieracjonalny, niezgodny z konstytucją - co stwierdził Trybunał Konstytucyjny. System skomplikowany, drogi, niewydolny, biurokratyczny, z aroganckim limitowaniem i reglamentowaniem świadczeń zdrowotnych. Ubezpieczonym utrudniono, a nawet uniemożliwiono dostęp do świadczeń zdrowotnych, do niektórych programów terapeutycznych, a na listach leków refundowanych od 7 lat nie pojawiły się nowe cząsteczki. A bez refundacji cen leków wiele nawet nie tylko nowoczesnych terapii jest po prostu niedostępnych dla pacjentów w III Rzeczypospolitej. (...)
Źródło: Puls Medycyny
Podpis: dr n. med. Zdzisław Zgryźniak; specjalista chorób dziecięcych, Opole