Nikt nie promuje dobrych menedżerów

Karolina Stępień
opublikowano: 15-09-2004, 00:00

O zarządzaniu placówkami ochrony zdrowia z prezesem Stowarzyszenia Menedżerów Opieki Zdrowotnej Markiem Wójtowiczem rozmawia Karolina Stępień.

Ten artykuł czytasz w ramach płatnej subskrypcji. Twoja prenumerata jest aktywna
- Resort zdrowia zaczyna wysyłać sygnały, że możliwe jest ponowne, częściowe oddłużenie szpitali publicznych. Czy to dobre rozwiązanie?

- Kolejne oddłużenie szpitali "jak leci", bez wnikania w przyczyny długów, byłoby błędem zniechęcającym dobre zespoły zarządzających do oszczędzania, a na dodatek - naszego państwa na to nie stać. Dlatego wymyślono projekt ustawy o pomocy publicznej i restrukturyzacji, która miałaby spowodować, że wspomaganie z budżetu byłoby cywilizowane i oparte na pewnych racjonalnych przesłankach. Taka ustawa byłaby jednak tylko leczeniem objawów i tak naprawdę głównym powodem zaproponowania tego projektu przez rząd jest zdjęcie z samorządów odpowiedzialności finansowej za długi szpitalne. Sama choroba ?zadłużeniowa" jest wywołana zbyt niskim finansowaniem świadczeń zdrowotnych, brakiem płacenia za usługi nadlimitowe oraz wzrastającą liczbą hospitalizacji, które dla pacjentów są tańszym rozwiązaniem (bezpłatne leki i wyżywienie) niż leczenie ambulatoryjne.

- Dlaczego ustawa o restrukturyzacji służby zdrowia stwarza tyle kontrowersji?

- Wejście w spółki to wejście w świat określonych przepisów kodeksu prawa handlowego, który dokładnie określa, jak ma zachowywać się zarząd w różnych sytuacjach. W kodeksie nie ma ani słowa, że dla dobra chorego trzeba go przyjąć, bo np. może stracić życie. W kodeksie jest zapisane, że jeśli spółka notuje straty i zmierza do upadłości, to nawet gdyby było 1000 albo milion osób czekających na pomoc, zarząd ma jechać do sądu i złożyć wniosek o upadłość. Mamy zatem dylemat moralny: czy iść w spółki z nieuniknioną, niekontrolowaną przez polityków zdrowotnych upadłością wielu placówek czy raczej najpierw poprawić system finansowania usług, zapewnić płacenie za nadlimity, a dopiero potem zachęcać SP ZOZ-y do przekształceń.

- Czy ZOZ powinien funkcjonować jako przedsiębiorstwo rynkowe?

- W normalnych warunkach finansowania rynku, kiedy ceny oferowane przez płatnika są adekwatne do kosztów, jakie się ponosi, to nie miałoby żadnego znaczenia i nie stanowiłoby zagrożenia. Nie miałoby znaczenia, czy zakład jest prowadzony przez spółkę, czy nadal jest SP ZOZ-em podlegającym samorządowi terytorialnemu. Autorzy projektu przewidującego przekształcanie zakładów w spółki uważają, że zdyscyplinują zarządy i jeszcze bardziej obniżą koszty, ale kosztów funkcjonowania placówek ochrony zdrowia obniżyć się już tak bardzo nie da. Można powiedzieć, że idea spółek w obecnym momencie byłaby zagrożeniem, ponieważ szpitalne spółki od razu stałyby się firmami deficytowymi, a za te deficyty odpowiadałyby właśnie zarządy. Jako prezes zarządu spółki musiałbym odpowiadać przed sądem za nie swoje winy, za błędy legislacyjne tych "z góry", za wieloletnie zaniedbania polityki inwestycyjnej. Dlaczego?

- Czy mechanizm konkurencji między spółkami prawa handlowego nie wywrze negatywnego wpływu na etykę medyczną?

- Konkurencja była wpisana w pomysł reformy i ona istnieje już teraz, oczywiście kontrolowana i stymulowana przez płatnika. Zmiana statusu ZOZ-u z jednostki samorządowej w spółkę nic tu nie zmieni. Natomiast zmieni się rzeczywiście podejście do pacjenta i wykonywanej dla niego usługi zdrowotnej. Będzie bardziej bezwzględne, bardziej odhumanizowane: najpierw padnie pytanie o ubezpieczenie albo źródło zapłaty za usługę, a dopiero potem pytanie o to, co go boli.

- Mówi się, że zarządzanie placówką medyczną przez zawodowych menedżerów jest korzystniejsze.

- Placówkami medycznymi - zgodnie z prawem - powinni kierować menedżerowie, którzy posiadają dyplom co najmniej rocznych podyplomowych studiów zarządzania służbą zdrowia. Znaczna część z nich wywodzi się ze środowiska lekarskiego, ale też spory odsetek ma dyplomy prawników, ekonomistów, inżynierów. Część menedżerów łączy wykonywanie zawodu lekarza, prawnika, ekonomisty ze stanowiskiem dyrektora, co jest złe, moim zdaniem, bo nie daje czasu na porządne wywiązywanie się z każdego z tych zadań. Ale z drugiej strony daje bezpieczeństwo socjalne wobec bardzo wysokiego ryzyka utraty pracy na stanowisku dyrektora.

- Jak pana zdaniem powinno wyglądać profesjonalne zarządzanie służbą zdrowia?

- Na poszczególnych poziomach zarządzania takie funkcje powinni pełnić ludzie, którzy są do tego przygotowani merytorycznie i oprócz tego mają określone tzw. przywódcze cechy osobowości, pozwalające wywierać skuteczny wpływ na podwładnych. To nie oznacza, że nie ma u nas takich osób - u nas nie ma warunków, by te osoby promować.
Przez pewien czas zamierzano wprowadzić kontrakty menedżerskie w ochronie zdrowia, ale ta idea upadła. Co więcej, prawie każda zmiana na stanowiskach politycznych przynosi zmiany na stanowiskach kierowniczych w podległych politykom instytucjach, w tym w publicznych ZOZ-ach. To zniechęca utalentowanych i mądrych ludzi do poświęcania się tylko zarządzaniu.






Źródło: Puls Medycyny

Podpis: Karolina Stępień

Najważniejsze dzisiaj
× Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.