Nowa ustawa zdrowotna trafi na biurko prezydenta
W czasie pierwszego po wakacjach posiedzenia Sejmu posłowie głosowali nad 114 poprawkami Senatu do ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych.
Posłowie są zgodni, że przyjęta 27 sierpnia br. ustawa zdrowotna jest prawem prowizorycznym, skazanym w przyszłości na kolejną nowelizację. "To proteza i tylko tyle. Sukcesem jest to, że to NFZ, a nie pacjent 1 stycznia w szpitalu czy w przychodni będzie miał wystawiony rachunek - podsumowuje Bolesław Piecha, poseł Prawa i Sprawiedliwości (PiS). - To nie jest fundament systemu i nie zwalnia decydentów od gruntownej debaty nad wyborem modelu ochrony zdrowia. Ta ustawa reguluje tylko wycinek finansowania całego systemu. Nie dotknęliśmy na przykład spraw szpitali i ich zadłużenia".
Ustawa zachowuje między innymi scentralizowaną strukturę systemu z Narodowym Funduszem Zdrowia i podporządkowanymi mu oddziałami, dając im tylko nieco więcej samodzielności.
Potrzeba ewolucji zamiast rewolucji
Lekarze też nie są zadowoleni z przyjętych rozwiązań. Według Jarosława Pinkasa, zastępcy dyrektora Instytutu Kardiologii w Aninie, nowa ustawa nadal pozostawia wiele niejasności. "Chcę normalnie funkcjonować w swoim instytucie i mieć ustalone reguły gry, ale za chwilę będzie 1 września i ja tych reguł gry nie znam. Nie wiem, jak będzie wyglądała umowa, jak będzie wyglądał katalog świadczeń na 2005 r. Dopiero znając te szczegóły, będzie się można wypowiedzieć, co to wszystko oznacza" - tłumaczy J. Pinkas. Jego zdaniem, w ustawie nie pojawiły się również zmiany zasadnicze, tj. decentralizacja, wprowadzenie ubezpieczeń dodatkowych i konkurencyjności systemów ubezpieczeń zdrowotnych, a także plan prywatyzacji części ZOZ-ów.
"W ciągu miesiąca pracy Sejmu nie było żadnej szansy na pracę koncepcyjną. Trzeba było załatać dziurę - przyznaje J. Pinkas. - Teraz marzę, żeby przyszły rok był rokiem ewolucyjnym, bo nie trzeba robić rewolucji, aby doprowadzić do decentralizacji. Jest na to szansa, jeśli politycy będą nie po nocach, ale spokojnie tę ustawę nowelizować, z pomocą ekspertów".
Dyskusje o docelowym systemie
Elżbieta Hibner, była podsekretarz stanu w Ministerstwie Zdrowia rządu Jerzego Buzka, jest zdania, że ambicją każdej następnej koalicji rządzącej będzie racjonalizacja istniejącego systemu ochrony zdrowia. "Ta ustawa nie przetrwa następnych pięciu lat, bo system przy tym stanie zadłużenia szpitali i strategii zarządzania tego nie wytrzyma - argumentuje E. Hibner. - Nie wyobrażam sobie, aby ekipa, która nie będzie miała pomysłu na rozwiązanie tego problemu, uzyskała poparcie wyborców. Na razie szczególnie niepokoi mnie rozbieżność stanowisk w tej sprawie Platformy Obywatelskiej i Prawa i Sprawiedliwości". PiS, który według analityków mógłby wejść w przyszłą koalicję z prowadzącą w sondażach PO, proponuje powrót do finansowania publicznej służby zdrowia z budżetu, podczas gdy PO przewiduje daleko idące urynkowienie systemu.
Ustawa czeka teraz na podpis prezydenta.
Źródło: Puls Medycyny
Podpis: Anna Gwozdowska