Odpowiedzialność polityków
Jako jedyni, już w momencie uchwalania ustawy o Państwowym Ratownictwie Medycznym zwracaliśmy uwagę, że nie zapisano w niej obowiązku tworzenia rezerwy budżetowej na ten cel w konkretnej wysokości w kolejnych latach wdrażania systemu oraz zapewnienia odpowiednich środków na pokrycie kosztów jego funkcjonowania. Skoro nie było obowiązku, kolejne rządy odsuwały w czasie wdrożenie systemu, argumentując, że są pilniejsze wydatki z budżetu.
Jednym z tych superniezbędnych, w opinii polityków, wydatków z budżetu państwa była pewnie inwestycja wieloletnia Specjalistyczne Centrum Medyczne w Polanicy Zdroju. Ponad 200 mln zł publicznych pieniędzy włożono w obiekt, którego teraz nikt nie chce. Kukułcze jajo oglądają ze wszystkich stron a to minister zdrowia, a to posłowie. Deliberują nad nim samorządowcy. Pięknie, pięknie - kiwają głowami, ale co my z tym zrobimy? A szpital stoi pusty. Zaplanowany, ale pusty. "Przenieśmy tam oddziały z innych placówek w regionie, a stare szpitale zlikwidujmy" - proponuje bohatersko resort zdrowia. Wtóruje mu Narodowy Fundusz Zdrowia. Patrząc z Warszawy, można tak powiedzieć, ale już na miejscu trzeba ważyć słowa. "Nie damy ruszyć naszych placówek" - oburzają się władze lokalne.
Najbardziej demoralizujące jest to, że nie można wskazać winnych. Inwestycja trwała 20 lat, nie ten minister, nie ten rząd, nie ten parlament decydowali o wybudowaniu gigantycznego obiektu, oryginalnie na potrzeby polskiej chirurgii plastycznej. Ironizujący internauci, komentując sprawę Polanicy, zwracają uwagę, że co jak co, ale chirurgia plastyczna nie powinna mieć kłopotów z finansowaniem swej działalności. Jednak w błyszczącym nowoczesnością szpitalu dla chirurgii przeznaczono ostatecznie kilkadziesiąt łóżek. Co zrobić z resztą?
Tak jak w przypadku Polanicy, także w sprawie ratownictwa brak winnych. Jednak można precyzyjnie określić, kto odpowiada za znalezienie rozwiązania. Minister zdrowia powołał zespół, który określi koncepcję działania nowego szpitala w Polanicy.
O ratownictwie medycznym na razie cicho. Wolałabym, aby było głośno, bo za chwilę szef NFZ musi przedstawić zasady kontraktowania usług medycznych na 2006 rok. Jeśli ratownictwo, zgodnie z obowiązującą dziś ustawą, będą od stycznia przejmować wojewodowie, to muszą wiedzieć, jakie postawiono przed nimi zadania i skąd popłyną środki. Ale czy nasz apel o jasną deklarację ministra zdrowia w sprawie przejęcia przez budżet finansowania ratownictwa medycznego poskutkuje w sytuacji, kiedy obecny rząd ma się w maju podać do dymisji?
Źródło: Puls Medycyny
Podpis: Magda Sowińska