Okiem lekarza rodzinnego cz.1
Szansa dla małych praktyk lekarskich
Tomasz Sobalski, prezes małopolskiego oddziału wojewódzkiego Kolegium Lekarzy Rodzinnych w Polsce, członek prezydium Zarządu Głównego KLRwP:
Na system ochrony zdrowia można popatrzeć z perspektywy sklepu medycznego, gdzie każdy przychodzi, chce nabyć jak najwięcej i jeszcze nie płacić, albo domu zdrowia, w którym świadczeniodawcy i świadczeniobiorcy zachowują się zupełnie inaczej. Dom szanujemy, nic z niego nie próbujemy wynieść i staramy się racjonalnie z niego korzystać. Dom zdrowia, jakim jest system opieki zdrowotnej, zgodnie z zasadą solidaryzmu jest naszym dobrem wspólnym. Ten dom jest olbrzymi. Trudno skorzystać z jego dobrodziejstw, jeżeli nie ma się kompetentnego opiekuna i przewodnika, którym w myśl pierwotnych założeń reformy miał być lekarz rodzinny. Odchodząc od takiego patrzenia na rolę lekarza rodzinnego w systemie opieki zdrowotnej, zatraciliśmy to, co jest chyba najważniejsze. Tracił system, tracił też pacjent.
Nazywanie wszystkich lekarzy pracujących w poz lekarzami rodzinnymi to nieporozumienie. Mimo że tych specjalistów mamy wykształconych więcej, to oni w tym systemie nie pracują. Bo jak lekarz rodzinny ma wykonywać tę trudną pracę, być narażonym na duży stres, bez właściwego prestiżu, bez odpowiednich motywacji finansowych i odpowiedniej perspektywy czasowej? Warunki pracy są stale modyfikowane zarządzeniami prezesa NFZ, kontrakty są najwyżej trzyletnie, co uniemożliwia stabilizację finansową, nie ułatwia uzyskania kredytu. Lekarz rodzinny prowadzący własną praktykę wiąże się z populacją 2,5 tys. osób z reguły na całe życie. Na markę firmy i nazwisko pracuje się całymi latami, dlatego m.in. umowy nie powinny być terminowe.
Musimy mieć ustawę, która powinna określić sposób wchodzenia do systemu nowego lekarza rodzinnego, sposób jego opuszczania. Jednym z elementów ułatwiających usamodzielnianie się byłoby rozwiązanie prawne, w którym lekarz jest właścicielem listy aktywnej pacjentów; pozwoliłoby mu to zarządzać listą i np. odchodzić z większego ZOZ-u i zakładać własną praktykę. NFZ na podstawie tej listy podpisywałby z nim umowę.
W poz konkurencja jest sprawniejsza, kiedy funkcjonują małe, jedno-, dwu- lub trzyosobowe praktyki lekarskie. Dlatego potrzebne są gwarancje ustawowe, które spowodują, że właśnie takie praktyki staną się dla lekarzy bardziej atrakcyjne. Jeśli nie uruchomimy pewnych działań, medycyna rodzinna może ponieść w Polsce porażkę, a bez medycyny rodzinnej żaden nowoczesny i wydolny system opieki zdrowotnej nie jest w stanie funkcjonować. Lepiej więc, żebyśmy te działania podjęli i nie przeżyli głębokiego kryzysu. Jeśli lekarzowi rodzinnemu nie da się odpowiednich narzędzi prawnych, żeby prawidłowo wypełniał swoją funkcję w systemie, to przegramy tę reformę. Niestety, nie wiem, czy resort zdrowia i NFZ dostrzegają ten problem w takiej perspektywie.
Czytaj też inne artykuły i opinie na ten temat:
Medycynie rodzinnej grozi kryzys
Okiem lekarza rodzinnego cz.1
Okiem lekarza rodzinnego cz.2
Medycyna rodzinna umiera
Nie każdy może pracować w poz
Lekarz poz odciąża specjalistów
Primary care to nie tylko poz
Dążymy do zmiany finansowania poz
Gdyby państwo chciało pomóc
Źródło: Puls Medycyny
Podpis: Tomasz Sobalski, ; prezes małopolskiego oddziału wojewódzkiego Kolegium Lekarzy Rodzinnych w Polsce, członek prezydium Zarządu Głównego KLRwP