Okiem lekarza rodzinnego cz.2
Systemowo osłabiono naszą rangę
Jacek Krajewski, prezes Dolnośląskiego Związku Lekarzy Rodzinnych Pracodawców:
Nie wydaje mi się konieczne określanie na nowo roli lekarza rodzinnego w Polsce. Wystarczy tylko konsekwentnie realizować strategię przyjętą w latach 90., zgodnie z którą podstawowa opieka zdrowotna, realizowana w modelu praktyki lekarza rodzinnego współdziałającego z pielęgniarką i położną środowiskowo-rodzinną, ma stanowić bramę wejścia do systemu opieki zdrowotnej. Lekarz rodzinny jest najlepiej przygotowanym specjalistą w zakresie podstawowych schorzeń, z którymi mamy najczęściej do czynienia w codziennym kontakcie z pacjentami, z czego 80-85 proc. przypadków może być przez niego zaopatrywanych.
W Polsce utarło się, że o lekarzu poz mówi się lekarz rodzinny, ale to nie jest cała prawda, bo lekarz poz nie zawsze ma specjalizację z medycyny rodzinnej. I tak naprawdę lekarzy rodzinnych, którzy są specjalistami medycyny rodzinnej, jest w Polsce za mało. Na około 20 tys. lekarzy pracujących w poz, lekarze rodzinni stanowią prawie 1/3. A takich praktyk lekarskich, gdzie pacjenci znają lekarzy i są z nimi na dobre i na złe przez wiele lat, mamy zaledwie kilka tysięcy.
W latach 1994-1998 medycyna rodzinna cieszyła się niezwykłą popularnością. W tym czasie bardzo wielu lekarzy kształciło się w tym kierunku. Po roku 2000 zaczął następować powolny spadek zainteresowania tą specjalizacją i tworzeniem nowych praktyk. Stało się tak dlatego, że wysoka ranga nadana lekarzowi rodzinnemu, wynikająca z ogromnej odpowiedzialności, jaka na nim spoczywa i związana z medycyną naprawczą, profilaktyką i działaniami z pogranicza medycyny, opieki społecznej i psychologii, została systemowo osłabiona. Kilkakrotne zmiany ustawy zdrowotnej rozszczelniły system poz oparty na praktyce lekarza rodzinnego. Szereg czynności, z którymi w podstawowej opiece mamy na co dzień do czynienia, zostało wyjętych z kompetencji lekarza rodzinnego, a pacjent od razu trafia do dermatologa, ginekologa, onkologa czy psychiatry bez skierowania.
Idea lekarza rodzinnego, który jest menedżerem, lekarzem, doradcą i promotorem zdrowia, który w zespole z pielęgniarką i położną pełni opiekę ciągłą i kompleksową, zaczęła się coraz bardziej chwiać również z tego powodu, że powstawały i dobrze się miały przychodnie, które zatrudniały lekarzy na etatach, a ci kierowali pacjentów do specjalistów w tym samym ZOZ-ie.
Efekt - w ostatnich latach nie przybywa nam specjalistów z medycyny rodzinnej i nowych praktyk lekarza rodzinnego. Bardzo mało osób się kształci, bo nie widzą konkurencyjności tej specjalizacji wobec innych dziedzin medycyny. Bez zachęt, bez wyraźnego wskazania, że jest to priorytet dla systemu opieki zdrowotnej, że decydenci taki właśnie model podstawowej opieki zdrowotnej, oparty na idei dobrze wykształconego lekarza rodzinnego preferują, nie będzie większego zainteresowania medycyną rodzinną. Trzeba wskazać, że docelową specjalizacją w poz jest medycyna rodzinna i muszą ją zdobyć także obecnie pracujący w poz interniści, pediatrzy czy inni specjaliści. Należałoby także nieco zmienić finansowanie poz, na kapitacyjno-zadaniowe, co motywowałoby lekarzy rodzinnych do wykonywania dodatkowych czynności, np. laryngologicznych czy chirurgicznych, by ich pacjenci bez potrzeby nie zasilali i tak długich kolejek do specjalisty.
Czytaj też inne artykuły i opinie na ten temat:
Gdyby państwo chciało pomóc
Medycynie rodzinnej grozi kryzys
Okiem lekarza rodzinnego cz.1
Okiem lekarza rodzinnego cz.2
Medycyna rodzinna umiera
Nie każdy może pracować w poz
Lekarz poz odciąża specjalistów
Primary care to nie tylko poz
Dążymy do zmiany finansowania poz
Źródło: Puls Medycyny
Podpis: Jacek Krajewski, prezes Dolnośląskiego Związku Lekarzy Rodzinnych Pracodawców