Postawmy na siostry!
Moim zdaniem, powinien zostać stworzony program edukacyjny, program promocji zdrowia, ale realizowany przez pielęgniarki i położne środowiskowe/rodzinne. Bo to one spotykają się z kobietami na co dzień przy okazji każdej, nawet sąsiedzkiej wizyty w domu, podczas wykonania iniekcji, zmiany opatrunku, czy wywiadu środowiskowego. I to one powinny rozmawiać i przekonywać, żeby każda kobieta pozbyła się wstydu, żeby widziała swoje zdrowie w kontekście zdrowia własnej rodziny.
Pielęgniarka lub położna wesprze kobietę, wywrze nacisk, bo to przecież one ją prowadzą. I za miesiąc, podczas kolejnej wizyty zapyta: „Czy pani już była na badaniach?", „Dlaczego pani nie była, tak bardzo mi zależy, żeby pani zadbała o swoje zdrowie". Dopilnuje, w jakich dniach będzie otwarta poradnia lub gabinet, gdzie pobiera się wymazy, i wyegzekwuje to od kobiety. W bezpośrednim kontakcie łatwiej przecież sprawdzić 100 kobiet niż kilkusettysięczną populację.
Efektywność takich działań można sprawdzać po pół roku czy roku, bo liczba wizyt i badań jest przecież mierzalna. Pielęgniarka czy położna dotrze indywidualnie do każdej kobiety, tylko niech ktoś jej za to zapłaci. Próbowałam przekonywać o tym Ministerstwo Zdrowia i NFZ, jak na razie bezskutecznie. Dotychczasowe statystyki potwierdzają, że ulotkowa akcja nie przynosi efektów, a przecież wydawane są na to miliony złotych. Dlatego należy jak najszybciej zmienić ustawę o narodowym programie przeciwnowotworowym. Proponuje się wprowadzenie obowiązku, a nawet przymusu? A jaką przewiduje się karę? Czy to metoda do sukcesu i zdrowia?
Źródło: Puls Medycyny
Podpis: Elżbieta Buczkowska, ; prezes Naczelnej Rady Pielęgniarek i Położnych