Poważne kłopoty z wdrożeniem programów terapeutycznych

Ewa Szarkowska
opublikowano: 12-01-2005, 00:00

W 2005 r. wszyscy chorzy będą mieli jednakowy dostęp do programów terapeutycznych - zapewnia Narodowy Fundusz Zdrowia. Nie chce jednak ujawnić, ile pieniędzy przeznaczył na ten cel.

Ten artykuł czytasz w ramach płatnej subskrypcji. Twoja prenumerata jest aktywna

Z informacji przekazanych przez NFZ wynika, że w katalogu świadczeń zdrowotnych zakontraktowanych na rok 2005 jest 46 programów terapeutycznych z wykorzystaniem drogich leków. Wśród nich jest 12 programów onkologicznych, kilka programów przejętych od ministra zdrowia oraz dwa programy, które zastąpiły dotychczasowe terapie finansowane w ramach zgód indywidualnych. ?Wszystkie drogie terapie lekowe zostały zakontraktowane według jednolitych zasad, tak by w całym kraju pacjenci mieli do nich równy dostęp" - zapewniają urzędnicy funduszu.
Interferon: równanie w dół
Zdaniem Izabeli Odrobińskiej z Polskiego Towarzystwa Stwardnienia Rozsianego, po tych zmianach zamiast lepiej, będzie gorzej. ?Terapia interferonami ma być obecnie prowadzona we wszystkich regionach Polski. Teoretycznie ma więc być lepiej, tyle że jednocześnie liczba osób objętych refundacją ma nie ulec zmianie. Żeby interferonem mógł być leczony chory z Gdańska, będzie trzeba zabrać taką możliwość komuś z Łodzi czy Zielonej Góry" - uważa I. Odrobińska. Zwraca przy tym uwagę na fakt, że w całej Polsce zaledwie 1 proc. chorych na SM dostaje interferon, a dla przykładu w Rumunii - 4 proc. ?Za nami jest już tylko Białoruś" - dodaje I. Odrobińska.
Maciej Piróg, dyrektor Centrum Zdrowia Dziecka uważa, że w kilku programach terapeutycznych dla dzieci, prowadzonych lub koordynowanych przez jego placówkę, zagrożenia ograniczeniem dostępu do leczenia nie ma. ?W przypadku programu leczenia choroby Gauchera imiglucerazą fundusz zakontraktował tyle procedur, ile potrzeba. Specjalnych zagrożeń w dostępie do leków nie widzę także w przypadku choroby Hurler" - uważa M. Piróg. Przyznaje jednak, że w dalszym ciągu nie została zamknięta sprawa leczenia hormonem wzrostu u dzieci i młodzieży.
Co prawda, w wyniku zmiany planu finansowego NFZ na rok 2005 udało się zwiększyć finansowanie 16 placówek, które leczą hormonem wzrostu, ale nadal nie rozstrzygnięto, według jakich zasad będą dokonane nowe zakupy. ?Na razie są jeszcze zapasy leku zakupionego w ramach programu ministra zdrowia. Od połowy stycznia do końca lutego sukcesywnie w różnych miejscach zacznie go jednak brakować" - ostrzega M. Piróg. Jego zdaniem, NFZ powinien jak najszybciej podjąć decyzję o zakupie centralnym po cenie o ok. 40 proc. niższej od kwoty, którą będą musiały wydać placówki, jeśli będą kupowały same.
Tajemniczy fundusz
Nie wiadomo, ilu nowych pacjentów skorzysta na zmianie zasad dostępu do programów lekowych. Centrala NFZ nie udziela informacji, ile pieniędzy fundusz przeznaczy na realizację programów terapeutycznych w 2005 r. Na pewno 218 mln zł zarezerwowano na sfinansowanie programów przejętych w tym roku od ministra zdrowia (leczenie immunosupresyjne po przeszczepach, leczenie choroby Gauchera, zespołu Hurler oraz leczenie hormonem wzrostu).
Zasłaniając się okresem rozliczeniowym, fundusz odmówił też podania szacunkowych danych, ile pieniędzy wydał na te programy w ubiegłym roku.
Więcej, czyli mniej?
Sprawdziliśmy więc sami w oddziałach funduszu. ?W ubiegłym roku w programie leczenia białaczki szpikowej preparatem Glivec (Novartis) było 9 osób, wydaliśmy na to niewiele ponad 1 milion zł. W 2005 r. mamy zaplanowane ok. 1,6 mln zł, nie powinno być więc ograniczeń w liczbie chorych" - twierdzi L. Leniart, rzecznik prasowy NFZ w Rzeszowie.
Tymczasem woj. podkarpackie jest jednym z tych regionów, których mieszkańcy od 1 stycznia 2005 r. są w ogóle pozbawieni dostępu do tej terapii. Jedyny w regionie oddział hematologiczny, z powodu zbyt niskiej wyceny kuracji, nie przystąpił w ogóle do konkursu ofert. ?Mogliśmy zaproponować maksymalną stawkę ustaloną dla całego kraju, czyli 9300 zł. Tymczasem producent leku podniósł cenę o 30 proc." - wyjaśnia L. Leniart.
Z tego samego powodu od 1 stycznia z terapii lekiem Glivec nie korzysta także ok. 30 pacjentów Oddziału Hematologii w Szpitalu Wojewódzkim im. M. Kopernika w Łodzi. ?Sytuacja pacjentów jest dramatyczna. Nie dostają leku, który otrzymywali wcześniej, a który jest - poza przeszczepem szpiku - zdecydowanie najlepszy w leczeniu tej choroby" - tłumaczy prof. Tadeusz Robak, szef Kliniki Hematologii UM w Łodzi i konsultant wojewódzki ds. hematologii, i dodaje: ?Napisałem list do dyrektora NFZ w Łodzi, do wiadomości wojewody i konsultanta krajowego, z prośbą o spowodowanie działań, które rozwiążą ten problem. Pacjenci naciskają. Sytuacja robi się nerwowa".
Zdaniem profesora, w takiej samej sytuacji jest wiele ośrodków w Polsce, którym trudno się dziwić, że odmówiły podpisania z góry niekorzystnych dla siebie kontraktów.
Minister zdrowia Marek Balicki zapowiedział, że na początku lutego resort rozpocznie rozmowy w sprawie ustalenia cen urzędowych na niektóre najdroższe leki stosowane w szpitalach. Chodzi m.in. o Glivec i erytropoetynę. ?Szkoda, że tak późno" - ubolewają urzędnicy funduszu.
Jak dowiedział się Puls Medycyny, centrala NFZ zaprosiła do rozmów producenta preparatu Glivec (patrz ramka poniżej).

Glivec z ceną urzędową, ale co dalej?

Opinia prof. Wiesława Jędrzejczaka, konsultanta krajowego ds. hematologii, szefa Kliniki Hematologii AM w Warszawie :

13 grudnia odbyło się spotkanie przedstawicieli Towarzystwa Hematologów i Transfuzjologów z ministrem zdrowia, na którym udało się uzyskać tylko tyle, że Glivec będzie miał cenę urzędową. To rozwiązuje jeden z problemów, z jakimi się borykamy, jeśli chodzi o ten lek.
Wciąż nie wiem jednak, jak bardzo będzie zmieniona definicja samego programu. Pierwotnie obejmował on wyłącznie chorych oczekujących na przeszczepienie szpiku, potem udało się rozszerzyć wskazania. Jako konsultant przygotowałem kilka wariantów finansowania dla poszczególnych grup chorych, w zależności od decyzji NFZ. Podzieliłem chorych na poziomy I, II, III, ustalane według kryterium: kto więcej traci. Z tego punktu widzenia wiodący jest poziom I, obejmujący wyłącznie chorych oczekujących na przeszczep szpiku. Ale powrót do tej koncepcji oznacza ograniczenie obecnej grupy chorych leczonych preparatem Glivec o 50 proc. Wyklucza przy tym wszystkie osoby po 50 roku życia, ponieważ ten wiek jest graniczny, jeśli chodzi o przeszczepianie szpiku.
Propozycje te przedstawiałem już w październiku ub.r., wysłałem pismo do ministrów Hausnera i Balickiego. Dostałem odpowiedź, że wszyscy bardzo sobie cenią moje analizy, otrzymałem nawet wynagrodzenie za ekspertyzę, ale w dalszym ciągu nikt nic nie zrobił.
Brak odpowiedzi na to, jaką strategię przyjął w tym roku NFZ, stawia mnie w nieciekawej sytuacji - jako konsultant krajowy jestem indagowany przez kolegów z różnych województw pytaniami, co mają robić, a ja wciąż nie wiem, co im odpowiadać. To niepoważne.
Jak się orientuję, nasz szpital podpisał kontrakt na program terapeutyczny z użyciem leku Glivec na dwa miesiące. Co będzie dalej - nie wiem.


Novartis: jesteśmy gotowi do rozmów

Dla Pulsu Medycyny komentuje Magdalena Tomaszewska, dyrektor ds. rozwoju i relacji zewnętrznych firmy Novartis:

Glivec jest obecny na rynku polskim od 2002 roku. W tym samym roku do Ministerstwa Zdrowia wpłynął nasz wniosek o refundację leku i od tego czasu - tak jak wszystkie inne nowe leki - oczekuje na wpisanie na listę refundacyjną. W tym czasie dla wąskiej grupy pacjentów (poniżej 20 proc. potrzebujących) lek był udostępniany przez Narodowy Fundusz Zdrowia w ramach tzw. programu terapeutycznego, a w niektórych miejscach - zgód indywidualnych.
Od października 2003 roku prosiliśmy o spotkanie zarówno Narodowy Fundusz Zdrowia, jak i Ministerstwo Zdrowia, ponieważ przygotowaliśmy ofertę udostępnienia leku dla wszystkich potrzebujących chorych w Polsce. Nasza propozycja była bardzo szeroka, bo obejmowała współfinansowanie zarówno kosztów leczenia preparatem Glivec, jak i kosztów diagnostyki, a także stworzenie Narodowego Rejestru Pacjentów.
Rozumiemy trudną sytuację finansową systemu opieki zdrowotnej w Polsce, ale nawet w takich warunkach pacjenci muszą mieć zagwarantowane leczenie. Nie może być tak, że tylko w Polsce lek Glivec jest ?niedostępny" dla chorych, bo to jest casus wyjątkowy. W innych krajach Unii Europejskiej, łącznie z nowymi państwami członkowskimi, Glivec jest refundowany.
Przypomnę, złożyliśmy naszą ofertę do funduszu w październiku 2003 roku. W tym samym piśmie poinformowaliśmy NFZ, że będziemy korygowali cenę leku i że nastąpi to w II kwartale 2004 roku. Na pół roku przed spodziewaną zmianą ceny NFZ był o tym przez nas poinformowany. Nie dostaliśmy na to żadnej odpowiedzi. Wielokrotnie ponawialiśmy pisma, telefony, prośby o spotkania i nie było żadnej odpowiedzi ze strony NFZ i Ministerstwa Zdrowia: ani na informację o zmianie ceny, ani na naszą ofertę współfinansowania leczenia. Jedyna reakcja na nasze postulaty nastąpiła ze strony byłego wiceministra R. Niżankowskiego. Spotkanie z nim odbyło się w listopadzie 2004 roku. Przedstawiliśmy naszą ofertę, ale spotkanie z panem wiceministrem nie zakończyło się żadnym konkretnym ustaleniem. Mamy codziennie dziesiątki telefonów od pacjentów, którzy pytają się, co mają robić, bo na wnioski o refundowanie leku Glivec dostają z NFZ decyzje odmowne.
Zapowiedź ministra zdrowia, że chce ustalić cenę urzędową m.in. dla preparatu Glivec znamy tylko z mediów. Ucieszyła nas bardzo ta deklaracja pana ministra, bo oznacza, że wreszcie dojdzie do rozmów. Chcemy usiąść do stołu, chcemy rozmawiać, również o cenie, ale nie tylko, bo oczekujemy także rozmów na temat systemowych rozwiązań dla pacjentów onkologicznych.


Źródło: Puls Medycyny

Podpis: Ewa Szarkowska

Najważniejsze dzisiaj
× Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.