Powraca spór wokół szybkiej ścieżki specjalizacyjnej

Beata Lisowska
opublikowano: 11-10-2004, 00:00

Wystarczy tylko udokumentować swój dorobek naukowy i przystąpić do egzaminu, by zostać specjalistą zdrowia publicznego. Skrócona ścieżka, bez konieczności odbywania szkoleń i staży cząstkowych, cieszy się ogromnym powodzeniem m.in. wśród posłów.

Ten artykuł czytasz w ramach płatnej subskrypcji. Twoja prenumerata jest aktywna
Uproszczony tryb specjalizowania się w zdrowiu publicznym krajowy konsultant w tej dziedzinie, prof. Leszek Wdowiak z Zakładu Zarządzania i Ekonomiki Ochrony Zdrowia AM w Lublinie, tłumaczy ogromnymi brakami kadrowymi.
?Nie mamy sobie nic do zarzucenia. Zdrowie publiczne jest wielodyscyplinarne i wymaga szybkiego wyjścia z kryzysu, w jakim w ostatnich latach znalazło się w Polsce" - mówi prof. L. Wdowiak. Pomysłem na szybkie wyszkolenie kadr miał być państwowy egzamin specjalizacyjny, do którego dopuszczano by lekarzy tylko na podstawie ich dorobku naukowego i zawodowego. Mówiło się o jeszcze jednym wymogu: posiadaniu specjalizacji zbliżonej do zdrowia publicznego, takiej jak medycyna społeczna, organizacja ochrony zdrowia, higiena czy epidemiologia, ewentualnie ukończeniu szkół lub kursów menedżerskich bądź ze zdrowia publicznego. Ostatecznie jednak na ten warunek komisja egzaminacyjna najwyraźniej przymykała oko, ponieważ wśród lekarzy, którzy zdali egzamin i zdobyli tytuł specjalisty są m.in. czynni zawodowo kardiolodzy i pediatrzy.
Według prof. Leszka Wdowiaka, formalne kwalifikacje specjalisty zdrowia publicznego uzyskało w takim trybie 278 osób, w tym 74 samodzielnych pracowników nauki (32 profesorów), 95 doktorów nauk medycznych i 108 lekarzy. Udało nam się ustalić, że wśród nich jest także kilkoro lekarzy-posłów: przewodnicząca sejmowej Komisji Zdrowia Barbara Błońska-Fajfrowska (Unia Pracy), Maria Gajecka-Bożek (SLD), Zbigniew Podraza (SLD), Elżbieta Radziszewska (Platforma Obywatelska), Andrzej Wojtyła (Koło Parlamentarne Stronnictwa Konserwatywno-Ludowego) oraz Stanisław Jarmoliński (niezrzeszony).
Poseł też lekarz
Posłanka M. Gajecka-Bożek, zapytana przez Puls Medycyny, w jaki sposób została specjalistą zdrowia publicznego, wyjaśnia, że na tę specjalizację można było zdawać po raz pierwszy i nie było innej możliwości jej uzyskania niż w trybie tzw. ?krótkiej ścieżki". ?W Wojewódzkim Ośrodku Kształcenia Kadr Medycznych należało złożyć swoje dossier, wykazać swój dorobek w dziedzinie zdrowia publicznego i wyrazić chęć przystąpienia do egzaminu. Następnie dostawało się wezwanie do Lublina, gdzie była komisja egzaminacyjna składająca się z pięciu czy sześciu osób. Ja zdawałam u prof. Leszka Wdowiaka. Z komisji pamiętam jeszcze rzecznika dyscypliny izb lekarskich, reszty osób nie znam" - relacjonuje posłanka. Dodaje, że nie ma się czego wstydzić. Podkreśla, że ma specjalizację II stopnia z pediatrii uzyskaną w roku 1975 oraz obroniony z wyróżnieniem doktorat nauk medycznych ląskiej Akademii Medycznej. Wtedy nie była jeszcze posłem, a tematem jej pracy doktorskiej było właśnie zdrowie publiczne. ?Nadal pracuję zawodowo jako lekarz, jestem ordynatorem oddziału dziecięcego. Czy tylko dlatego, że jestem posłem, mam być lekarzem drugiej kategorii i nie wolno mi przystąpić do egzaminu specjalizacyjnego, jeśli spełniam wszystkie warunki?" - pyta posłanka M. Gajecka-Bożek.
Wątpliwości co do zasadności wprowadzenia ?krótkiej ścieżki" dla tej specjalności nie mają też inni lekarze, którzy przystąpili do takiego egzaminu. ?Specjaliści zdrowia publicznego są w Polsce bardzo potrzebni. Chodzi o to, by wykorzystać na przykład do tworzenia profilaktycznych programów zdrowotnych specjalistów z dużym doświadczeniem i wiedzą z dziedziny chorób zakaźnych i epidemiologii" - uważa prof. Anna Boroń-Kaczmarska, kierownik Katedry i Kliniki Chorób Zakaźnych PAM w Szczecinie, także specjalista zdrowia publicznego.
Fachowiec na skróty
Czy ciągle odczuwany w Polsce brak kadr menedżerskich jest jednak wystarczającym uzasadnieniem do uproszczenia trybu zdobywania tej specjalizacji? W środowisku pomysł ten wciąż budzi wiele kontrowersji. Maciej Czerwiński, członek prezydium Naczelnej Rady Lekarskiej i komisji kształcenia tej rady uważa, że pośpiech w edukacji nigdy nie jest wskazany, a w przypadku zdrowia publicznego nie ma w Polsce sytuacji alarmistycznej. ?Jest na rynku sporo ludzi, którzy potrafią zarządzać placówkami ochrony zdrowia. Są ponadto specjaliści organizacji ochrony zdrowia, których też jest wcale niemało" - twierdzi M. Czerwiński.
Jego zdaniem, właśnie specjaliści II stopnia z organizacji ochrony zdrowia powinni stanowić naturalne zaplecze dla - potrzebujących wsparcia menedżerskiego - placówek ochrony zdrowia. ?Teraz zdarza się, że zarządzają nimi ludzie, którzy nie mają o tym pojęcia, są za to dobrze ułożeni z lokalnymi władzami. Nikt w konkursach na dyrektorów, ogłaszanych przez organy założycielskie, nie wymienia jako wymogu posiadania specjalizacji ze zdrowia publicznego" - podkreśla M. Czerwiński.

Źródło: Puls Medycyny

Podpis: Beata Lisowska

Najważniejsze dzisiaj
× Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.