Przeżyjmy to jeszcze raz
Obecny szef resortu wydaje się być nieźle przerażony tym, że może zostać uwikłany w bieżące problemy ochrony zdrowia, a on chce tylko uporządkowania prawa. Co zrobić ze szpitalami pobierającymi opłaty? "To nie ja, to kolega" - odpowiada minister. Chciałabym się mylić, ale na ul. Miodowej decyzje wcale nie będą zapadać szybciej.
Także dyrektorzy szpitali i przychodni starają się sprawiać wrażenie, że za nic nie odpowiadają. Winny jest fundusz (rząd, minister - do wyboru), bo wszędzie brakuje pieniędzy. Na dodatek dyrektorzy muszą przekraczać przyznane im przez NFZ limity świadczeń. Muszą, bo pacjenci wręcz szturmem biorą gabinety i łóżka szpitalne.
Fundusz odbija piłeczkę, że muszą przecież obowiązywać jakieś zasady finansowania. Na to dyrektorzy precyzują, że w katalogu są nie te procedury, za mało punktów, a punkty za tanie. A fundusz: OK, negocjujmy. Ustalili. Decyzji o uruchomieniu pieniędzy nie ma. Czas biegnie. Rośnie napięcie. Zaalarmowane media szaleją, prześcigają się w pokazywaniu płaczących rozpaczliwie matek i umierających na raka dzieci. Mija dzień (to był akurat 1 lipca, ale czy to ma znaczenie?). Wojna nerwów trwa. A potem cisza, znalazło się rozwiązanie. Ile razy jeszcze to przeżyjemy, panie ministrze i panie prezesie?
Źródło: Puls Medycyny
Podpis: Magda Sowińska