Rośnie umieralność z powodu raka endometrium. Eksperci: potrzebne zmiany organizacyjne i szerszy dostęp do nowych technologii
Rak endometrium do niedawna uchodził za nowotwór stosunkowo łagodny. Obecnie wiemy, że tak nie jest. To najczęstszy nowotwór ginekologiczny, a zachorowalność na niego, i niestety śmiertelność, rośnie. Jest szansa, że to się zmieni dzięki wchodzącym w życie zmianom organizacyjnym leczenia i nowym technologiom.

Co roku u ok. 6 tys. kobiet w Polsce otrzymuje diagnozę rak endometrium (rak trzonu macicy), a ok. 1800 umiera z tego powodu. Jak podkreślają eksperci, w Polsce w odniesieniu do tego nowotworu nastąpiła przedziwna sytuacja, gdy po okresie spadku umieralności ta zaczęła rosnąć.
Rak endometrium to nowotwór, z którym sobie nie radzimy
O tym, jakie są możliwości skuteczniejszej diagnostyki i leczenia tego nowotworu, mówiono w podczas debaty pt. Oczekiwane zmiany w systemie opieki ginekologiczno-onkologicznej w Polsce na przykładzie raka endometrium (27 sierpnia). Spotkanie zorganizowano z okazji przypadającego we wrześniu Miesiąca Świadomości Nowotworów Ginekologicznych.
Prof. dr hab. n. med. Joanna Didkowska, kierownik Zakładu Epidemiologii i Prewencji Pierwotnej Nowotworów oraz Krajowego Rejestru Nowotworów, Narodowy Instytut Onkologii im. M. Skłodowskiej-Curie – Państwowy Instytut Badawczy w Warszawie, podkreśliła, że ten obserwowany niekorzystny trend rosnącej zachorowalności i śmiertelności widoczny jest szczególnie w grupie kobiet starszych, po 70. roku życia, aniżeli u pacjentek młodszych w wieku 55-69 lat.
– Polska nie jest pod tym względem wyjątkiem, bo podobnie jest w wielu innych krajach. Jedynie w Szwecji, Niemczech oraz Słowenii pięcioletnia przeżywalność przekracza 80 proc., a średnia w Europie to 77,6 proc. (w latach 2000-2007).
Ekspertka przyznała, że trudno jednak jest wytłumaczyć te różnice, a obserwacje sugerują, że młodsze pacjentki albo uzyskują lepszą odpowiedź na leczenie, albo są inaczej traktowane. – W każdym razie w przypadku raka endometrium stało się coś złego. O ile w innych nowotworach współczynniki przeżyć rosną, tutaj ta przeżywalność się zmniejszyła – podkreśliła.
Jak poprawić wyniki leczenia pacjentek z rakiem endometrium?
Eksperci szansę na zmianę tego obrazu upatrują w nowych terapiach, następujących zmianach organizacyjnych leczenia związanych z tworzeniem sieci onkologicznej, a także nowych technologiach.
W trakcie spotkanie przypomniano, że w lutym 2023 roku zespół ekspertów Polskiego Towarzystwa Ginekologii Onkologicznej opublikował polskie rekomendacje dotyczące diagnostyki i leczenia raka endometrium. Ale wciąż nie wszystkie miejsca, gdzie leczone są takie pacjentki, przestrzegają tych zaleceń. Dlatego, jak podkreślał dr hab. n. med. Radosław Mądry, kierownik Kliniki Ginekologii Onkologicznej, Instytut Onkologii Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu, bardzo ważne jest, by chore trafiały do ośrodków, które specjalizują się w leczeniu nowotworów ginekologicznych.
– Tam są pewne procedury przećwiczone i tam po prostu pewna technologia leczenia jest przestrzegana. Jeżeli ktoś od wielkiego dzwonu leczy raka trzonu czy raka jajnika, to on nie będzie nigdy w stanie mieć właściwej technologii leczenia. Do tego konieczna jest współpraca wielodyscyplinarna. Potrzebny jest radiolog, patomorfolog, onkolog kliniczny, ginekolog, psycholog i rehabilitant – mówił profesor. Jak stwierdził, niestety w wielu miejscach takich zespołów dziś nie ma, a zdarza się, że i konsylium jest tylko na papierze.
Prof. dr hab. n. med. Mariusz Bidziński, krajowy konsultant w dziedzinie ginekologii onkologicznej, zaznaczył, że obecnie leczenie takich pacjentek jest rozproszone, często prowadzone w mniejszych ośrodkach, które nie tylko nie mają odpowiedniej kadry, ale i zaplecza diagnostycznego. Jak mówił, nadzieję na zmianę tej sytuacji wiąże ze zmianami organizacyjnymi związanymi z powstaniem Krajowej Sieci Onkologicznej, która ma ruszyć w kwietniu 2025 r. Jak przyznał, jej efekty poznamy jednak nie wcześniej niż po dwóch latach funkcjonowania.
– Sieć pozwoli usystematyzować szpitale według stopnia referencyjności, co powinno zapewnić większą efektywność leczenia, jak również to, że będzie ono bardziej ekonomiczne. W KSO przewidziano trzy stopnie referencyjności, ośrodki o randze wyższej będą nadzorować szpitale niższe w hierarchii. Placówki, które nie znajdą się w sieci, w ogóle nie będą mogły prowadzić leczenia onkologicznego. Dzięki temu wszyscy chorzy będą leczeni w jednym systemie – zaznaczył konsultant.
Uczestnicy debaty podkreślali, że na sukces terapeutyczny wpływa także sięganie po badania molekularne. Ten rodzaj diagnostyki, jak wskazywał prof. Mądry, może być już wykorzystywany od momentu potwierdzenia podejrzenia raka, czyli uzyskania pierwszego materiału histopatologicznego. – Już ten sam materiał można zbadać molekularnie i w tej chwili tak naprawdę to jest wykonywalne w naszym kraju. Trzeba tylko nakłaniać naszych kolegów do tego, ażeby zmienić ich nawyki, żeby pamiętali o tym, że oprócz zaplanowania na przykład badań obrazowych, myśleli także o wysłaniu materiału na badania molekularne. To będzie pomagało w podejmowaniu dalszych decyzji. Proszę pamiętać, że czas jest ważny, czas się liczy, ale czas poświęcony na właściwe zaplanowanie leczenia jest najważniejszym i najlepiej wykorzystanym czasem. Dlatego mało sensowne jest podejmowanie pewnych działań terapeutycznych bez pełnego rozpoznania i pełnej wiedzy, którą w dzisiejszych czasach jesteśmy w stanie uzyskać – zaznaczył ekspert i dodał, że integralną częścią nowej klasyfikacji i oceny zaawansowania nowotworów złośliwych żeńskiego układu narządów płciowych (FIGO) jest właśnie wiedza na temat profilu molekularnego.
Tymczasem dostępne dane statystyczne wskazują, że badania genetyczne są wykonywane u nie więcej niż 35 proc. chorych.
Jak podkreślał prof. Mądry, bez takich badań i wiedzy z nich płynącej żyjemy w roku 2009, bo z tego roku pochodzi poprzednia klasyfikacja stopni zaawansowanych.
W raku trzony macicy mamy więcej skutecznych technologii lekowych. Immunoterapia jest jedną z nich
Dr hab. n. med. Ewa Kalinka, kierownik Kliniki Onkologii Instytutu Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi, zwróciła uwagę, że przełomem w leczeniu zaawansowanego raka endometrium może być immunoterapia. – Ona zmienia krajobraz leczenia w zaawansowanym stadium choroby. Rak endometrium to nie jest jedna choroba, tylko tych chorób jest co najmniej cztery, a w zasadzie dobrze znamy trzy, a czwarta to jeszcze jest worek podtypów, których nie umiemy do końca zdefiniować. Wiemy zdecydowanie, że jeden z tych podtypów już od dawna reaguje bardzo dobrze na immunoterapię. Dlatego, jeżeli mamy umiejętność zidentyfikowania pacjentki, która odpowiada świetnie na leczenie i mamy do dyspozycji tę metodę diagnostyczną, możemy zastosować lek, który w znaczący sposób wydłuża życie tych pacjentek. Dodatkowo jest to terapia, która w okresie przewlekłym jest naprawdę przez pacjentki znakomicie tolerowana, i daje zdecydowanie lepszą jakość życia niż chemioterapia – wskazywała prof. Kalinka.
Warunkiem leczenia jest wykonanie badań genetycznych
Ekspertka zwróciła uwagę, że immunoterapia nie jest stosowana wszędzie. Oferowana jest głównie w ośrodkach, które posiadają taki program lekowy. Kolejną barierą w dostępie do niej jest fakt, że pacjentki muszą być zdiagnozowane molekularnie. – Jeżeli nie wiemy, jaki pacjentka ma podtyp nowotworu, bardzo jest nam trudno dzisiaj ją zakwalifikować do takiego leczenia w drugiej linii. Tych badań wciąż mamy za mało, chociaż są one finansowane przez NFZ – komentowała.
Uczestniczący w debacie eksperci przyznali, że chcieliby mieć możliwość wcześniejszego i szerszego zastosowania immunoterapii. Przy okazji podkreślając, że zarówno w Stanach Zjednoczonych, jak i w Europie, immunoterapia jest uznaną metodą leczenia już od pierwszej linii z chemioterapią niezależnie od podtypu molekularnego.
Źródło: Puls Medycyny