Rzecznik niezależny od administracji państwowej
- ułatwiać dostęp do leczenia i nieść pomoc poszkodowanym w wyniku błędów i wypadków medycznych;
- monitorować funkcjonowanie systemu ochrony zdrowia, aby wykrywać obszary wymagające naprawy.
Niestety, uchwalona ustawa nie realizuje żadnego z tych postulatów. Należy pokrótce wyjaśnić, czemu są one tak ważne.
Osoby poszkodowane często mają ograniczony dostęp do leczenia. Leczenie po błędzie czy wypadku medycznym bywa bardzo trudne. Ponadto niektórzy lekarze obawiają się, by później nie być wzywanymi do występowania przed sądem w sprawie o błąd popełniony przez kolegę.
Kilka lat temu w wyniku nacisków stowarzyszenia, jako rozwiązanie przejściowe, powołano rzeczników praw pacjenta przy kasach chorych, a następnie NFZ. To rozwiązanie miało obowiązywać do uchwalenia ustawy powołującej Rzecznika Praw Pacjenta. Akt prawny wszedł w życie 5 czerwca br. Niestety, utworzony urząd ma niewiele wspólnego z tym, czego oczekiwało stowarzyszenie.
Prawo powinno być tworzone tak, aby pomagając poszkodowanym jednocześnie minimalizowało konflikty. Tym razem stało się odwrotnie.
W ustawie nie ma programu pomocy medycznej dla poszkodowanych. Za to nakłania się tych ludzi, by szukali pomocy w sądach. Zrobiono tak, mimo iż powszechnie wiadomo, że w obowiązującym systemie prawa jest skrajnie trudno udowodnić popełnienie błędu przez lekarza. W efekcie poszkodowany zamiast być leczonym najszybciej i najlepiej jak się da, ma prowadzić postępowanie i czekać na wyrok. Do tej pory znaczna część z pozwów o błędy lekarskie była wnoszona, bo poszkodowani nie otrzymywali właściwej pomocy medycznej.
Zamiast wprowadzić program pomocy medycznej dla poszkodowanych, ustawa daje rzecznikowi prawo do występowania przed sądem z takimi samymi uprawnieniami jak prokurator. Jest to czytelna wskazówka dla ludzi: ?Zrobili ci krzywdę, wnoś pozew lub pisz doniesienie o popełnieniu przestępstwa, a rzecznik ci pomoże". Jest to iluzja. Należy zdać sobie sprawę, iż rzecznik, ze względu na skalę problemu, będzie w stanie uczestniczyć tylko w niewielkiej części spraw o błędy lekarskie.
Oczywiście poszkodowani powinni otrzymać pomoc prawną, ale w pierwszej kolejności ustawa powinna zapewnić pomoc medyczną, tym samym minimalizując skalę potencjalnych roszczeń.
Nakłaniając do obrania drogi sądowej, ustawa nie zmieniła jednak tego, iż w wypadku oddalenia pozwu poszkodowany jest obciążany kolosalnymi kosztami sądowymi. W efekcie chory człowiek może udać się do sądu po pomoc, nie uzyskać jej, lecz wyjść z długami wysokości wielu tysięcy złotych.
I jeszcze jedno: mimo iż rzecznik ma ułatwiać postępowanie sądowe, w innym miejscu ustawa w praktyce zamyka tę drogę dla wielu spraw. Dotyczy to wnoszenia pozwów przez rodziny osób zmarłych. Ustawa przyjęła zasadę, że jeśli zmarły za życia nie upoważnił rodziny do wglądu w swoją dokumentację medyczną, to rodzina nie będzie mieć do niej dostępu. Ustawodawca zapomniał, że do szpitala często są przyjmowani ludzie nieprzytomni i nie mogą oni udzielić żadnych pełnomocnictw. Wówczas, nawet jeśli są poważne przesłanki, iż przy leczeniu popełniono błąd, nikt nie odważy się wnieść pozwu. Trzeba byłoby zrobić to ?w ciemno" nie wiedząc, co znajduje się w dokumentacji medycznej. Tego jednak ludzie nie zrobią, bo istnieje przecież realne ryzyko obciążenia wielotysięcznymi kosztami sądowymi w wypadku oddalenia pozwu...
W przekonaniu stowarzyszenia, jeśli pacjent zmarł, należy domniemywać, że wyraziłby on zgodę na udostępnianie najbliższej rodzinie jego dokumentacji medycznej. Oczywiście każdy, kto chce, powinien móc za życia zrobić odpowiednie zastrzeżenie.
Bądźmy jednak sprawiedliwi. Ustawa ma też jakieś plusy. Największym jest to, że w ogóle jest i że powstanie instytucja rzecznika. Oczywiście, aby urząd mógł dobrze działać potrzebne będą nowelizacje prawa.
Dobrze, że ustawa częściowo ogranicza akcje protestacyjne pracowników ochrony zdrowia. Pragnę podkreślić, że każdy, a w szczególności lekarz czy pielęgniarka, ma oczywiste prawo, by zrezygnować z pracy. Jeśli jednak ktoś organizuje akcje masowego zwalniania się z pracy, by zdemontować system publicznej opieki zdrowotnej w dużym obszarze państwa, to organizowanie takich protestów nie powinno być już tolerowane.
Rzecznik Praw Pacjenta wedle ustawy będzie powołany inaczej niż Rzecznik Praw Obywatelskich czy Rzecznik Praw Dziecka. Rzecznika Praw Pacjenta nie powołuje parlament, lecz premier spośród kandydatów wyłonionych w konkursie organizowanym przez Ministerstwo Zdrowia. Jest to błędne rozwiązanie uzależniające rzecznika od premiera i ministra zdrowia. Podważa to wiarygodność monitoringu działań największego świadczeniodawcy, jakim jest Ministerstwo Zdrowia. Jest chyba oczywiste, że Rzecznik Praw Pacjenta powinien być instytucją niezależną od administracji, mającą możliwość prowadzenia kontroli działania administracji państwowej w stosunku do obywateli.
Chcę być jednak optymistą i wierzę, że szybko dojdzie do nowelizacji ustawy, tak by rzecznik mógł działać w interesie zarówno pacjentów, jak i świadczeniodawców.
Odbudowa prestiżu zawodu lekarza wymaga zmierzenia się z problemem błędów i wypadków medycznych oraz współpracy z organizacjami poszkodowanych w niesieniu pomocy tym, którzy ucierpieli. Chowanie głowy w piasek czy zamiatanie problemu pod dywan, niczego nie załatwi.
Źródło: Puls Medycyny
Podpis: Adam Sandauer,; Stowarzyszenie Primum Non Nocere