Śladem Zbigniewa Trzeciaka

  • Ekspert dla "Pulsu Medycyny"
opublikowano: 10-06-2009, 00:00
Ten artykuł czytasz w ramach płatnej subskrypcji. Twoja prenumerata jest aktywna
Zbigniew Trzeciak, były już dyrektor ciechanowskiego szpitala wojewódzkiego, chciał obniżyć lekarzom wynagrodzenia z obawy, by "nie zabrakło pieniędzy na leczenie". Wniosek, który nasuwa się zgodnie z zasadami logiki jest taki, że lekarze nie leczą. Chcąc odpowiedzieć na pytanie o istotę leczenia w pojęciu dyrektora Trzeciaka, musimy zapomnieć o logice i przenieść się w obszar absurdu. Bo leczeniem będą na przykład podawane choremu leki, ale już nie wysiłek intelektualny kogoś, kto je zaordynuje, leczenie to gips na nodze, ale już nie doświadczenie kogoś, kto zdecydował o jego założeniu, leczeniem okażą się wszelkie materiały zużyte podczas operacji, ale już nie sprawność rąk i umysłu operatora. Gdyby tak mocniej przycisnąć dyrektora Trzeciaka, zaliczyłby niechybnie do leczenia energię elektryczną, środki czystości oraz posiłki, bo bez ich zakupu szpital nie mógłby funkcjonować. Mówiąc krótko, dla dyrektora Trzeciaka leczeniem byłaby wykorzystywana w tym procesie materia, za którą koniecznie trzeba zapłacić po cenach rynkowych.

Praca lekarza nijak nie mieści się w granicach podanej definicji, bo po pierwsze jest niematerialna, a nawet antymaterialna, wziąwszy pod uwagę, ile drogich materiałów lekarz zużywa, a po drugie lekarzom trzeba co prawda zapłacić, ale na ogół tylko tyle, by ?nie zabrakło pieniędzy na leczenie". Piszę o konkretnym dyrektorze Trzeciaku, ale takich Trzeciaków są w Polsce setki, o ile nie tysiące. Są wśród nich dyrektorzy szpitali, wysocy urzędnicy NFZ, politycy i dziennikarze. A zatem ci, którzy podejmują kluczowe decyzje w ochronie zdrowia i mają wpływ na jej społeczny odbiór. Ludzie ci są moim zdaniem największym nieszczęściem lekarzy. Mentalnie należą oni do bliskich krewnych propagatorów gomułkowskiego "lekarz i tak sobie dorobi".

Nieprzypadkowo dyrektor Trzeciak chwalił się w mediach, że w jego szpitalu lekarze zarabiają z dyżurami 12-20 tysięcy miesięcznie, dając do zrozumienia, by przypadkiem nikt ich nie pożałował. Szkoda, że żaden z dziennikarzy nie zapytał pana dyrektora o jego zarobki. Nie jest to przecież tajemnica. Swoją drogą jestem ciekawy, gdzie były dyrektor ciechanowskiego szpitala znajdzie zatrudnienie. Mam przeczucie, że jego predyspozycje do pełnienia funkcji menedżera w ochronie zdrowia nie zostaną zapomniane. Może przecież liczyć na mocne poparcie innych Trzeciaków. A są ich w Polsce setki, o ile nie tysiące.

Źródło: Puls Medycyny

Podpis: lek. Sławomir Badurek

Najważniejsze dzisiaj
× Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.