Szpital zamknięty, a życie toczy się dalej

Edyta Szewerniak-Milewska
opublikowano: 08-12-2003, 00:00

Stopniowa likwidacja Omegi, dziecięcego szpitala urazowego w Warszawie, nie wpłynęła na znaczące zwiększenie liczby pacjentów w pozostałych stołecznych placówkach. Za jakiś czas okaże się pewnie, że nikt nie żałuje likwidacji szpitala z ponad 40-letnią tradycją, poza emocjonalnie związanymi z nim pracownikami.

Ten artykuł czytasz w ramach płatnej subskrypcji. Twoja prenumerata jest aktywna
Kamienica w samym centrum Warszawy, gdzie jeszcze niedawno był szpital, może być warta nawet kilka milionów dolarów. Faktem jest, że nieruchomość wymaga remontu i ma obciążoną hipotekę, ale trudno o lepszą lokalizację w stolicy. Kiedy organ założycielski Wojewódzkiego Szpitala Chirurgii Urazowej Dziecięcej Omega, czyli samorząd województwa mazowieckiego upora się z prawnymi aspektami likwidacji tej placówki, nie będzie mieć problemów ze zbyciem kamienicy. I wygląda na to, że właśnie do tego zmierza.
Szpital Omega jest zadłużony na ponad 8 mln zł. Od 2000 r. próbowano go restrukturyzować, m.in. poprzez zmniejszenie zatrudnienia, przeniesienie oddziału neurochirurgicznego do Wojewódzkiego Szpitala Dziecięcego i w końcu - przekształcenie w Przychodnię dla Dzieci i Młodzieży. Lokalizacja w starej kamienicy nie pozwalała na gruntowną modernizację. Brakowało miejsca dla karetek, były problemy z zachowaniem norm sanitarnych. Dlatego Zarząd Województwa Mazowieckiego podjął uchwałę o rozpoczęciu procesu likwidacji szpitala, co skutkuje przejęciem przez samorząd jego zobowiązań i należności. ?Budynek zostanie przejęty przez Mazowiecki Zarząd Nieruchomości, trzeba spłacić jego długi (np. 200 tys. zł wobec SPEC-u, który w marcu wstrzymał dostawę ciepłej wody), uregulować sprawy własności i dopiero wtedy będzie można mówić o jego dalszych losach" - mówi Wiesława Lipińska, rzecznik prasowy marszałka.
Koleżeńska wyliczanka
Ostatni członkowie białego personelu Omegi formalnie zakończyli pracę w listopadzie 2003 roku, ale już kilka tygodni wcześniej zwolniono ich z obowiązku jej świadczenia. Teraz zostało już tylko kilka osób w administracji, niezbędnych do zakończenia procesu likwidacji placówki. Personel medyczny stopniowo redukowany, także w ramach zwolnień grupowych, w większości nadal pracuje w zawodzie, chociaż nie wszyscy mają możliwość rozwoju zawodowego. Według oceny wieloletniego kierownika Oddziału Chirurgii Urazowej Dziecięcej i Oparzeń w Omedze Rafała Drabińskiego w 30-osobowej kadrze lekarzy przeważali specjaliści z II stopniem specjalizacji. Żeby móc pełnić dyżury w szpitalu, większość z nich wcześniej przeszła na kontrakty, więc przy zwolnieniach pracodawca nie miał obowiązku przedstawiać im nowych propozycji pracy. R. Drabiński, po kilku miesiącach pracy na szpitalnym oddziale ratunkowym w Wojewódzkim Szpitalu Dziecięcym, podjął działalność gospodarczą i pracuje w pogotowiu. Tak przedstawia losy swoich kolegów.
Janusz Sokołowski, ortopeda z II, odszedł na wcześniejszą emeryturę, a teraz jeździ w pogotowiu, w karetce wypadkowej, podobnie jak jego młodsi koledzy Dariusz Michalak i Maciej Pawłowski, chirurg dziecięcy i ortopeda, z dużym doświadczeniem w prowadzeniu operacji artroskopowych. Ewa Maślanka, kiedyś członek nieformalnego zespołu chirurgii ręki w Omedze, udziela porad w prywatnej przychodni. Helena Laskowska pracuje w przyszpitalnej przychodni chirurgicznej, a Barbara Wójcik na Oddziale Chirurgii Dziecięcej w Zespole Szpitali Dziecięcych w Dziekanowie Leśnym. Stefan Matuszewski, chirurg dziecięcy i ortopeda z II, przez 1,5 roku był lekarzem orzecznikiem w ZUS-ie, ale w końcu wrócił do praktyki i pracuje w Warszawskim Szpitalu dla Dzieci, razem z Jadwigą Trelą, także specjalistą II stopnia z chirurgii dziecięcej. Przemysław Bilski, z I stopniem z chirurgii dziecięcej, zrezygnował z praktyki i został przedstawicielem firmy farmaceutycznej, a Małgorzata Mielczarek, z takimi samymi kwalifikacjami, zajęła się medycyną niekonwencjonalną i sprzedażą ekskluzywnych artykułów kuchennych.
Do pracy za daleko?
redni personel medyczny Omegi, czyli pielęgniarki oraz technicy rentgenowscy i analityki medycznej, w walce o ocalenie szpitala, swoich miejsc pracy i wypłatę zaległych pensji ogłosili w październiku 2002 r. strajk. Jego zaostrzenie miało niespotykaną formę - nie wydano dyrektorowi placówki wyników spisu inwentaryzacyjnego, przeprowadzanego w związku z likwidacją szpitala oraz ksiąg inwentarzowych. To zaowocowało wypłatą należności (chociaż bez odsetek), ale nie uratowało Omegi.
?Dyrektor rozwieszał na tablicy ogłoszeń propozycje pracy, ale właściwie tylko dla pielęgniarek, bo dla techników ofert było bardzo mało albo wcale - mówi Hanna Wiak, sekretarz zakładowej organizacji związkowej pielęgniarek i położnych. - Miał też propozycję, żebyśmy na czas urlopów pracowały w jego szpitalu, ale się nie zgodziłyśmy".
Z reguły negatywnie oceniane były też propozycje pracy w innych warszawskich szpitalach. ?Koleżanki nie mogły ze wszystkich skorzystać, bo musiały brać pod uwagę swoją sytuację rodzinną i możliwości dojazdu - mówi H. Wiak, dziś pracownik jednego z warszawskich oddziałów Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej. - Propozycje pracy miałyśmy np. z Dziekanowa Leśnego, Międzylesia czy Szpitala Bielańskiego, więc dla nas, które pracowałyśmy w ródmieściu były to odległe adresy".
Zaległe należności
Jednak większość kadry pielęgniarskiej Omegi dziś nadal pracuje w zawodzie w innych szpitalach, przychodniach czy NZOZ-ach. W ubiegłym miesiącu, czyli przeszło rok po zwolnieniu z pracy, przekazano także należne odprawy i odszkodowania wypłacane w ramach restrukturyzacji zatrudnienia, ale znów bez zasądzonych odsetek. W sumie samorząd wojewódzki przekazał z tego tytułu ponad 1 mln zł. ?Problem nie zniknie - zapowiada Hanna Wiak. - Nie tylko ja, ale i moje koleżanki mamy sądownie naliczone odsetki. Można przyjąć, że średnio chodzi o ok. 800 zł i każda z nas będzie o nie walczyć".
Do tego dochodzą należności z tytułu prawomocnych wyroków dotyczących m.in. niewypłaconych trzynastek oraz podwyżek 203 zł i 110 zł (za 2001 i 2002 r.). Wezwań komorniczych jest już ponad 300 i opiewają w sumie na 750 tys. zł. Trzeba też dodać roszczenia lekarzy za dyżury. Te płatności będzie musiał wziąć na siebie organ założycielski szpitala. Zarząd Województwa Mazowieckiego w najbliższym czasie wystąpi do sejmiku o podjęcie decyzji o formalnej likwidacji Wojewódzkiego Szpitala Chirurgii Urazowej Dziecięcej Omega, do której dojdzie prawdopodobnie na początku 2004 roku.








Źródło: Puls Medycyny

Podpis: Edyta Szewerniak-Milewska

Najważniejsze dzisiaj
× Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.