Trudno za wszystko obwiniać politykę

Magda Sowińska
opublikowano: 07-07-2004, 00:00

Puls Medycyny rozmawia z Markiem Loughranem, prezesem zarządu GlaxoSmithKline Pharmaceuticals SA.

Ten artykuł czytasz w ramach płatnej subskrypcji. Twoja prenumerata jest aktywna
- Jak pan ocenia sytuację na polskim rynku leków?
- Konkurencja jest obecnie dużo silniejsza niż 5-6 lat temu, kiedy firmy wchodziły na polski rynek budując fabryki czy uczestnicząc, jak my, w procesie prywatyzacji państwowych zakładów, aby mieć dostęp do lokalnego rynku - takie były uwarunkowania. Teraz w Europie mamy swobodny przepływ ludzi, towarów, kapitału. I tak naprawdę nie ma już wielkiego znaczenia, gdzie się zainwestowało, każdy ma dostęp do 450 mln konsumentów. Dlatego takie oczywiste czynniki, jak polityka gospodarcza, sprawy podatkowe, otoczenie prawne, pomoc ze strony władz, wykształcenie i umiejętności pracowników zaczynają odgrywać bardziej istotną rolę przy podejmowaniu decyzji o inwestowaniu czy utrzymaniu inwestycji niż sam dostęp do lokalnego rynku.
Nasza najnowsza inwestycja, czyli Regionalne Centrum Indywidualizacji i Dystrybucji Leków została zlokalizowana w Poznaniu, ponieważ tam narodziła się idea centrum i rozpoczęto jej wdrażanie. Interesującym wyzwaniem będzie następny etap - rozszerzenie zasięgu centrum. Inne fabryki mają już świadomość tego, co robimy i będą się starały konkurować z nami, wprowadzając podobne systemy dystrybucji na jeszcze większą skalę. Bo kontrakty będą wygrywać te firmy, które nie tylko mogą wyprodukować różne leki, co my oczywiście robimy w wielu fabrykach na świecie, ale także dysponują prostym, efektywnym, o odpowiednim standardzie jakości systemem dystrybucji, który sprawi, że opakowane, opatrzone informacją w danym języku leki trafią do danego kraju.

- Czy mówiąc o silniejszej konkurencji w Polsce, ma pan na myśli zwiększający się udział generyków w rynku?
- Generyki już są ważną częścią rynku. Lekarze muszą mieć prawo decydowania, co jest lepsze dla pacjenta: w niektórych przypadkach dobrej jakości generyk będzie właściwym wyborem, ale w innych sytuacjach lekarze muszą mieć dostęp do leków innowacyjnych.
Ceny leków odtwórczych, jak to obserwujemy np. w Wielkiej Brytanii czy Stanach Zjednoczonych, powinny spadać do bardzo niskiego poziomu. Będzie to wynikiem konkurencji między nawet kilkunastoma producentami tego samego leku. W Europie jest kilka krajów, które ?płacą" zdecydowanie za wysokie ceny za leki odtwórcze, a jednocześnie jest tam ograniczony dostęp do leków innowacyjnych.
To jest bardzo ważna sprawa. Jeśli naprawdę zależy nam na zapewnieniu najlepszej opieki zdrowotnej za środki, jakie są dostępne, podstawowe leki powinny być sprzedawane najtaniej jak to jest możliwe. I te pieniądze powinny być niejako reinwestowane w zapewnienie dostępu do leków innowacyjnych. Wystarczy przeanalizować sytuację na rynku leków u sąsiadów Polski: jakie leki są tam dostępne w systemie refundacji, a jakie tu. A są to kraje stojące przed podobnymi wyzwaniami, jeśli chodzi o budżety na zdrowie i poziom dochodu narodowego.

- Ale może tam jest inna sytuacja polityczna?
- Trudno za wszystko winić politykę. Oczywiście, niektóre decyzje w sprawach zdrowia muszą zapadać na wysokim szczeblu. I w sytuacji tak częstych zmian osób odpowiedzialnych za politykę zdrowotną trudno wprowadzać długookresową strategię. Spotkałem się z wieloma ministrami zdrowia w Polsce i wysłuchałem wielu fantastycznych pomysłów, co należy zrobić. Ale tak niefortunnie się złożyło, że żaden z tych pomysłów nie został wdrożony w życie.
Trzeba zrozumieć, że każdy kraj, nie tylko Polska, stoi przed problemem ograniczonych środków na zdrowie. I tam, gdzie lek odtwórczy może być stosowany, powinien być stosowany. Ale jednocześnie muszą być pieniądze na zakup leku innowacyjnego, gdy jest on - zdaniem lekarza - niezbędny dla pacjenta. Poza tym chodzi nie tylko o wydatki na leki. Trzeba popatrzeć na infrastrukturę szpitalną, liczbę łóżek intensywnej opieki, liczbę lekarzy w przeliczeniu na pacjentów, ile pieniędzy przeznacza się na leczenie, a ile na profilaktykę. Jeśli np. w cukrzycy stosuje się odpowiednią terapię, można zaoszczędzić dużo pieniędzy na leczeniu powikłań, hospitalizacjach itd. Ale środki poniesione na odpowiednie, być może kosztowne leczenie diabetyków, ?zwrócą się" po 15-20 latach.
Dlatego nie można upraszczać i mówić, że wszystko zależy do polityki. W ochronie zdrowia rezultaty podejmowanych dziś decyzji widać będzie po 20 latach. I to jest wyzwanie dla każdego kraju.





Źródło: Puls Medycyny

Podpis: Magda Sowińska

Najważniejsze dzisiaj
× Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.