Zabraknie pieniędzy na leczenie
Górnośląskie Centrum Medyczne (GCM) w Katowicach, największy szpital wielospecjalistyczny w woj. śląskim, ostrzega, że w sierpniu, a najdalej we wrześniu skończą mu się pieniądze na leczenie chorych. W innych placówkach już zaczęto ograniczać przyjęcia.;
Fundusz milczy
W pierwszym kwartale br. GCM przekroczył kontrakt o 5,1 mln zł. Nie ma żadnej pewności, że NFZ zwróci mu te pieniądze.
?Szacujemy, że nasz tegoroczny deficyt osiągnie wartość 16 mln zł. Po raz pierwszy od pięciu lat będziemy mieli ujemny wynik finansowy" - prognozuje W. Olszówka.
Dyrekcja szpitala twierdzi, że od początku lutego zabiega o renegocjacje kontraktów. W śląskim oddziale NFZ co rusz przekładają jednak termin rozmów, a centrala funduszu nie odpowiada na pisma.
Według Ryszarda Stelmaszczyka, rzecznika prasowego ląskiego Oddziału Wojewódzkiego NFZ w Katowicach, może do nich dojść dopiero po przeanalizowaniu nadesłanych przez świadczeniodawców sprawozdań z wykonania usług zdrowotnych w okresie od początku stycznia do końca kwietnia br.
?Zorientujemy się, jaka jest sytuacja finansowa. Jeśli okaże się, że nie wszystkie placówki są w stanie wywiązać się z kontraktu, zaoszczędzone pieniądze przeznaczymy w pierwszej kolejności na leczenie w ośrodkach wysokospecjalistycznych" - zapewnia R. Stelmaszczyk.
To jawna dyskryminacja
Lekarze uważają, że ląsk jest dyskryminowany i okradany. ?Mamy do czynienia z podwójnym pogwałceniem zasad leżących u podstaw powołania NFZ. Po pierwsze dlatego, że nie mamy kontraktu na leczenie pacjentów spoza województwa, a po drugie dlatego, że nie przestrzega się zasady równości podmiotów udzielających świadczeń medycznych. Jednym płaci się za punkt 10 zł, a innym 9,25 zł" - denerwuje się prof. Michał Tendera, kierownik III Kliniki Kardiologii ląskiej AM w GCM oraz prezydent-elekt Europejskiego Towarzystwa Kardiologicznego.
?W tym szpitalu leczy się chorych z powikłaniami powstałymi w innych ośrodkach. Koszt leczenia takich pacjentów jest od pięciu do dziesięciu razy wyższy od stawki, jaką płaci nam NFZ - przekonuje prof. Krzysztof Ziaja, kierownik Kliniki Chirurgii Ogólnej i Naczyń. - Jesteśmy jednym z trzech ośrodków w Polsce, w których wszczepia się stenty do tętnic szyjnych. Mimo że to zabieg ratujący życie, w tym roku nie wykonaliśmy jeszcze ani jednego, bo NFZ nie jest nim zainteresowany".
GCM dwukrotnie składał wniosek do Ministerstwa Zdrowia o zakup angiokardiografu dla Zakładu Kardiologii Inwazyjnej w ramach programu ?Polkard 2003-2005". W 2003 roku nie dostał zgody, a w tym roku - mimo pozytywnej opinii komisji konkursowej - minister zdrowia skreślił go z listy.
?Ostatni aparat ze środków budżetowych zakupiliśmy w 1997 roku w ramach ?Narodowego programu ochrony serca". Jest już całkowicie wyeksploatowany, bo wykonaliśmy na nim 26 tysięcy zabiegów" - twierdzi dyrektor W. Olszówka.
Skazani na kalectwo?
NFZ odmówił leczenia interferonem beta chorych na stwardnienie rozsiane, choć w innych województwach tacy chorzy są leczeni w ramach programu terapeutycznego.
?Przygotowaliśmy listę kilkudziesięciu pacjentów w wieku poniżej 30 roku życia, którzy spełniają wszystkie kryteria wyznaczone przez NFZ do leczenia interferonem i przekazaliśmy ją do śląskiego oddziału funduszu. Niestety, otrzymaliśmy zdecydowaną odmowę - mówi prof. Zofia Kazibutowska-Zarańska, wojewódzki konsultant ds. neurologii. - Niewłączenie tego leczenia skazuje tych młodych ludzi na znacznego stopnia kalectwo, którego można byłoby uniknąć".
Kierowana przez prof. Z. Kazibutowską-Zarańską Klinika Neurologii GCM specjalizuje się w terapii polineuropatii zapalnej, schorzenia, które jeśli nie jest odpowiednio leczone, prowadzi do ciężkich niedowładów rąk i nóg. Zastosowanie właściwej terapii, w tym m.in. dożylnych immunoglobulin, jest bardzo kosztowne, ale chroni pacjentów przed rozwojem kalectwa. To samo dotyczy ciężkiego zapalenia mózgu.
?Niestety, NFZ nie przewiduje przyznawania dodatkowych środków, niezbędnych do sfinansowania drogich procedur. Wdrażamy je, ale nieuchronnie pogrążamy się w długach" - dodaje prof. Z. Kazibutowska-Zarańska.
Wydłużają się kolejki
W podobnej sytuacji jak GCM jest wiele śląskich wysokospecjalistycznych ośrodków medycznych. Wszystkie za punkt dostają tylko 9,25 zł. W ląskim Centrum Chorób Serca w Zabrzu przez kilka ostatnich miesięcy kolejka oczekujących na przyjęcie wydłużyła się o prawie 350 osób. Jedną z przyczyn jest wzrost liczby pacjentów ze świeżym zawałem serca, którzy wymagają udrożnienia tętnic.
W Wojewódzkim Szpitalu Chirurgii Urazowej im. dr. Janusza Daaba w Piekarach ląskich na zabieg wszczepienia endoprotezy biodra trzeba czekać ok. 3 lat, a na endoprotezę kolana ok. 2 lat. Kolejka jeszcze bardziej się wydłuży, bo szpital już w pierwszym kwartale przekroczył limity przyjęć pacjentów (głównie po wypadkach i z nowotworami), a w czasie wakacji zawsze rośnie liczba ofiar nieszczęśliwych skoków do wody, urazów, które wymagają operacji kręgosłupa.
?Nie dość, że przyznano nam za mało punktów, to jeszcze zaniżono ich wycenę do 9,25 zł za punkt, a to oznacza, że co miesiąc tracimy ok. 300 tys. zł. Przyjmujemy wszystkie tzw. nagłe przypadki, ale musimy ograniczać zabiegi i przyjęcia planowe - mówi dr Bogdan Koczy, dyrektor piekarskiej ?urazówki". - Nie dopuszczę do zamknięcia szpitala, ale niewykluczone, że wkrótce będę musiał ograniczyć liczbę planowych przyjęć nawet o połowę, żeby móc operować pacjentów z urazami.
B. Koczy zwraca również uwagę, że od 1 maja br. wszystkie materiały medyczne są obłożone 7-proc. stawką VAT (do tej pory stawka wynosiła 0). Trzeba wziąć pod uwagę zwiększone wydatki na protezy, szwy, materiały opatrunkowe itd. ?Fundusz udaje, że o tym nie wie" - twierdzą szefowie śląskich szpitali.
Źródło: Puls Medycyny
Podpis: Mariola Marklowska, Katowice