Eksperci: bez sterydów nie ma współczesnej medycyny
Czy glikokortykosteroidy są bezpieczne dla pacjentów, jak stosować leki tej kategorii i czy „steroidofobia” ma naukowe podstawy – o tym dyskutowali naukowcy i lekarze podczas debaty z cyklu „Kontrowersje medyczne” zorganizowanej przez Naukową Fundację Polpharmy.

Pierwsze spotkanie w nowym cyklu Fundacji poświęcone było wątpliwościom i obawom wokół stosowania jednych z najpopularniejszych leków w arsenale współczesnej medycyny – sterydów. Wzięli w niej udział prof. dr hab. n. med. Piotr Kuna, alergolog, kierownik Kliniki Chorób Wewnętrznych, Astmy i Alergii, UM w Łodzi i dr hab. med. Adam Kobayashi, prof. uczelni, kierownik Zakładu Farmakologii i Farmakologii Klinicznej UKSW w Warszawie. Nad przebiegiem dyskusji czuwał wybitny specjalista farmakologii klinicznej w Collegium Medicum UJ dr hab. n. med. Jarosław Woroń.
Glikokortykosteroidy to grupa leków, bez której dziś żadna dziedzina nauk medycznych nie jest w stanie funkcjonować. Są wykorzystywane w leczeniu astmy oskrzelowej, chorób skóry, schorzeń reumatologicznych, chorób o podłożu immunologicznym, nowotworów, chłoniaków, a także chorób neurologicznych. To jednocześnie grupa leków, której pacjenci, a często również sami lekarze, się obawiają, powołując się przy tym na potencjalne działania niepożądane: od nadmiernego tycia, przez zaburzenia funkcjonowania wątroby i układu pokarmowego, po zwiększone ryzyko chorób serca czy sepsy.
– Rozwiewanie mitów i potwierdzanie faktów to bardzo ważna rzecz w praktyce lekarskiej. W warunkach polskiej medycyny jesteśmy zalewani przesądami, które nie mają nic wspólnego z wiedzą medyczną. Przeszkadza to w prowadzeniu terapii i poprawie jakości życia pacjentów – otworzył dyskusję dr Woroń.
– Kluczem jest odpowiednie dobranie leków do stanu pacjenta, czasu i choroby – przekonywał prof. Kuna. Do tego jednak niezbędny jest doświadczony lekarz. – Większość pacjentów, którym mówię, że podamy steryd – boi się. Jest „steroidofobia”, ale trzeba sobie jasno powiedzieć, że bez sterydów współczesna medycyna nie istnieje. Naszym zadaniem jest optymalizacja leczenia – i tu najlepszym przykładem są sterydy podawane metodą wziewną w leczeniu astmy. Są one całkowicie bezpieczne i nie dają objawów systemowych – mówił alergolog.
Rola sterydów w neurologii
Znaczeniu glikokortykosteroidów w leczeniu chorób neurologicznych krótko przedstawił dr Kobayashi: – W tych wskazaniach nie podajemy już leków miejscowo, ale ogólnie: dożylnie albo doustnie. Choroba, którą w tym kontekście chcę wymienić, to stwardnienie rozsiane, gdzie sterydy okazały się pierwszymi lekami wykazującymi jakąkolwiek skuteczność. Obecnie leczymy rzuty choroby w krótkich pulsach – przez kilka dni dużymi dawkami. Oprócz stwardnienia rozsianego mamy też choroby autoimmunologiczne, takie jak zespół Guillain-Barré czy przewlekła forma tej choroby – CIDP. Jest też miastenia. W tych przypadkach rola sterydów jest nie do przecenienia, podobnie jak w przypadku obrzęku mózgu.
Naukowiec podkreślił również, że niezwykle istotne jest odpowiednio wczesne rozpoczęcie leczenia, podczas gdy pacjenci odwlekają moment stosowania sterydów do chwili, gdy choroba jest już zaawansowana. Dzieje się tak właśnie z powodu „steroidofobii”.
Czy te obawy pacjentów mają podstawy?
Problemem sterydy podawane ogólnie bez wyraźnego celu terapeutycznego
– Badania prowadzone w ostatnich latach pokazały, że sterydy podawane są często przez lekarzy podstawowej opieki zdrowotnej, myślących „nie wiem co podać, to podam steryd”. Tak się dzieje na SOR-ach, w świątecznej pomocy lekarskiej – zgłasza się pacjent w nocy, dostaje zastrzyk dexavenu i idzie do domu – mówił prof. Kuna.
Takie postępowanie rzeczywiście może nieść pewne zagrożenia. Naukowiec przytaczał wyniki badań publikowane w renomowanych czasopismach, przeprowadzone z udziałem bardzo dużych grup pacjentów, wskazujące, że nawet kilka dawek sterydu znacząco podnosi ryzyko śmierci. – Ci, którzy dostali steryd, mieli czterokrotnie częściej sepsę i umierali, na przykład w efekcie banalnej infekcji, takiej jak grypa, następującej nawet osiem miesięcy po wstrzyknięciu sterydu. Nawet podanie systemowo, doustnie, kilku dawek sterydu znacząco zaburza działanie układu odpornościowego – mówił prof. Kuna.
Czy to znaczy, że te leki są niebezpieczne? Zdaniem prof. Kuny problemem nie są sterydy jako takie, ale te podawane ogólnie bez wyraźnego celu terapeutycznego. Sterydy podawane miejscowo – wziewnie, donosowo czy na skórę są bezpieczne – podkreślał.
Nie wrzucajmy wszystkich sterydów do jednego worka
Innym powodem, dla którego pacjenci obawiają się przyjmowania sterydów, jest tzw. efekt klasy, czyli umieszczanie wszystkich leków w jednej kategorii i opisywanie potencjalnych niepożądanych efektów ubocznych w całej grupie. Tymczasem, jak przekonywali uczestnicy dyskusji, obecnie mamy do dyspozycji kilkadziesiąt różnych sterydów, różniących się wskazaniami, sposobem podania i profilem bezpieczeństwa w danym zastosowaniu. Wrzucanie ich wszystkich do jednego worka jest błędem – przekonywali.
– Pojawiają się również coraz nowsze leki tej kategorii, jak mometazon, flutykazon czy leki łączone, które pozwalają na synergię składników leków złożonych po to, aby uzyskać bardzo efektywny i bezpieczny profil terapeutyczny – podsumował dr Woroń. – Są to zatem leki niezwykle bezpieczne, ale pod warunkiem, że mamy do czynienia z odpowiednio dobraną farmakoterapią.
Źródło: Puls Medycyny