Gdzie są produkty osoczopochodne?

Beata Lisowska
opublikowano: 08-11-2006, 00:00

Rynek produktów osoczopochodnych w Polsce już od kilku miesięcy jest rozregulowany. Na przełomie września i października niektórym regionalnym centrom krwiodawstwa zabrakło koncentratów czynników krzepnięcia krwi i musiały pożyczać je od innych placówek.

Ten artykuł czytasz w ramach płatnej subskrypcji. Twoja prenumerata jest aktywna
Okresowe braki produktów osoczopochodnych to wynik przedłużających się i źle zorganizowanych przetargów na zakup czynników krzepnięcia. W tym roku po raz pierwszy od 13 lat polskie osocze nie zostało wysłane do frakcjonowania za granicę. 100 proc. czynników jest kupowanych na wolnym rynku. Z zakupami tymi resort ma jednak najwyraźniej kłopoty. Duży trzyletni przetarg na dostawę czynnika VIII wciąż jest nierozstrzygnięty. Mniejszy przetarg na zakup ponad 1 mln jednostek tego czynnika 26 października został unieważniony. Powód: cena najkorzystniejszej oferty przewyższa kwotę, którą Ministerstwo Zdrowia może przeznaczyć na sfinansowanie zamówienia.

Sprzedać czy przerobić?

Problemem nie jest brak pieniędzy, bo ministerstwo wydaje na ten cel środki zarezerwowane w budżecie na frakcjonowanie osocza za granicą. Jak się dowiedzieliśmy, przygotowywana jest też kolejna transakacja sprzedaży w pilnym trybie zapasów osocza, które w związku z niewysłaniem go do frakcjonowania za granicę stale rosną. Wiosną tego roku konsorcjum powołane przez regionalne centra krwiodawstwa sprzedało 90 tys. litrów tego surowca szwajcarskiej firmie Octapharma. Uzyskane w ten sposób środki centra krwiodawstwa przeznaczyły na inwestycje. Teraz Ministerstwo Zdrowia chce tę transakcję powtórzyć.
"Oceniamy, że ta sprzedaż przyniesie 17 mln zł. Uzyskane środki zamierzamy przeznaczyć całkowicie na zakup czynników krzepnięcia ma wolnym rynku" - mówi Joanna Szymańska-Bulska, dyrektor Narodowego Centrum Krwi. Nie wiadomo jednak, w jakim trybie czynniki krzepnięcia krwi miałyby zostać zakupione.

Rozchwiany rynek

Jakie są skutki opóźnień w zakupach produktów osoczopochodnych, wiedzą najlepiej chorzy na hemofilię i wrodzone skazy krwotoczne oraz ich lekarze. "Przetargi na czynniki krzepnięcia były opóźnione i źle przygotowane. Od czerwca w wielu rejonach Polski wystąpiły braki koncentratów czynników krzepnięcia, co powodowało zaprzestanie leczenia domowego chorych na hemofilię. Zdarzyły się przypadki leczenia krwawień świeżo mrożonym osoczem, co odbiega od zalecanych standardów. Jarosław Pinkas wystosował do dyrektorów regionalnych stacji krwiodawstwa i krwiolecznictwa pismo, nakazujące restrykcje w dysponowaniu czynnikiem, mające służyć do ?jak najdłuższego korzystania z zapasów" - alarmuje dr n. med. Jacek Tabarkiewicz z Katedry i Zakładu Immunologii Klinicznej Akademii Medycznej w Lublinie, który jest pacjentem chorym na hemofilię. - Tymczasem jeden wypadek samochodowy, w którym weźmie udział chory na hemofilię, może zwiększyć średnie miesięczne zużycie koncentratów czynnika w regionalnym centrum krwiodawstwa o kilkaset procent". Lekarz zarzuca Ministerstwu Zdrowia, że żongluje liczbami. Miernikiem zabezpieczenia chorych jest wskaźnik zużycia czynnika VIII na jednego mieszkańca. Zalecany przez WHO wskaźnik, zapewniający ratowanie życia wynosi 2 j.m. na mieszkańca. Resort zdrowia szacuje, że w 2006 roku wskaźnik ten powinien osiągnąć wartość 2,1 j.m. na mieszkańca. Jednak - zdaniem dr J. Tabarkiewicza - realny wskaźnik zaopatrzenia w koncentraty do października br. wyniósł ok. 1,42 j.m. (z uwzględnieniem opóźnionych dostaw z przetargów z 2005 roku).

Źródło: Puls Medycyny

Podpis: Beata Lisowska

Najważniejsze dzisiaj
× Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.