Iluzja "darmowego" sponsoringu
Kwestowanie, tj. pozyskiwanie dodatkowych funduszy poprzez zabieganie o hojność i wsparcie darczyńców, jest w innych krajach w przypadku instytucji non profit, spełniających pewną misję publiczną, zupełnie normalnym zjawiskiem. Fundusze uzyskane w ten sposób stanowią niekiedy pokaźną część ich przychodów.
Szczególną kwestią jest sponsoring ze strony firm będących jednocześnie dostawcami szpitala. Według mnie wygląda to trochę tak, jak reklama piwa bezalkoholowego - jedna strona udaje, że robi to całkowicie bezinteresownie, obdarowany udaje, że za tę hojność nie płaci, bo przecież płacą inni. Dlaczego więc wciąż pielęgnujemy te praktyki? Bo jest bieda, bo udawanie, że coś się daje bądź dostaje "za darmo", jest dla wielu stron wygodne. Dla firmy farmaceutycznej budżet przeznaczony na tzw. marketing jest dość pojemną pozycją, która służy do stymulowania sprzedaży jej produktów. Dla zapobiegliwych pracowników szpitali (trzeba przyznać, że różnego szczebla) budżet ten często bywa sposobem na polepszenie warunków pracy, szczególnie w sytuacji niedostatku, zadłużenia i problemów z płynnością szpitala. Zdarza się więc, że przedstawiciel farmaceutyczny proszony jest o zakup np. ryzy papieru do drukarki, przedłużacza czy czajnika elektrycznego do gabinetu. Sytuacje takie są upokarzające dla obu stron i choćby tylko z tego względu powinno się ich unikać. Dyrektor szpitala nie powinien zachęcać do takich praktyk ani ich usprawiedliwiać, ale starać się zapewnić personelowi elementarny komfort pracy. Nie nazwałbym jednak tego zjawiska korupcją i nie oceniał w kontekście odpowiedzialności karnej.
Bezsprzeczne jest natomiast, że taki sponsoring podnosi koszty jego funkcjonowania. Jeżeli jesteśmy uzależnieni od dostawców, kupujemy drożej, ciesząc się, że nie dość, że pozwalają na odległe terminy płatności, to jeszcze sponsorują szpital. Iluzja "darmowego" sponsoringu trwa dalej ku zadowoleniu zainteresowanych stron. Wiadomo, że marketing jest zjawiskiem normalnym i będzie istniał. Diabeł jak zawsze tkwi jednak w szczegółach.
Źródło: Puls Medycyny
Podpis: dr n. med. Bernard Waśko,; dyrektor Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego im. F. Chopina w Rzeszowie