Kryzys w zdrowiu, czyli gramy w lotto
Niepokoi przede wszystkim obniżenie nakładów na inwestycje, zmniejszenie środków na modernizację, remonty, wyposażenie. Czy rząd może zapewnić publiczne szpitale, iż od 2012 roku nie będą musiały spełniać unijnych standardów? A jeśli ten termin pozostanie w mocy, czy może wskazać, skąd szpitale mają wziąć środki na nowy sprzęt, skoro resort już teraz je ogranicza? Mówimy w sumie o inwestycjach za miliardy złotych.
Gdyby nie brak długoletniej perspektywy publicznego finansowania świadczeń zdrowotnych (przypominam, że NFZ może podpisać kontrakt na maksimum 3 lata), apelowałabym do inwestorów, aby przyjrzeli się inwestycjom zdrowotnym i zbadali możliwości realizowania projektów w ramach raczkującego w Polsce partnerstwa publiczno-prywatnego. Ale skoro mówimy o krótkim okresie, nic dziwnego, że własne środki inwestują oni w prywatne szpitale i kliniki, które oczywiście realizują zadania opieki zdrowotnej, ale muszą też na tym zarobić. Kryzys z pewnością dotknie także tę część usług zdrowotnych można się spodziewać spadku przychodów z firmowych abonamentów. Jak dużych? Nie wiadomo, wracamy do gry w lotto...
Na pocieszenie publicznych i prywatnych placówek można powiedzieć, że ze wszystkich sektorów opieka zdrowotna powinna ucierpieć najmniej. Tak twierdzi na przykład Adam Kruszewski. W swoim komentarzu pisze, że w długim okresie demografii nie da się oszukać - popyt na usługi zdrowotne rośnie i będzie rósł, nawet kosztem innych sektorów.
Źródło: Puls Medycyny
Podpis: Magda Sowińska; [email protected]