Nie ma wody na pustyni

Zbigniew Lew-Starowicz
opublikowano: 24-11-2006, 00:00

Współczesność pełna jest zagrożeń i stresów zawodowych, społecznych, politycznych. Dla wielu związków seks staje się jedną z nielicznych oaz normalności.

Ten artykuł czytasz w ramach płatnej subskrypcji. Twoja prenumerata jest aktywna

Wielu czuje potrzebę „emigracji psychicznej” wobec rzeczywistości, przesyconej agresją, napięciami społecznymi, wojnami między politykami, niepewnością ekonomiczną, „wyścigiem szczurów”, niszczeniem autorytetów, mnożeniem zagrożeń w mediach. Lektura codziennej prasy i internetu prowadzi do bólu głowy: afera za aferą, zagrożenia ekologiczne, fascynacja przestępczością, tokowanie pełnych żądzy władzy polityków... Nic dziwnego, że coraz więcej ludzi wybiera „emigrację psychiczną” i „zawęża” swe życie do rodziny, przyjaciół, wspólnych przyjęć i zajęcia się tylko sprawami zawodowymi.

Jedną z form tej „emigracji” staje się seks. Nie sposób przecenić jego prozdrowotnego znaczenia: działa uspokajająco, daje radość, dystans wobec zwariowanego świata, pogłębia więzi między partnerami. Oto demokratyczna, łatwa forma relaksowania się. Być może tym należy tłumaczyć tak wielkie zainteresowanie seksem w sieci, zwrot ku intymności, dążenie do kreowania radosnej sztuki miłosnej. Po udanym seksie nawet nielubiana postać pokazująca się w TV jest traktowana jak zło konieczne, nie skłania już do rzucenia czymś w monitor, raczej do ironii. Seks jest też formą odreagowania frustracji i stresów. W łóżku zapomina się, z czym się przyszło do domu. Sprzyja optymizmowi.

Seks „w roli oazy” jest możliwy, kiedy związek jest udany. Ważna pozostaje też umiejętność dystansowania się od otaczającego świata, postawa „tu i teraz” — czyli zdolność życia teraźniejszością, chwilą. O tym, że seks przybiera formę oazy, można się przekonać na podstawie zachowań partnerów. Oto najczęściej spotykane:

Seksualna uczta. Partnerzy poprzedzają ją kolacją przy świecach, winie, tworzą przyjemny nastrój. W sypialni się nie śpieszą. Ich sztuka miłosna jest zróżnicowana. Cenią pieszczoty, poświęcają im sporo czasu. Są zrelaksowani, pomysłowi. „Potem” leżą przytuleni. Czują się szczęśliwi.

Częstsze kontakty seksualne. Seks przynoszący poczucie odprężenia i poprawy nastroju może sprzyjać coraz częstszym kontaktom seksualnym. Lepsze to od leków psychotropowych...

Szybki kontakt. W wielu związkach zdarza się, że przeżywanie stresu i potrzeba rozładowania napięcia skłania kobiety do kupna czegoś — a mężczyzn do „szybkiego numerka”. Metoda skuteczna, zdrowa i dobra — o ile akceptuje ją druga osoba.

Sex party. Dość modna i popularna forma neutralizacji napięć w pewnych środowiskach, dysponujących stosownym standardem. Spotkania organizowane są w weekendy — z udziałem panienek pozbawionych pruderii i chętnych na seks.

Seks w sieci. Stał się modną formą spędzania wolnego czasu i uwalniania się od stresów. To kilka wariantów: oglądanie pornografii i masturbowanie się, flirtowanie za pośrednictwem internetu, nawiązywanie seksualnych relacji, różnego typu zabawy — np. odgrywanie roli innej płci, prowokowanie dyskusji na temat seksu.

Seksualne wczasy. Niektóre związki odczuwają potrzebę renesansu relacji seksualnej, częstszego przebywania z sobą. Udają się zatem na krótkie urlopy do „ciepłych krajów”, do sanatoriów, pensjonatów, hoteli w pałacach itp. Mają czas dla siebie i mogą „nadrobić” seksualne zaległości.

Do niedawna sądzono, że stresy dnia codziennego — zawodowe czy te wiążące się z klimatem społecznym — mają negatywny wpływ na seks i pozostają jedną z przyczyn zaburzeń seksualnych. Lecz bywa z tym różnie. U jednych długotrwałe napięcie prowadzi do coraz mniejszego zainteresowania seksem, trudności w podniecaniu się. U innych — nie ma ono tego typu następstw. A co jest przyczyną? Można wymienić kilka: wysoki poziom libido (popędu płciowego) — uwarunkowany genetycznie, umiejętność dystansowania się od spraw codziennych w miarę zbliżania się pory udawania się do sypialni, zachowania partnera prowokujące erotycznie i umiejętność neutralizowania napięć.

Rola partnerów bywa kluczowa dla seksu oazy. Od nich zależy, czy pojawi się sprzyjający klimat i zachęta, aktywność prowokująca kontakt seksualny. Zdarza się, że seks może stać się oazą, kiedy druga osoba przejmie rolę aktywną w łóżku. Znerwicowany, pełen napięcia partner może mieć trudności z podnieceniem i sprawnością seksualną. Jeżeli jednak partner czy partnerka potrafią inicjować zbliżenie, rozbudzić seksualnie — mijają przeszkody i pojawia się sprzyjający seksowi nastrój. A gdy zmęczony pracą i stresem biznesmen ma w domu „księżniczkę”, oczekującą zaspokojenia jej potrzeb, bierną w sztuce miłosnej, no, to nie ma warunków, by seks przekształcił się w ową oazę.

Źródło: Puls Medycyny

Podpis: Zbigniew Lew-Starowicz

Najważniejsze dzisiaj
× Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.