O czytelności recept
Teoretycznie pacjent musi udać się z powrotem do osoby wypisującej receptę celem korekty i w wielu przypadkach tak właśnie się dzieje. Jednak czasami chory, który po wielu trudach dostał się do specjalisty, mając w perspektywie kolejną tułaczkę, rezygnuje z dalszych starań i nie wykupuje leku.
Co gorsza, zdarza się, że na skutek niewyraźnego zapisu lub pomyłki aptekarza pacjent otrzymuje niewłaściwy specyfik. Jeżeli w trakcie retaksacji recept (najczęściej jest to koniec zmiany) inny farmaceuta pomyłkę wyłapie, ma obowiązek natychmiast skontaktować się z pacjentem na podstawie danych osobowych wpisanych przez lekarza. Zdarza się, że i te dane są nieczytelne. Kolejnym krokiem aptekarza jest telefoniczny kontakt z wypisującym receptę lekarzem, bo ten może akurat mieć dostęp do odpowiednich danych lub doskonałą pamięć. Jest to oczywiście możliwe tylko wtedy, gdy lekarz na pieczątce imiennej podał numer telefonu. Niestety, dzwoniąc często spotykamy się z bardzo niechętnym przyjęciem. Jeden z kieleckich lekarzy, na moją prośbę o informacje co do treści dwóch enigmatycznie pofalowanych linii mających stanowić nazwisko i adres, zasugerował oburzony, że najwyraźniej nie uważałem w trakcie studiów na zajęciach z odczytywania recept. Nie mogłem wyjaśnić Panu Doktorowi (słuchawka wylądowała na widełkach), że program studiów farmaceutycznych nie obejmuje grafologii.
W skrajnej sytuacji, metodą prób i błędów farmaceuta osobiście poszukuje pacjenta w okolicach domniemanego adresu. Idealnym rozwiązaniem są recepty zawierające dane nadrukowane komputerowo, których coraz liczniejszą obecność personel apteki przyjmuje z dużym entuzjazmem.
Do podzielenia się z czytelnikami Pulsu Medycyny rozważaniami na temat danych zamieszczanych na recepcie skłoniła mnie również decyzja NFZ narzucająca na farmaceutów obowiązek przekazywania od 1 maja 2004 r. w formie zestawień elektronicznych nie tylko numeru recepty i daty wystawienia, ale także REGON-u placówki i aktualnego numeru prawa wykonywania zawodu osoby wystawiającej receptę. O ile numer recepty rzadko sprawia problemy, to z aktualnością numeru lekarza jest gorzej. Dzięki liście lekarzy zamieszczonej przez NIL w Internecie można taki numer odnaleźć, ale przysparza to w skali dnia mnóstwo zbędnej pracy. Coraz więcej czasu zajmuje aptekarzom zbieranie, uzupełnianie i przekazywanie do NFZ danych, które to miały być wpisane w kod paskowy recepty (przynajmniej w ten sposób tłumaczono aptekarzom, dlaczego zmusza się ich do zakupu czytników kodów). Recepta opatrzona niewłaściwym numerem identyfikacyjnym jest po prostu błędnie wypełniona i przyjmujący ją farmaceuta może albo zwrócić ją pacjentowi, albo na własną rękę dociekać prawidłowych danych, które musi przedstawić NFZ, aby otrzymać refundację.
Naszkicowany przeze mnie pokrótce problem dotyczy oczywiście pewnej, niezbyt licznej grupy przypadków, ale stanowi zagrożenie dla zdrowia pacjentów oraz poważne utrudnienie pracy w aptece. Jeśli więc potraktujemy receptę jako swoistą korespondencję, zwracam się z serdeczną prośbą do szanownych Nadawców, by wypełniając kolejne jej rubryki mieli na uwadze również odbiorców, którym pacjenci codziennie dostarczają do aptek setki odręcznie zapisanych zleceń.
Źródło: Puls Medycyny
Podpis: mgr farm. Piotr Kaczmarczyk, Kielce