Opłata dodatkowa

  • Ekspert dla "Pulsu Medycyny"
opublikowano: 17-11-2004, 00:00
Ten artykuł czytasz w ramach płatnej subskrypcji. Twoja prenumerata jest aktywna
Minister Marek Balicki zwołał 10 listopada konferencję prasową, aby ogłosić rzecz oczywistą: publiczny szpital nie może pobierać opłat za leczenie od pacjentów, którzy mają prawo do ubezpieczenia zdrowotnego. A przecież szeroko dyskutowany obecnie wśród dyrektorów problem dotyczy zupełnie innej sytuacji. Jeśli pacjent dobrowolnie zrzeknie się swych uprawnień z tytułu opłacenia składki na ubezpieczenie zdrowotne, to czy publiczny szpital, po wywiązaniu się z zadań określonych w kontrakcie z Narodowym Funduszem Zdrowia, może mu świadczyć usługi komercyjne? Na tak sformułowane pytanie nie ma jednoznacznej odpowiedzi z ministerstwa (patrz strona 12). Szef resortu straszy jedynie, że należy przestrzegać obowiązującego prawa, a w razie jego naruszeń, szpitalom grożą grzywny. Tylko że prawo nic nie mówi o przypadku zrzeczenia się uprawnień do leczenia w ramach składki.
Po raz kolejny, w charakterystyczny dla siebie sposób, minister Balicki ucieka od problemu niedostatecznego finansowania ochrony zdrowia, zapowiadając rozpoczęcie dyskusji na temat ewentualnego pobierania opłat przez publiczne placówki. Jego zdaniem, prawo trzeba zmieniać, jeśli jest nieodpowiednie, ale nie mogą to być zmiany "znienacka, pod stołem", a powinny być skonsultowane i akceptowane. Szerokie konsultowanie jest oczywiście potrzebne, ale o ostatecznym kształcie systemu powinni jednak decydować eksperci, w tym także ekonomiści. Kilka zespołów eksperckich kolejnych ministrów zdrowia odrobiło już lekcję na temat dodatkowych opłat za leczenie. Bogate doświadczenie w rozwiązywaniu tego problemu mają kraje Unii Europejskiej. Wystarczy skopiować sprawdzone pomysły lub sięgnąć do leżących gdzieś w ministerialnych szafach dokumentów i nadać im rangę projektów rządowych. Do tego potrzeba jednak politycznej odwagi.
Oczywiście, dodatkowy kłopot polega na tym, że gdy do ciągle nieefektywnego, pozbawionego skutecznych mechanizmów kontroli systemu ochrony zdrowia w Polsce włoży się więcej środków, część zostanie zmarnotrawiona. Ale nie wiem, czy to nie mniejsze zło, niż bezczynne obserwowanie pogłębiania się szarej strefy. Bo problemu dostępu do leczenia nie rozwiąże samo upublicznienie listy osób oczekujących w kolejce na zabieg. Lata doświadczeń w poprzednim ustroju nauczyły Polaków, jak sobie "radzić" z kolejkami. Nie sądzę, aby Marek Balicki chciał się przyczynić do powrotu tych starych praktyk.


Źródło: Puls Medycyny

Podpis: Magda Sowińska

Najważniejsze dzisiaj
× Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.